REPORTAŻ: 4 imprezy, 4 różne kolory włosów, 1 kobieta. Jak reagowali faceci?

Karolina sprawdziła na własnej skórze, czy kolor włosów ma znaczenie.
REPORTAŻ: 4 imprezy, 4 różne kolory włosów, 1 kobieta. Jak reagowali faceci?
03.03.2014

Choć zdrowy rozsądek podpowiada, że kolor włosów nie ma żadnego znaczenia (poza estetycznym), stereotypy na ten temat mają się wyjątkowo dobrze. Blondynki uchodzą za niezbyt inteligentne, ale niezwykle spontaniczne i prostolinijne. Brunetki to z kolei ucieleśnienie inteligencji i rozsądku, ale także wycofania i skrywania swoich prawdziwych emocji. Rudym podobno nie można ufać, ale w niektórych sytuacjach wykazują niezwykle ognisty temperament. Nawet jeśli to tylko ludowa mądrość niepoparta żadnymi racjonalnymi przesłankami, podobne schematy znajdują swoich wyznawców.

Ile w tym prawdy? Karolina sprawdziła to na własnej skórze. I to w dość specyficznych warunkach. Cztery wieczory w modnym warszawskim klubie, cztery zupełnie różne kolory włosów i reakcje przypadkowych mężczyzn, których zupełnie się nie spodziewała. Eksperyment miał na celu sprawdzenie, co tak naprawdę mówi o nas odcień włosów. A raczej, czy wciąż jesteśmy postrzegane przez jego pryzmat. Już teraz możemy zdradzić, że choć nasza reporterka zmieniała wyłącznie peruki, wzbudzała skrajnie różne reakcje. Stereotypy mają się dobrze.

- Zrobiłam to z ciekawości, bo często słyszę od blondynek, że przyciągają do siebie specyficznych facetów. Jako brunetka myślałam, że to tylko szukanie wymówek, a decydujący wcale nie jest kolor włosów. Jeśli ktoś jest wyzywający i niezwykle śmiały, szybko znajdzie towarzystwo kogoś podobnego. Jeśli siedzi cicho i nawet nie próbuje się wyróżnić, wtedy szansę mają spokojniejsi panowie. Okazuje się, że różnie z tym bywa – mówi Karolina.

W swoich stylizacjach nie zmieniała nic, poza włosami. Oto jej obserwacje.

 

kolor włosów

KOLOROWA

Eksperyment miał się zakończyć na etapie brunetki, blondynki i rudej, ale poszłam o krok dalej. Znana mi charakteryzatorka przyniosła także wielokolorową perukę, która wyglądała tak absurdalnie, że grzechem byłoby jej nie wykorzystać. To połączenie nachodzących na siebie pasemek. Blond podstawa, kilka ciemnych refleksów, do tego fioletowe, brązowe i niemal czarne wstawki. W tym wydaniu wyglądam jak rasowa hipsterka.

W klubie wszyscy na mnie patrzą, ale jakoś inaczej, niż wcześniej. Odwracają się także dziewczyny, niektóre pukają się w głowę. Najwyraźniej nie dorosły do takiej odwagi. Przy barze nie pozostaje mi nic innego, jak sączyć drinka i powstrzymywać ziewanie. Żadnej reakcji ze strony mężczyzn. Dopiero po godzinie odzywa się do mnie brodacz we flanelowej koszuli. Nie wiem nawet ile ma lat. Może to mój rówieśnik, a może facet w wieku mojego ojca? Prezentuje się oryginalnie, więc szuka towarzystwa kogoś podobnego. Pyta o ulubiony gatunek filmowy, jakiej muzyki słucham. Artysta pełną gębą. Dziwi się, że spędzam czas w tak „mainstreamowym” miejscu. Oferuje towarzystwo, gdyby kiedyś mi się nudziło. Chyba, że jestem głodna, to niedaleko serwują genialne burgery.

Zabawa na parkiecie kończy się po trzech numerach, bo czuję się wyjątkowo głupio. Sama próbuję prowokować, ale nie przynosi to większego skutku. Kiedy słyszę od przypadkowego chłopaka, że „powinnam się ogarnąć”, decyduję się na zakończenie eksperymentu.

WNIOSKI: W takim wydaniu nie mam czego szukać w podobnych miejscach. Za dnia bałabym się wracać do domu, bo pewnie ktoś naplułby mi pod nogi. Dla tak oryginalnej dziewczyny lepszym rozwiązaniem byłaby snobistyczna klubokawiarnia.

kolor włosów

BRUNETKA

Mój naturalny kolor włosów, którego nigdy nie zmieniałam. Czuję się z nim dobrze, bo do mnie pasuje. Eksperymentowałam z fryzurami, ale na razie nie widzę potrzeby radykalnej przemiany. Wychodzę do klubu w zupełnie naturalnej odsłonie. Bawię się tak, jak zawsze, ale próbuję wyłapywać szczegóły, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.

