Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilkanaście czy nawet kilka lat temu kobiety nie chwaliły się tym, co sobie poprawiły. Mało tego – większość zazwyczaj milczała na ten temat jak zaklęta, przekonując, że świetny wygląd zawdzięcza… naturze. Czasy się jednak zmieniły, a wraz z nimi podejście do zabiegów przedłużających młodość. Dziś nie tylko otwarcie mówi się o tym, co, gdzie i za ile można sobie poprawić, ale wręcz organizuje się imprezy typu botoks party.
O co dokładnie chodzi? Kilka kobiet – mogą znać się świetnie albo być sobie zupełnie obce – umawia się na spotkanie w gabinecie… medycyny estetycznej. Tam czeka na nie miła atmosfera, lekarz służący radami i najczęściej – z racji obecności paru osób – spore zniżki. Specjalista prowadzi konsultacje, a następnie wykonuje zabieg. Pozostałe panie w tym czasie mogą raczyć się przekąskami oferowanymi przez gabinet, plotkować i popijać bezalkoholowe drinki. Po imprezie wracają do domu zrelaksowane, zadowolone. I odmłodzone. Botoksem.
Gabinet w kuchni
Zdarza się również, głównie za granicą, że lekarz wstrzykujący toksynę botulinową zabieg wykonuje poza kliniką, np. w domu organizującej imprezę kobiety. Taka zabawa jest zazwyczaj dużo droższa i nie wszyscy specjaliści się na to godzą. Najczęściej konieczna okazuje się znajomość z lekarzem, który wykonuje tego typu zabiegi. Ale jest to możliwe. Dr Mike Cummins cytowany przez brytyjski dziennik „Daily Mail” przyznaje, że do tej pory botoks wstrzykiwał pacjentkom jedynie w swojej klinice, ale ugiął się pod ich prośbami i zaczął robić to również w ich domach.
W czasie botoks party dr Cummins organizuje sobie prowizoryczny gabinet (najczęściej w kuchni), gdzie przeprowadza zabieg. „Wszystko jest robione jak należy. Właściwie i profesjonalnie” – przekonuje. Jak tłumaczy, w jego botoks party może wziąć udział maksymalnie pięć osób. Picie alkoholu jest zabronione. „Przed zabiegiem wyjaśniam również, jakie są jego plusy i minusy. Nie chciałbym wstrzykiwać kobiecie botoksu tylko dlatego, że ta uległa presji koleżanek”. Lekarz dodaje, że botoks party organizowane w domu jest dla pacjentek bardziej komfortowe.
Zbieranie chętnych w sieci
Idea imprezy z użyciem toksyny botulinowej przyjęła się w Polsce. Kobiety bardzo często towarzyszek do tego typu zabiegów szukają w internecie. „Słyszałam o botoks party w Krakowie. Podobno są duże zniżki, można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych. Ale musi nas być co najmniej dwójka. Jakieś chętne?” – rzuca hasło jedna z forumowiczek.
Trudno się dziwić, że zainteresowanych nie brakuje, skoro kliniki kuszą, jak mogą. „Botoks party to wyjątkowa okazja zarówno do spotkania towarzyskiego w kobiecym gronie, jak również niezwykła szansa na bliższe poznanie jednego z najpopularniejszych dziś zabiegów medycyny estetycznej, z którego na co dzień korzystają aktorki, piosenkarki i prezenterki telewizyjne.
Uczestniczki naszego niecodziennego przyjęcia nie tylko wezmą udział w pokazach zabiegu, będą miały także okazję same mu się poddać, korzystając ze specjalnej promocji, a także wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania będzie bezpłatny zabieg, przeprowadzony jeszcze tego samego dnia przez doświadczonego specjalistę” – reklamuje się jedna z klinik. W ogłoszeniu można przeczytać, że dla uczestniczek imprezy przewidziano bezpłatne konsultacje z kosmetologami, a także poczęstunek, upominki i… dobre wino.
Zdania podzielone
Ale nie wszystkie kobiety podchodzą do botoks party z hurraoptymizmem. Niektóre zachowują wobec tego typu imprezy sporą rezerwę. „Botoks party było modne pięć lat temu. Teraz jest po prostu żałosne. Uważam, że takie zabiegi powinno się robić tylko w odpowiednich higienicznych warunkach w gabinetach lekarskich” – twierdzi internautka Jola.
Natomiast Gośka ma zgoła odmienne zdanie: „Nie rozumiem zamieszania wokół botoksu, przecież każdy jest odpowiedzialny za siebie, a zabieg robiony przez eksperta tylko pomaga, a nie szkodzi. Zresztą botoks pomaga także w walce z wieloma nieprzyjemnymi schorzeniami, jak migreny”.
W internecie dostępne są artykuły podpowiadające, w jaki sposób zorganizować swoje pierwsze botoks party. Zanim weźmiesz udział w takiej imprezie, powinnaś dowiedzieć się czegoś o samej toksynie botulinowej. Co jest istotne?
Jad kiełbasiany pod skórą
Botoks to tak naprawdę toksyna botulinowa, czyli… jad kiełbasiany. W dermatologii estetycznej botoks stosuje się w bardzo małych ilościach (wielokrotnie mniejszych niż w dawkach leczniczych), wstrzykując toksynę w określone miejsce. Toksyna botulinowa wywołuje porażenie mięśni w wyniku blokowania uwalniania acetylocholiny na poziomie połączenia nerwowo-mięśniowego mięśni szkieletowych, hamując przekazywanie impulsów nerwowych przez połączenie syneptyczne do części ruchowej płytki. Powoduje to rozluźnienie mięśni i rozprostowywanie zmarszczek.
Metoda jest bardzo skuteczna przy pozbywaniu się zmarszczek, głównie mimicznych. Pierwsze efekty widoczne są już po 2-3 dniach, natomiast efekt całkowity uzyskujemy po 7-10 dniach.
Nie da się jednak ukryć, że botoks powoli wychodzi z mody. – Przesadzenie z botoksem kończy się jak u Nicole Kidman: czoło jest nieruchome, przez co ta część twarzy przestaje wyrażać emocje. Wstrzykiwanie wypełniaczy w nadmiarze zniekształca twarz, a policzki wyglądają nienaturalnie, jak poduszki, na przykład jak u Meg Ryan czy Madonny – mówi dr Agnieszka Bliżanowska z Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm, która od kilkunastu lat wykonuje zabiegi estetyczne.
Ewa Podsiadły-Natorska