Gdyby cię zapytano, co wpływa na kondycję skóry, pewnie odpowiedziałabyś, że styl życia, sposób odżywiania, skłonności genetyczne, sposób pielęgnacji, aktywność fizyczna… Masz rację. A co z psychiką? Właśnie. Nie każdy wie, że ona również odpowiada za stan skóry. Zdziwisz się, jak bardzo!
Dr Michael Tirant to australijski biochemik, światowej sławy specjalista zajmujący się łuszczycą. W 2014 roku odwiedził nasz kraj – podczas konferencji prasowej zwrócił uwagę na związek pomiędzy stresem a produkcją hormonów prozapalnych. Tirant chorych na łuszczycę bada od przeszło ćwierć wieku. To przewlekła, nawracająca choroba skóry (najczęstsze schorzenie dermatologiczne), w której pojawiają się łuszczące się wykwity.
Wśród najczęściej wymienianych czynników wywołujących łuszczycowe reakcje skórne wymienia się: infekcje, podrażnienie bądź uszkodzenie skóry, zażywanie niektórych leków, stosowanie używek, a także stres i silne wstrząsy psychiczne. Dr Michael Tirant czynniki podzielił na pierwszorzędne oraz drugorzędne, stres zaliczających do tych drugich. Zdaniem Tiranta stres wywołuje pogorszenie się stanu skóry – i to nie tylko u osób z łuszczycą, bo również z innymi problemami dermatologicznymi.
Obserwacje Tiranta potwierdzają badania – szacuje się, że 30-80 proc. pacjentów klinik dermatologicznych skarży się na problemy o podłożu psychicznym. Czynniki psychiczne mają wpływ nie tylko na zaostrzenie objawów łuszczycy, ale również na występowanie przewlekłej pokrzywki, świądu idiopatycznego czy nadmiernej potliwości. Do chorób psychosomatycznych, w powstaniu których istotny udział mają czynniki psychologiczne (głównie emocjonalne), należy ponadto atopowe zapalenie skóry.
Poznają cię po skórze
– To, w jaki sposób wygląda nasza skóra, jak ona się czuje, jest pierwszym komunikatem, jaki dajemy innym ludziom. Poznajemy się, spotykamy i ludzie widzą, jak ten człowiek wygląda, jak wygląda jego skóra. Nawet czasem sobie tego nie uświadamiamy, ale ludzie widzą skórę i myślą sobie, ta osoba jest zdrowa albo ta osoba ma jakieś problemy. I rzeczywiście, na skórze widać wyraźnie, czy ktoś jest zrelaksowany, odprężony. Widać to po masażu, jak skóra się zmienia pod jego wpływem – wyjaśnia psycholog dr Ewa Jarczewska-Gerc w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Jak wyjaśnić związek stanu skóry z psychiką? Dr Michael Tirant zwraca uwagę na dwa rodzaje hormonów produkowanych w organizmie każdego człowieka. Chodzi o hormony prozapalne i przeciwzapalne, które powinny pozostać w równowadze. Ich wydzielanie jest jednak kontrolowane przez emocje, łatwo można więc dostrzec związek między stanem psychicznym a stanem skóry. Wszystkie przykre wydarzenia, których doświadczamy, skutkują większą produkcją hormonów prozapalnych – badania udowodniły, że u chorych na łuszczycę poziom tych hormonów jest wyższy. Gdy hormonów prozapalnych jest za dużo, organizm ich nie toleruje, co skutkuje zmianami skórnymi.
Najbardziej szkodliwy jest oczywiście stres, który powoduje zaburzenia w cyrkulacji krwi i oddychaniu komórkowym. Do komórek przestają trafiać substancje odżywcze, a gromadzą się w nich produkty przemiany materii. To stres najbardziej pobudza produkcję hormonów prozapalnych. Skutek? Ziemista skóra pozbawiona blasku ze skłonnością do powstawania wyprysków.
Leczenie holistyczne
Dr Michael Tirant mówił podczas konferencji, że taka sytuacja oznacza błędne koło: stres powoduje zmiany dermatologiczne, a osoby, które je mają, denerwują się jeszcze bardziej – stresujące stają się dla nich codzienne kontakty z ludźmi. W jaki sposób to przerwać? Lekarze uważają, że pacjenta z problemami dermatologicznymi trzeba leczyć holistycznie. Czyli: standardowa terapia powinna być połączona z nauką technik redukcji stresu, relaksacją, jogą. Zalecana może być też psychoterapia oraz masaże.
– W Indiach matki masują swoje dzieci od momentu urodzenia, aż do momentu wyjścia z domu, czyli w zasadzie do osiągnięcia pewnej dojrzałości, w ten sposób okazując dzieciom swoją miłość. Masaż powoduje, że dziecko, najpierw niemowlę, potem młody człowiek, czuje się zrelaksowany. Masaż ma właśnie działanie odprężające. Powoduje, że czujemy się mniej spięci. Nie dość, że widać to na skórze, to czujemy się także lepiej psychicznie. Ten dotyk jest niesamowicie ważny także w relacjach między bliskimi – kobietą, mężczyzną, ale też między przyjaciółmi. Przytulanie się, obejmowanie, trzymanie za rękę – to daje nam poczucie bezpieczeństwa – mówi psycholog dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Również dr Michael Tirant uważa, że kontrola stresu jest kluczowa dla kondycji skóry. Chodzi o właściwe metabolizowanie hormonów prozapalnych. Dr Tirant wśród metod łagodzenia stresu wymienia: medytację, ćwiczenia fizyczne (w tym jogę), tai chi. Pomóc może też relaksujące hobby (czytanie, malowanie, łowienie ryb). Ważne są ponadto bliskie więzi z innymi ludźmi, które dobrze wpływają na naszą psychikę.
Bliskość jest kluczowa
Psycholog dr Ewa Jarczewska-Gerc w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle wyjaśnia, że w badaniach prowadzonych przez amerykańskiego psychologa Sheldona Cohena zbadano związki pomiędzy stresem i odpornością. – Badania wykazały, że chroniczny stres prowadzi do obniżenia odporności, przez co łatwiej łapiemy infekcje i dłużej chorujemy. Czynnikiem buforującym, czyli takim parasolem ochronnym, są inni ludzie, a w tym wszystkim niezwykle istotną rolę odgrywa dotykanie i przytulanie się. Czyli ta bliskość fizyczna, której się czasem boimy, sprawia, że czujemy się lepiej i widać to nawet na poziomie właśnie naszego układu odpornościowego – zapewnia specjalistka.
W walce ze zmianami skórnymi pomóc może psychodermatolog. W Polsce jest coraz więcej takich specjalistów – badają oni zależność między stanem skóry a zdrowiem psychicznym.
Ewa Podsiadły-Natorska
Korzystałam z materiałów Agnieszki Wyrzykowskiej opracowanych po konferencji dr. Michaela Tiranta w Polsce