Przy wejściu pierwsze spojrzenia nieznanych facetów. Może kogoś szukają? Albo dziwią się, że przyszłam do takiego miejsca zupełnie sama? Już przy pierwszym drinku przy barze zaczepia mnie elegancki, ale przynajmniej o 10 lat starszy imprezowicz w dobrze skrojonym garniturze. Nie atakuje, najwyraźniej nie ma złych zamiarów i chce tylko porozmawiać. Po krótkiej wymianie uprzejmości i obserwacji na temat miejsca, w którym oboje się znaleźliśmy, kontynuujemy rozmowę. Opowiada mi o swojej pracy i innych problemach. Znamy się kilka minut, a on zwyczajnie mi się zwierza! Jest miły, ale idę na parkiet.

Wtapiam się w tłum i podryguję w rytm muzyki. Wokół mnie nie brakuje mężczyzn, ale żaden nie przekracza granicy bezpieczeństwa. Kręcą się w pobliżu, uśmiechają, jeden proponuje drinka, ale grzecznie dziękuję. Mam wrażenie, że wytworzyłam barierę, której nikt nie ma odwagi naruszyć. Pełna kultura.

WNIOSKI: Sytuacja zupełnie dla mnie naturalna. Nikt na mnie nie gwiżdże i nie szuka okazji, żeby niby przypadkiem dotknąć. A takich dziewczyn tutaj nie brakuje. Zobaczymy, czy to kwestia mojej osobowości, czy jednak wygląd odgrywa zasadniczą rolę.

kolor włosów

BLONDYNKA

Kolor, który zupełnie do mnie nie pasuje, więc nigdy nawet nie myślałam o trwałym rozjaśnieniu włosów. Perukę dopasowała mi koleżanka, która na co dzień zajmuje się charakteryzacją. Wyglądam bardzo naturalnie, chociaż trudno mi się przyzwyczaić do takiej przemiany. Mimowolnie zaczynam stroić głupie miny do lustra. Stereotypy siedzą mocno także w mojej głowie.

Ten sam klub kilka dni później. Sytuacja zupełnie inna, bo wyłapuję już nie tylko kilka niewinnych spojrzeń, ale mam wrażenie, że wszyscy faceci w okolicy się na mnie patrzą. Próbuję przecisnąć się do baru, ale natychmiast atakuje mnie jeden z nich. Zaczyna tańczyć kilka centymetrów ode mnie i w taki sposób odprowadza mnie na miejsce. Jeszcze nie zdążyłam usiąść, a on już zaproponował trunek na swój koszt. Jest bardzo bezpośredni. Mówi, że wyglądam genialnie, wypytuje z kim przyszłam i „czego szukam”. Kiedy słyszy, że „dobrej zabawy”, siada tak blisko mnie, że przestaję się czuć komfortowo. Sytuacja powtarza się po powrocie z toalety. Po chwili przysiada się inny, równie młody. Ponownie rozmowa o niczym. Mam wrażenie, że chce stąd wyjść jak najszybciej. Koniecznie w moim towarzystwie.

Na parkiecie nie wytrzymałam zbyt długo, bo nie jestem przyzwyczajona aż do takiej śmiałości. Zaczyna się tak, jak zawsze, ale reakcje mężczyzn są skrajnie różne. Nie mają wyrzutów sumienia i nie pytają o pozwolenie. Jeden chwyta mnie za dłoń i kręci wokół siebie, inny zbliża głowę niebezpiecznie blisko mojego dekoltu. Wszystko wygląda jak taniec godowy, a ja czuję się jak ofiara. Uciekam.

WNIOSKI: Identyczna sukienka, ta sama ja, ale nowy kolor włosów. Wystarczyło, żebym przekonała się, jak traktowane są blondynki w podobnych miejscach. Nikogo nie atakowałam, ani nie uwodziłam, a niektórym i tak wydawało się, że mogą zrobić ze mną wszystko. Na pewno nie przyszłam potańczyć, ale w wiadomym celu.

kolor włosów

RUDA

W tej peruce czuję się znacznie bardziej swobodnie, niż w blondzie. Nie zdecyduję się na trwałą przemianę, ale nie jest źle. Ponownie przyłapuję samą siebie na stereotypowym myśleniu. Mrugam zalotnie oczami, a usta niebezpiecznie układają się w kształt dzióbka. Zaczynam zachowywać się jak rasowa kocica i jestem ciekawa, czy w podobny sposób zostanę odebrana w klubie. A może przestraszą się „fałszywego rudzielca”?

