Co 42-latka może nam powiedzieć na temat sylwetki i zadowolenia z życia? Wbrew pozorom, zaskakująco wiele. Jennifer Kramer zdążyła być już boginią fitnessu jak i panią przy kości. Po latach różnych doświadczeń zdecydowała się wyznać, kiedy podobała się sobie najbardziej i z jakim ciałem żyje się najlepiej. Na koniec 2015 roku zrobiła sobie rachunek sumienia i podsumowała ostatnich kilka lat.
W szczerym poście, który zamieściła na swoim firmowym Instagramie (kobieta jest właścicielką firmy kosmetycznej), opisała, jak doszła do konkretnego stanu i z czym się to wiązało. Czy z sześciopakiem na brzuchu czuła się szczęśliwsza? A może to wystający brzuch i uda pokryte cellulitem sprawiły jej największą radość?
Zobacz zdjęcia z 2011, 2014 i 2015 roku. To daje do myślenia!
fot. zrzut ekranu instagram.com/clearskincsla
2011 rok, 37 lat
Zdjęcie (po lewej stronie) zostało wykonane w czasie moich przygotowań do zawodów Ironman oraz występu w reklamie z branży fitness. Próbowałam być idealna, zupełnie tak, jakby było to w ogóle możliwe. Stawiałam przed sobą najtrudniejsze cele i dzisiaj widzę, że było to trochę okrutne. Brakowało mi cierpliwości, szybko się denerwowałam i wiodłam bardzo rygorystyczne życie. Moje ciało było fit, silne i zdrowe, ale w głowie miałam kompletny bałagan.
fot. zrzut ekranu instagram.com/clearskincsla
2014 rok, 41 lat
Zdjęcie (w środku) wykonane w czasie, kiedy próbowałam zapanować nad swoim życiem. Postanowiłam być szczęśliwa, bez względu na konsekwencje. Stałam się spokojniejsza, milsza i bardziej kobieca. Dużo pracowałam i podróżowałam, jadłam chipsy, piłam tequilę. Chociaż przytyłam kilka kilogramów, mój umysł nigdy nie był tak czysty, nigdy nie czułam się szczęśliwsza i bardziej pewna siebie. Nauczyłam się jednego: to jak wyglądasz na zewnątrz nigdy nie jest tak istotne jak to, co czujesz wewnątrz. Żałowałam jednego – nie mieściłam się w dotychczasowe ubrania i zdecydowałam się zmienić. Marzyłam o zdrowym ciele i umyśle równocześnie.
fot. zrzut ekranu instagram.com/clearskincsla
2015 rok, 42 lata
Fotografia (po prawej stronie) sprzed 2 miesięcy. Uwielbiam to, że dzisiaj mogę obserwować konsekwencje swoich działań, uczyć się siebie, spokojnie dążyć do celu i nie przejmować się, co mówi moje ego – czy wyglądam dobrze czy może już źle. Zrozumiałam, że atrakcyjność fizyczna i zdrowy umysł nie są efektem żadnego cudownego eliksiru. Piękno zawsze pochodzi z wnętrza. Wyglądam i czuję się wreszcie autentycznie. Nie muszę czekać do poniedziałku, pierwszego dnia miesiąca czy nowego roku, żeby żyć po swojemu. Wreszcie zsynchronizowałam zdrową wersję swojego ciała i umysłu, a to najlepsze, co wydarzyło się mnie i moim bliskim.