EXCLUSIVE: Mam dziwny kompleks

Problemy, które mogą wydawać się zabawne, ale są zmorą naszych bohaterek.
EXCLUSIVE: Mam dziwny kompleks
09.08.2014

Kompleksy towarzyszą nam od najmłodszych lat, a w przypadku kobiet, dotyczą zazwyczaj wyglądu. Uważamy, że konkretna część naszego ciała nie wygląda tak, jak powinna. Najczęściej odnosimy się krytycznie do naszej rzekomej tuszy (zbyt gruby brzuch, uda, podbródek itd.), wielkości piersi, kształtu nosa i krzywych nóg. Dlaczego akurat te elementy spędzają nam sen z powiek? Bo od lat próbuje nam się wmówić, że są to niezbędne atrybuty kobiecości. Powinnyśmy być szczupłe, zgrabne, hojnie obdarzone i delikatne. Każde odstępstwo od normy promowanej przez kolorowe media i showbiznes uznajemy za osobistą tragedię.

Bywa i tak, że nasze obawy mają uzasadnienie, ale wtedy warto zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście chciałybyśmy być takie idealne. I czy w ogóle jest to możliwe. Szybko okaże się, że nawet najpiękniejsza koleżanka z naszego otoczenia ma podobne spostrzeżenia na własny temat. Można przewrotnie stwierdzić, że urodziłyśmy się po to, by narzekać. Jeśli kompleks pozostanie kompleksem, można z nim normalnie żyć. Gorzej, jeśli niezadowolenie z siebie stanie się obsesją. Tak jak w przypadku naszych rozmówczyń.

Poznajcie kobiety, które nie przejmują się za bardzo swoją talią i biustem. Nie dlatego, że uważają je za perfekcyjne, ale dlatego, że za swój największy mankament uważają coś zupełnie innego. Ich problemy mogą się wydać dziwne, a nawet groteskowe, ale na pewnym etapie życia skutecznie utrudniały im normalne funkcjonowanie. Ich historie to dowód na to, że potrafimy sobie wmówić dosłownie wszystko...

Adriana Lima

Sylwia, 19 lat, największy kompleks: KCIUK

- Mój problem nie wziął się znikąd, bo w wieku 5 czy 6 lat mojej dłoni przyglądała się nawet lekarka. Nie pamiętam, czy sama to wypatrzyła, czy mama specjalnie z tym przyszła, ale na pewno zastanawiała się nad wyglądem mojego prawego kciuka. W towarzystwie innych palców wygląda śmiesznie. Jest znacznie grubszy i o wiele krótszy, niż powinien. Kiedy porównamy kciuki obydwu dłoni, wtedy już nie ma wątpliwości, że coś jest nie tak. Lewą dłoń mam normalną, ze szczupłymi i długimi palcami. W prawej jest prawie dobrze, gdyby nie ten jeden serdelek. Czasami tak o nim myślę, ale to nie jest temat do żartów. Bardzo mi to uprzykrza życie i wpędza w rozpacz. Jestem praworęczna, jak większość, i nie da się tego ukryć – zdradza swój problem.

U naszej rozmówczyni podejrzewano brachydaktylię, czyli wadę wrodzoną polegającą na skróceniu palców dłoni lub stóp. Ostateczna diagnoza nie została postawiona, bo lekarze nie stwierdzili innych nieprawidłowości. Nastolatka musiała zadowolić się wytłumaczeniem, że „taka jej uroda”. Nie potrafi się z tym pogodzić.

- Nienawidzę poznawania nowych ludzi. Nie dlatego, że ich nie lubię i jestem mało towarzyska, ale każdą znajomość rozpoczyna się od podania dłoni. Ja swoją najchętniej ukryłabym za plecami, żeby nie być ocenianą przez pryzmat tego paskudztwa – twierdzi.

Adriana Lima

- Mimo, że ten palec jest wyraźnie krótszy i grubszy, raczej nie mam problemów z chwytaniem. Największą zmorą jest jego wygląd, bo znacznie się odróżnia od reszty. Nie wiem, żeby to zrozumieć, trzeba sobie wyobrazić 4 cieniutkie paróweczki, a obok małego, pulchnego serdelka. Wszystkie z mięsa, ale jeden zupełnie nie pasuje do towarzystwa. Czasami wydaje mi się, że ludzie patrzą na mnie jak na niedorozwiniętą, albo przynajmniej niepełnosprawną. Nie widziałam jeszcze nikogo z czymś takim. Nie mam zbyt dużych możliwości, żeby coś z tym zrobić. Operacja odpada, bo podobno taka budowa dłoni w niczym mi nie przeszkadza. Chyba, że kiedyś uzbieram kilka tysięcy i uda mi się to załatwić prywatnie. To jest moje największe marzenie, z którego nie zrezygnuję – Sylwia promienieje na myśl o pozbyciu się problemu.