Mało brakowało, a nie weszłabym do klubu. Bramkarz przygląda mi się tak, jakby mnie znał, ale wyraźnie kręci nosem. Ostatecznie wpuszcza mnie do środka, chociaż musiałam swoje odstać. Przydarza mi się to pierwszy raz w życiu, chociaż nie wiem jeszcze z czego to wynika. W środku brak jakiejkolwiek reakcji. Przechodzę swobodnie w kierunku baru i przez dobre pół godziny nie mam towarzystwa. Wreszcie przysiada się chłopak w podobnym wieku. Wygląda groteskowo, bo ma na sobie bardzo obcisłą koszulkę. Nie krępuje się i w rozmowę wtrąca całą masę wulgaryzmów. Stwierdza, że dzisiaj jest „słabo z towarem”, ale gdybym chciała, to moglibyśmy pójść do niego. Dziękuję. Inny nazywa mnie swoim „kotkiem” i próbuje pocałować na przywitanie. Przyciągam do siebie bardzo bezpośrednie towarzystwo.

Na parkiecie sytuacja podobna do wieczoru, kiedy wystąpiłam jako blondynka. Nie próbują rozerwać mojego ubrania na strzępy i starają się hamować, ale atmosfera i tak jest napięta. Adoratorów jakby mniej, ale są równie natarczywi. Najchętniej widzieliby mnie wijącą się wokół nich, ale przerywam tę zabawę.

WNIOSKI: Rude nie mają wcale łatwiej od blondynek. Niektórym facetom wydaje się, że na taką kobietę wystarczy pstryknąć palcem i sprawa załatwiona. Mam wrażenie, że zainteresowanych jest mniej, ale jeśli się znajdą, nie odpuszczają. Traktowali mnie jak dobrą znajomą, która wszystko zrozumie, a przy okazji tylko czeka na docenienie jej urody i seksapilu.

kolor włosów

Jako ruda wzbudzałam spore zainteresowanie, choć nie tak masowe, jak poprzednio. Koneserzy tego koloru zachowywali się niemal dokładnie w ten sposób, co zgraja miłośników blondynek. Liczyli na moją spontaniczność i gorący temperament, ale trochę ich zawiodłam.

Jako posiadaczka wielokolorowej fryzury nie odnalazłam się zupełnie. Jeśli ktoś zwracał na mnie uwagę, to towarzyszył temu raczej grymas zniesmaczenia, niż chęć poznania mnie bliżej. Opcja dla nielicznych.

Karolina

kolor włosów

Wyzwanie okazało się trudniejsze, niż myślałam. Straciłam nieco wiarę w ludzi, bo okazało się, że coś tak nieistotnego jak kolor włosów identyfikuje mnie w oczach innych. Przy bliższym poznaniu może tak to działa, ale wizerunek ma ogromne znaczenie w początkowej fazie znajomości. 

Jako brunetka przyciągałam do siebie całkiem inteligentnych i rozsądnych facetów, ale raczej nudziarzy. Doceniam fakt, że nikt nie traktował mnie jak pierwszej lepszej, z którą można zrobić, co tylko się chce.

Jako blondynka przeżyłam największy w życiu koszmar. Poznałam facetów, którzy nigdy do tej pory nie zwracali na mnie uwagi. I chyba dobrze, bo nie grzeszyli inteligencją, a mózg przesunął im się znacznie niżej. Gdzieś w okolice rozporka.

 

Polecane wideo

Komentarze (87)
Ocena: 4.91 / 5
irmaxox (Ocena: 1) 11.07.2014 11:41
Jestem naturalną blondynką. Większość dziewczyn zazdrości mi mojego koloru włosów. Chciałyby mieś taki jak ja. Co do artykułu to trochę się z tym zgadzam, ale nie do końca. Artykuł (a może mnie się wydaję) promuje brunetki i szatynki. Wygląda to tak jakby one były lepsze. Przyciągały tylko inteligentnych, mądrych mężczyzn, a dziewczyny o innych kolorze włosów. To irytujące. Kolor włosów dzieli kobiety. Idiotyzm.
odpowiedz
ruda (Ocena: 1) 12.05.2014 18:18
kompletne kłamstwa. chyba trafiłaś w zły dzień i złych ludzi, będąc blondynką/rudą
odpowiedz
redhead (Ocena: 5) 13.03.2014 12:29
jak dla mnie trochę bullshit :) byłam i brunetką i rudą, a jakoś nie mam odczuć jak autorka tekstu...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.03.2014 13:25
moim zdaniem bardzioej chodzi o ubior :P jak masz krotka spodnieczke to beda bardziej zainsteresowani, a jak spodnie i sweter to mniej ! sztuka to sie podobac i wzbudzac zainsteresowanie w spodniach i swetrze , a nie polnago ! bo chodz bys maila brzydka twarz, ale krotka spodnicze to zawsze znajdzie sie paru co by zaliczyli...
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 05.03.2014 12:56
od urodzenia jestem blondynką i jakos w życiu nie odczułam czegoś takiego jak Ty...poza tym kto chodzi do klubów, żeby przeżyć najciekawszą znajomość swojego życia? wiadomo, że tak prawie wszyscy faceci podpici i chcą patrzeć jak laski kręcą dookoła tyłkiem. Dlatego właśnie wolę pić na domówkach, w wybranym przez siebie, znanym gronie, eh
odpowiedz

Polecane dla Ciebie