Jestem ostatnią osobą, która chciałaby strofować kobiety z powodu ich wyglądu. Czasami jednak inaczej się nie da. Indywidualny styl to jedno, ale w społeczeństwie obowiązują także pewne konwenanse. Nie zawsze wszystko wypada. Strój ma być nie tylko odzwierciedleniem naszej osobowości czy gustu, ale także pełnionych przez nas ról. Dotyczy to każdego, bez względu na wiek, płeć, stan cywilny czy miejsce zamieszkania.
Nie twierdzę, że po urodzeniu dziecka kobieta powinna przywdziać worek pokutny i całkowicie zrezygnować ze swojej seksualności. Czym innym jest jednak podkreślanie swojej atrakcyjności fizycznej, a czym innym tania wulgarność. Matka powinna być wzorem dla swoich pociech, a nie obiektem drwin. Niestety - tym razem było inaczej. W parku spotkałem młodą kobietę, która na pewno nie wyglądała jak mama.
Chciałbym jej publicznie zwrócić uwagę. Nie po to, żeby ją potępić, ale dać jej do myślenia. A przy okazji wszystkim innym koleżankom „po fachu”, które spacerują z wózkiem, a wyglądają tak, jakby urwały się z podrzędnego klubu nocnego.
Zobacz również: Moda męskim okiem: Tego szanująca się kobieta NIGDY na siebie nie założy (Lista wulgarnych ubrań)
źródło: Atikh Bana / Unsplash
Jej stylizacja dosłownie krzyczała - zobaczcie, jaka jestem ładna, zgrabna i szalona. Kłóci się to z rolą, jaką przyszło jej pełnić po porodzie. Co miała na sobie? Aby zrozumieć problem, warto wyobrazić sobie połączenie tych wszystkich rzeczy razem, zamiast oceniać każdą część jej garderoby z osobna.
Kurtka jeansowa - nie byle jaka, bo mocno wytarta i wystrzępiona. Kończyła się nie na biodrach, a zaraz pod biustem, eksponując przy okazji biodra i równie mocno podkreśloną pupę.
Legginsy - teoretycznie nic strasznego, ale pod warunkiem, że nie są przynajmniej o 2 rozmiary za małe i nie wykonano ich z bardzo połyskującego materiału. Najbardziej spektakularny cameltoe, jaki widziałem w życiu.
Bluzka na ramiączkach - też brzmi niewinnie, ale nie tym razem. Koszulka miała bardzo głęboki dekolt i równie głębokie wycięcia pod pachami. W efekcie widoczny był biustonosz młodej mamy. Wielki napis „HOT” tylko potęgował ten efekt.
Zobacz również: LIST: „Niektórych strasznie boli, że lubię panterkę i neonowe kolory. Samotnej matce podobno nie wypada!”
źródło: Marvin Meyer / Unsplash
Buty na obcasach - też nie byle jakie, ale coś pomiędzy kozaczkami a botkami. Oczywiście czarne, wykonane ze skóry (pewnie sztucznej), z błyszczącymi suwakami i sporą ilością połyskujących ćwieków.
Torebka - zazwyczaj to dopełnienie stylizacji i tak też było tym razem. Była maleńka, zwisała z mamusi na cienkim pasku, a wzór na niej idealnie pasował do reszty. Jaskrawa panterka, czyli ulubiony motyw pewnej grupy kobiet.
Biżuteria i dodatki - nie zabrakło także złotych łańcuchów opadających na głęboki dekolt. Był też złoty zegarek i oczywiście telefon w dłoni. W różowej obudowie pokrytej plastikowymi diamencikami.
Wyobrażacie to sobie?
Zobacz również: 5 rzeczy, których nikt nie powie Ci o macierzyństwie
źródło: Tanja Heffner / Unsplash
Takich kobiet jest wiele. Zazwyczaj bardziej śmieszą, niż oburzają. Ale od matek oczekuje się jednak czegoś więcej. Stonowania i klasy, a nie kipiącego seksapilu i prowokacji. Mama prowadząca wózek wyglądała jak postać z zupełnie innej bajki. Nie tylko nie pasowała do pełnionej przez siebie roli, ale wizualnie ośmieszała ideę macierzyństwa. Trudno mnie zawstydzić czy zgorszyć, a jej się udało.
Nie chodzi o kiczowate buciki z błyszczącym żelastwem czy legginsy wrzynające się we wszelkie możliwe otwory i załamania na ciele. Raczej o całość. Strój, który jeszcze kilka lat temu kojarzył się z upojną sobotnią nocą w podmiejskiej dyskotece, dziś staje się matczynym uniformem. Na usta ciśnie się wiele pytań. Czy ona nie ma lustra w domu? Czy dziecko nie ma ojca? Czy rodzina nie ma nic przeciwko? Czy ktokolwiek mógłby jej przemówić do rozsądku?
I najważniejsze - czy za kilka lat, kiedy jej pociecha podrośnie, nie będzie jej zwyczajnie wstyd?
Tomek