Moda na vintage

Vintage święci triumfy – wszystko, co dziś modne, jest właśnie w tym stylu. Desenie w grochy i paski, okulary - muchy, buty z dziurką, zwane peep toe, sukienki w duże geometryczne wzory, torebki rodem z babcinych szaf – to sztandarowe ikony tego stylu, które zreanimowane przeżywają swoją drugą młodość.
Moda na vintage
26.03.2009

Co właściwie oznacza słowo vintage? Pochodzi z terminologii winiarskiej i oznacza dobry rocznik wina. Moda na vintage przywędrowała do Europy ze Stanów Zjednoczonych w latach dziewięćdziesiątych. Do Polski, w formie, o której tu piszemy, dociera właściwie dopiero teraz.

Vintage to nie byle jaki ciucholand z setką wieszaków, na których zawisły przypadkowe ubrania, to raczej pewien rodzaj idei, pomysłu na butik, gdzie liczy się jakość, marka oraz styl. Kreacje są tu jak dobre wino – im starsze, tym cenniejsze.

Na Zachodzie już od wielu lat funkcjonuje kultura vintage, a sklepy tego typu wyglądają jak butiki projektantów mody. Można w nich kupić ciuchy i dodatki w cenach niewiele odbiegających od cen nowej odzieży. Jednak asortyment takich sklepów jest nietuzinkowy – od kreacji najznakomitszych marek, po cudeńka wyszperane w szafach naszych matek i babć, wszystko w pojedynczych egzemplarzach, nie do zdobycia w zwykłych sklepach.

Nasze rodzime lumpeksy daleko odbiegają ideą od second-handów zachodnich – są zwyczajnymi ciucholandami, w których poszukuje się na ogół dobrej jakości jeansów sprzed kilku sezonów lub bluzki z metką znanej sieciówki. Szczytem marzeń przeciętnego klienta polskiego second-handu jest kupienie sukienki z Topshopu sprzed trzech sezonów za 5 złotych. Jak zwykle, popyt kreuje podaż.

Jest jednak nadzieja dla miłośników stylowej mody - są nią niewątpliwie, na naszym gruncie wciąż nieco egzotyczne, wyspecjalizowane sklepy z używaną odzieżą. Nie lumpeksy z kontenerami, w których nurkuje się własnymi rękoma, przerzucając kilogramy ciuchów wątpliwego pochodzenia, ani magazyny wypełnione równymi rządkami wieszaków, na których w niewyobrażalnym ścisku obcują ze sobą tysiące, jeśli nie miliony, przeciętnej jakości ubrań. Wreszcie nie są nimi sklepiki zwane często „U Kasi” lub „Z szafy Agnieszki”, które próbują nieudolnie uchwycić klimat kameralnych butików odzieżowych, w których wszystko jest na pozór nowe i modne, a w rzeczywistości dość banalne oraz masowe.

Nadzieją są niszowe sklepy, kryjące się w zakamarkach miejskich metropolii, o których wieści rozchodzą się zwykle za pomocą poczty pantoflowej. W nich to właśnie powstają (tworzone często na wzór zachodni) kameralne i przyjazne second-handy z interesującymi ciuchami, dodatkami oraz biżuterią, wyselekcjonowaną z olbrzymiej oferty rynku odzieży z drugiej ręki. Inicjatorami takich miejsc są często młodzi ludzie, którzy będąc za granicą zainspirowali się ideą vintage i przenieśli ów pomysł na nasz rodzimy grunt.

Sklepy oferujące vintage powstają także w Internecie. Jeden z takich butików – VintageShop - prowadzą Marta i Alexei.

„Prowadzenie butiku vintage na naszym polskim gruncie bywa dość siermiężnym przedsięwzięciem. Szukanie oryginałów w oceanie przeciętnych ciuchów z lat 90. jest dość żmudne i wymaga nie lada cierpliwości oraz wprawy. Na szczęście, wypracowaliśmy swoje sposoby, własne tajemne miejsca łowów, a także vintage-intuicję, która już na wejściu do ciucholandu podpowiada nam, czy warto przekroczyć jego próg” - mówi Marta Kaźmierczak, właścicielka VintageShop.pl.