- Na razie nie mogę zrobić nic więcej, niż chodzić z długimi rękawami i w rękawiczkach. To drugie bywa problematyczne, bo przez materiał i tak widać długość i kształt kciuka. Dlatego wkładam sobie do środka kawałek zrolowanej chusteczki, żeby przynajmniej wyglądał na dłuższy. Gorzej, jak się przesunie i wtedy wydaje mi się, że już wszyscy, dosłownie wszyscy na mnie patrzą. Długie rękawy to mój znaj rozpoznawczy. Zazwyczaj zakrywają całe moje dłonie i lepiej się wtedy czuję. Ale potem trzeba podać rękę, coś chwycić, pisać na kartce i paluch wydostaje się na zewnątrz. Staram się wyłączać myślenie, ale to nie jest proste. Nie z taką ewidentną wadą – twierdzi.

Macie podobny problem, którego postronni ludzie nie są w stanie zrozumieć?

Adriana Lima

Ewa, 29 lat, największy kompleks: BRWI

- Od zawsze miałam je bardzo gęste. Kiedy jeszcze ich nie regulowałam, wtedy naprawdę można było mnie pomylić z chłopakiem. Były ciemne, wyraźne i krzaczaste. Pod koniec podstawówki zaczęły mi już bardzo ciążyć, więc zaczęłam nad nimi pracować. W tym momencie to bez wątpienia był mój największy kompleks i chociaż znacznie się zmieniły, wciąż mam na ich punkcie obsesję. Regulowałam je systematycznie i bezlitośnie. Zrobiły się trzy razy cieńsze i wreszcie wyglądałam jak człowiek. Strasznie szybko odrastały, więc rwałam dalej. To trwało kilka lat, aż wreszcie zauważyłam, że przestały rosnąć. Zostałam z cienkimi brwiami, które nie za bardzo do mnie pasują i wyglądają wręcz śmiesznie. Spadłam z deszczu pod rynnę – twierdzi.

Brwi Ewy z powodu ciągłego ich wyrywania, znacznie osłabły. Do tego stopnia, że cebulki włosów obumarły  i dzisiaj, nawet gdyby chciała, nie mogłaby odtworzyć ich dawnego kształtu. Dawny kompleks stał się prawdziwą obsesją.

- Nie potrafię spokojnie spojrzeć w lustro. One wyglądają, jak dorysowane. Nie pasują do kształtu mojej twarzy i wbrew pozorom, wcale nie zmniejszyły problemu. Nadal rzucają się w oczy jako pierwsze, bo wyglądają nawet gorzej, niż wtedy, kiedy były bardzo grube. Codziennie o nich myślę... - wyznaje.

Adriana Lima

- Każdy dzień rozpoczynam od spojrzenia w lustro. Zawsze modlę się, żeby zaczęły odrastać. Wypatruję chociaż jednego nowego włoska. Nic się nie dzieje. Linia brwi została dokładnie taka sama, jak kilka lat temu. To przykre, bo wiem, że takie wyskubane paseczki od dawna nie są w modzie, a na dodatek zrozumiałam, że do mnie nie pasują. Dzisiaj moim ideałem jest twarz Cary Delevingne. Chciałabym być tak wyrazista, a na razie jestem zwyczajnie śmieszna. Mój codzienny makijaż trwa godzinami. Mam specjalne tusze i kredki, którymi staram się coś zmienić, ale nie zawsze wygląda to naturalnie. No i wiadomo, to kosmetyki, więc czasami bywa tak, że pod koniec dnia w pracy są już rozmazane i prawie spływają do oczu. To bez wątpienia jest mój największy życiowy koszmar – zwierza się Ewa.

- Mój kompleks nie jest wymyślony, ale konkretny. Naprawdę utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Nie mówiąc o tym, że sama nie lubię na siebie patrzeć, przejmuję się też reakcjami innych. Ciągle zastanawiam się, co rozmówca o nich myśli. Czy patrzy w moje oczy, czy może jednak nieco wyżej. A od kiedy próbuję je malować, czy nadal mają odpowiedni kształt. Taka gonitwa myśli uniemożliwia utrzymywanie normalnych relacji. Dlatego strzeżcie się i przestańcie tak skubać brwi. Kiedyś bardzo za nimi zatęsknicie! - twierdzi.

