Coraz większa popularność kosmetyków nazywanych naturalnymi wpływa na pojawienie się czarnego PR-u kosmetyków tradycyjnych. Najczęściej występujący wobec nich zarzut to stosowanie przez producentów związków przedłużających ich termin przydatności zwanych popularnie parabenami. Mało kto zdaje sobie pewnie sprawę, że stykamy się z nimi także biorąc leki czy zwyczajnie podczas jedzenia, ponieważ znajdują się one m.in. w sokach, przyprawach czy mrożonkach.
Tą nazwą określane są estry kwasu hydroksybenzoesowego. Najczęściej stosowane z nich to metylo- i propyloparaben. W większości przypadków, jeśli przeczytasz skład kremu, balsamu czy szamponu, znajdziesz chociaż jeden z nich.
Dlaczego producenci dodają je tak chętnie do kosmetyków?
Do tej pory jest to najlepszy ze środków konserwujących, zapobiegających rozwojowi grzybów i bakterii, które prędzej czy później na pewno zaczną się mnożyć w twoim kremie. Dzieje się tak dlatego, że w kosmetykach stosowane są substancje będące dla nich dobrą pożywką, np. woda, ekstrakty roślinne, witaminy, polisacharydy, aminokwasy. Oprócz tego sami wprowadzamy część bakterii np. dłońmi podczas używania kosmetyków. Gdyby nie znajdowały się w nich środki konserwujące, ich termin przydatności wynosiłby około sześciu miesięcy (tak jest właśnie w przypadku kosmetyków naturalnych).
Lista zarzutów pod adresem parabenów jest długa. Najszybciej występujący objaw po zetknięciu z nimi skóry to różnorodne alergie: od zaczerwienienia skóry aż po pokrzywkę lub wypryski. Jeśli stosujemy je przez dłuższy czas (co jest nagminne, ponieważ znajdują się w większości kosmetyków), powodują rozszerzenie naczyń krwionośnych, co z kolei przekłada się na większą podatność skóry na trądzik różowaty.
Nie wiadomo jednak dokładnie, jakie jest ich działanie na organizm ludzki, jeśli są stosowane długotrwale. W warunkach klinicznych nie sposób zbadać, co dzieje się z naszym ciałem, w którym gromadzilibyśmy je przez kilkadziesiąt lat. Wiadomo, że parabeny wnikają do tkanki tłuszczowej podskórnej i odkładają się np. w piersiach, przedostając się do mleka karmiących matek. Jest prawdopodobne, że ich działanie estrogenne może sprzyjać rozwojowi nowotworów, w tym guza piersi. W badaniach przeprowadzonych w 2004 r. parabeny wykryto we wszystkich próbkach pobranych od 20 kobiet chorych na raka piersi. Dlatego kontrowersyjne jest ich stosowanie w antyperspirantach i dezodorantach. Istnieje też możliwość niekorzystnego wpływu parabenów na płodność mężczyzn.
Za stosowaniem parabenów w środkach używanych do pielęgnacji ciała przemawia fakt, że niszczą wiele ze szkodliwych dla człowieka grzybów, np. Aspergillus niger, i bakterii, np. Staphylococcus aureus czy Escherichia coli. Trzeba jednak podkreślić, że ich działanie bakteriobójcze jest dużo słabsze niż na grzyby, a przy tym niszczą naszą skórę.
Jeśli jednak nie jest się fanem kosmetyków naturalnych – które są też droższe, nie mają tak przyjemnych zapachów i nie pienią się – pozostaje nam przyzwyczaić się do myśli, że nie unikniemy styczności z parabenami, tak samo zresztą jak z wieloma innymi substancjami chemicznymi dodawanymi w dzisiejszych czasach praktycznie do wszystkiego.
Agnieszka Subda
Zobacz także:
Mimo że półki w perfumeriach wprost uginają się pod ciężarem buteleczek i flakonów, wybór odpowiedniego dla siebie zapachu jest możliwy. Wystarczy zastosować się do kilku zasad.
Gdyby wierzyć reklamom, guma do żucia może skutecznie chronić zęby. Czy tak jest w rzeczywistości? Producenci, oprócz efektu przeczyszczającego, nie informują o innych, możliwych skutkach ubocznych. A niektóre z nich mogą być bardzo poważne.