Butiki vintage wydają się ciekawą alternatywą głównie dla tych, którzy połknęli bakcyla mody lat przeszłych i bezskutecznie poszukują stylowych ciuchów w ulicznych second-handach. To także propozycja dla wszystkich maniaków mody i alternatywnego „noszenia się”, niepoddających się ogólnym tendencjom i kreujących własny, niepowtarzalny styl.

Tekst: Dorota Wolak – stylistka butiku VintageShop.pl

Zdjęcia pochodzą z butiku VintageShop.pl

Polecane wideo

Komentarze (58)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 04.10.2011 09:43
Ja często kupuję na vintageshop.pl Mają świetne rzeczy, szczególnie dodatki, najbardziej lubię torebki, okulary i rajstopy. Zawsze znajduje tam rzeczy unikatowe, takie jakich nie ma w innych sklepach, i to mi się podoba, bo nie wyglądam jak co druga laska na ulicy. Fajne też w tym sklepie jest też to, że jak coś "na żywo" mi nie przypasuje, to mogę bez problemu zwrócić, albo wymienić, i wtedy już wysyłają mi za darmo. Kupowałam też w innych butikach vintage w sieci, i nigdzie nie załatwiało się tego tak sprawnie, zazwyczaj wogólne nie można było zwracać ... :/
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 08.09.2009 18:31
w sieci jest bardzo wiele takich sklepów. I dobrze, bo nie wszyscy potrafią odnaleźć takie skarby. Ostatnio pojawił się fajny sklep www.vinatgemoda.pl Dopiero się rozkręca, ale jest świetnie dopracowany wizualnie.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2009 00:45
Hmmm! ja a propos sklepu Vintageshop... częsciowo zgadzam sie z Gościem, natomiast nie do końca... ciuszki są w większości fajne, ale dziewczyny już chyba spoczęły na laurach... wiedzą, że są często reklamowane, adres ich jest znany i przekazywany i coraz częśćiej trafiają się "gafy", jeżeli kupuję butki które mają ocenę bdb- a dostaję buty z poobdzieranymi obcasami, ktore wyglądają na mocno zużyte to jaki to jest stan bdb- ? Pierwsze zakupy dostawałam ładnie zapakowane, pachnące i takie... no fajne. Teraz mam wrażenie, ze Vintageshop zaczął stawiać na ilośc a nie na jakośc... rzykro mi się zrobiło, gdy dwa ciuszki, sukienkę i bluzeczkę dostałam bardzo niechlujnie zapakowane, oba ciuchy hmmm po prostu śmierdziały. Wiadomo, ze i tak bym je wyprała, ale klejące się ciuchy jakoś mnie pozytywnie nie nastroiły... Trzecia rzecz, to zauważyłam, że od stycznia 2009 strasznie podniesiono ceny... Każdy się ceni, ale myslę, ze tak jak kiedyś towar schodził od reki i nowosci były w ciagu godziny wszytskie porezerwowane, to teraz z 20 wystawiancyh ciuchów koło 5 jest rezerwowana... Niestety, z cenami wlaścicielki lekko przesadziły...czyżby juz obrosły w piórka? pozdrowienia Karenka
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2009 00:37
[quote="Gosc"]a ja lubie vintageshop z trzech powodów: 1. w swojej ofecie mają tylko ciuchy wyszperane w zagranicznych sklepach (nie zaś z polskich lumpeksów, co też wg mnie tłumaczy ceny - same włoskie, angielskie metki). Jak upatrze jakąś mega kiecke z lat 70. to nie mam problemów żeby wydać na nią 90zł - wole ją niż inną z sieciówki 2. towar podany jest ciekawie; fajne stylizacje, normalne dziewczyny (nie jakieś wychodzone modelki), miał obsługa 3. kupuje tam od czasu, kiedy ten sklep powstał, czyli jakieś 2,5 roku i nigdy nie zawiodłam się na jakości ciuchów, które kupiłam, czego nie mogę powiedzieć o innych tego typu sklepach w sieci - niestety... Sęk w tym, ze w tych pozostałych nibyvintagesklepech typu vintageagi i innych to dopiero są ciuchy jak z byle pierwszego lumpka na mieście i mając taki wybór wole iść za róg do lumpka u pani Wladki i kupić ciuchy na kilogramy - wychodzi mi taniej.[/quote]
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.04.2009 15:23
Kocham ten styl;]
odpowiedz

Polecane dla Ciebie