Adriana Lima

Agata, 24 lata, największy kompleks: ŁOKCIE

- Od zawsze miałam jakiś problem ze sobą. Nie uważałam się za jakąś specjalnie brzydką, ale z łatwością wynajdowałam powody, żeby siebie nie lubić. Od wczesnego dzieciństwa wstydziłam się tego, że byłam przeraźliwie chuda. Jadłam to, co wszyscy, a kilogramy zupełnie się mnie nie trzymały. Potem przyszło dojrzewanie, burza hormonów i kompleks szczupłości odszedł w zapomnienie. Od tego momentu walczyłam z tuszą. Wystarczyło, że trochę się zaokrągliłam i natychmiast chciałam się głodzić. Do dzisiaj nie jestem w pełni zadowolona ze swojej sylwetki, ale to są drobne szczegóły przy moim poważniejszym problemie. Nienawidzę, po prostu nienawidzę wyglądu swoich łokci – wyznaje.

Większość z nas nie zwraca uwagi na tak drobne szczegóły wyglądu, ale dla Agaty to prawdziwa zmora. Jest przekonana o tym, że jej łokcie powinny mieć inny kształt, wielkość, a nawet kolor. Przy ponad 30 stopniach nosi bluzki z długim rękawem, które szczelnie zakrywają nielubianą część ciała.

- Zdaję sobie sprawę, jak to brzmi i, że spora część problemu siedzi w mojej głowie. Ale nie oszukujmy się, mam ku temu powody. One nie wyglądają do końca normalnie. Lekarze nie widzą problemu, ale porównywałam je z łokciami moich koleżanek i żadna nie ma czegoś tak potwornego – twierdzi.

Adriana Lima

- Przez wiele lat nie zdawałam sobie sprawy, co jest grane. Jakoś nie przypominam sobie, abym zwracała na nie uwagę. Może źle się ustawiałam do lustra i zawsze takie były? Nie wiem. Ale wystarczyło, że raz się uważnie przyjrzałam i nie potrafią już wyjść z mojej głowy. Przede wszystkim, są nieproporcjonalnie duże. U innych kobiet to mała kosteczka, która delikatnie odstaje, a u mnie wielka bulwa. Lekarz stwierdził, że to nic złego i taka moja uroda. Dziękuję za taką urodę. Mało tego, to nie tylko bulwa, ale na dodatek ze śmieszną wypustką na środku. Tak jakby dużą kość przebiła jakaś mniejsza. Wygląda to zwyczajnie śmiesznie. I może nie rzucałoby się tak bardzo w oczy, gdyby nie ich kolor. Dookoła sinoczerwony, a na samym łokciu prawie brunatny. Obok czegoś takiego trudno przejść obojętnie – dzieli się swoim problemem Agata.

- Zastanawiałam się nawet nad ich korekcją, ale jedyny chirurg, u którego z tym byłam, odmówił. Stwierdził, że nie są znowu takie złe, a operacja to zawsze ryzyko. Pytał, czy wolę się przemęczyć ze swoim problemem i być sprawna, czy zaryzykować. Nastraszył mnie, że mogę stracić władzę w rękach. Nie sądzę, żeby to było aż tak ryzykowne i skomplikowane. Wystarczy naciąć, wyciąć czy tam przypiłować i zawsze będzie chociaż trochę lepiej. Myślę o tym coraz bardziej i planuję kolejną konsultację. Na razie ograniczam się do wizyt u kosmetyczki, która robi wszystko, by poprawić wygląd skóry. Niestety, po kilku dniach znowu rogowacieje, zmienia kolor i wtedy nie ma wyjścia. Trzeba założyć długi rękaw nawet w największym upale – twierdzi.

Polecane wideo

Komentarze (46)
Ocena: 4.7 / 5
Lola (Ocena: 5) 20.08.2014 01:26
male piersi :( ale to takie male male.. stanik 75A zdarza sie miec zapas w miseczkach.. Taka moja dola :) Mysle ze kiedys sobie zrobie.. z reszta da sie zyc :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.08.2014 21:44
olejek rycynowy może pobudzić odrastanie brwi
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 14.08.2014 21:15
od zawsze mam dwa inne kciuki, tez wyglaaja smieszne i jakos zyje z tym normalnie, wcale mi to uprzykrza zycia.. wielki niby problem, zabawne
odpowiedz
Anonim (Ocena: 4) 12.08.2014 23:41
Mam wiele wad, ale wiem ze wszystkie da sie wyeliminować albo zretuszowac :))
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.08.2014 21:37
Ja też mam takiego kciuka i może nie uważam go za moją zaletę ale coś co mnie wyróżnia i zawsze zainteresowanym pokazuje różnice składając do siebie dłonie . Mam dystans do siebie i poczucie humoru , ludzie mogą Cię oceniać jeśli masz brudne paznokcie czy jesteś zaniedbana a nie dlatego , że masz jakiś defekt . Nigdy nie pomyślałabym o moim śmiesznym kciuku że mógłby jakoś negatywnie wpływać na odbiór mojej osoby .
odpowiedz

Polecane dla Ciebie