Doczepianie włosów wzbudza wiele kontrowersji. Ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Z biegiem lat, ta dziedzina fryzjerstwa bardzo się rozwinęła. Na tę chwilę, istnieje już kilkanaście sposobów doczepiania włosów.
Najbardziej popularne jest doczepianie przy użyciu pistoletu, na ciepło. Potrzebny jest do tego profesjonalny pistolet na wkłady keratynowe. Używa się go również do klasycznego mocowania pasm na klej. Jak to wygląda? Pistolet aplikuje na pasma gorący klej z roztopionego wkładu. Efekt końcowy jest uzależniony od osoby wykonującej. Jeśli doczepione pasma są drobne i umiejętnie schowane pośród naturalnych włosów, to nikt się nie zorientuje, że kobieta ma tzw. „doczepy".
To, jak będziemy wyglądać ze sztucznymi włosami, zależy od osoby je doczepiającej. Niektórym kobietom wręcz zależy na przerysowanym wyglądzie, inne pragną efektu jak najbardziej naturalnego, bo przecież o to chodzi. Dlatego nawet gwiazdy decydują się w ten sposób przedłużać lub zagęszczać włosy.
Minusem zabiegów jest to, że po trzech miesiącach trzeba doczepione włosy ściągnąć i założyć na nowo, bo w miejscach „zgrzewu" zaczyna się robić odrost i kołtun. Metoda ściągania jest bardzo inwazyjna i często niszczy naturalne włosy. Specjalnymi szczypcami, nasączonymi acetonem, rozrywa się „zgrzew", tak aby doczepione pasmo odpadło. Często, w takich sytuacjach, wyrywa się naturalny włos i tworzą się tzw. dziury w naszym naturalnym zaroście głowy.
Trzeba dodać, że jest to dość kosztowne. Ceny zaczynają się od około 1500 zł, w zależności od miejsca, które wybierzecie. Najlepiej iść do salonu fryzjerskiego przez kogoś zarekomendowanego.
Nowością na rynku z zakresu doczepiana włosów jest metoda na mikroringi. Do wykonania nie używa się zgrzewarki, ale cążków zaciskających. Polega to mniej więcej na tym, że mocuje się pasma przy użyciu małych, metalowych obrączek. Rozmiar mikroringów oraz ich rodzaj dobiera się odpowiednio do grubości i struktury włosa. Ważne, aby pasemko nie było grubsze od naturalnego. W przeciwnym razie, pod wpływem ciężaru, uszkadza się naturalny włos, przez co zostaje wyrywany wraz z cebulką.
Inną, dość popularną metodą jest doczepianie za pomocą Clip-on. Wybierają ją gwiazdy lub osoby, które zapragną mieć więcej włosów, np. na imprezę. Plusów jest wiele. Metoda jest zupełnie nieinwazyjna, nie niszczy włosów, bo nie stosuje się w niej żadnych klejów ani wysokiej temperatury. Kosmyki można ściągać i zakładać samodzielnie, w każdej chwili.
Do wykonania fryzury przy użyciu zacisków typu Clip–on potrzeba jedynie małych klipsów, które mocuje się przy skórze głowy. Przykładem osoby, która chętnie korzysta z tej metody, jest Doda. Na co dzień nie ma przedłużonych włosów, jedynie na poszczególne imprezy oszukuje naturę, robiąc sobie bujną fryzurę. Tego typu włosy, odpowiednio pielęgnowane, można zakładać i ściągać przez kilka lat.
Z grubsza, przedstawiliśmy wam kilka metod doczepiania włosów. My, zwolenniczkami tego typu zabiegów nie jesteśmy. Efekt nigdy nie będzie w 100% naturalny.
Jeśli ktoś już musi doczepiać sobie włosy, niech delikatnie je zagęści, bo przy przedłużaniu zawsze będzie widoczna różnica między tymi naturalnymi a dodanymi.
Trzeba dodać, że włosy doczepione wymagają szczególnej pielęgnacji i narzędzi – specjalna szczotka. W przeciwnym razie, będą się filcować i kołtunić, a przy ściąganiu takich włosów wyrywa się naturalne, przez co tworzy się dziura w skórze głowy, o czym wspomniałyśmy wcześniej. Niekiedy takie mechaniczne uszkodzenia pozostają na stałe i w miejscu wyrwania włosów naturalnych nie wyrosną nowe.
Na koniec dodajmy, że nie każda kobieta może sobie przedłużyć włosy - niektóre z nas mogą być uczulone na kleje czy metalowe obręcze. Dlatego ważne, aby przed zabiegiem przedłużania zrobić trzy dni wcześniej próbę – doczepiając dwa, trzy sztuczne pasma włosów.
Poniżej, zdjęcia tych, które zrozumiały swój błąd, gdy zaczęły łysieć.