Na sezon jesienno - zimowy wielu projektantów lansowało w swoich kolekcjach dla kobiet męskie kroje i fasony. Garnitury pojawiły się między innymi na wybiegach u Dolce & Gabbana oraz Rag & Bone. Trzeba przyznać, że to bardzo wyszukany sposób na zabłyśnięcie wśród odzianych w różowe sukienki laleczek, ale, co za dużo, to niezdrowo.
Niestety, w przypadku Katie Garnitury stały się strojem i na zakupy, i na wielką galę. A na domiar złego, aktorka oszalała na punkcie męskich jeansów PRPS (identyczny model noszą między innymi Brad Pitt oraz David Beckham). Chodziła w nich ulicami Nowego Jorku niemal codziennie, budząc oburzenie plotkarskiej i modowej prasy. Na zarzuty odpowiedziała całkowitą obojętnością, ponieważ w tym czasie całe dnie spędzała na próbach do nowego spektaklu - „Wszyscy moi synowie”, więc liczył się dla niej głównie komfort, jaki męskie, długie spodnie na pewno jej zapewniały. Taki argument jesteśmy w stanie zrozumieć, ale czym Katie wytłumaczyłaby fakt, iż na jednej z imprez wyglądała bardziej męsko niż jej mąż - Tom?
Chcielibyśmy, aby ta nagła zmiana stylu była tylko chwilowym trendem, a nie początkiem permanentnie niekobiecego wizerunku. W modzie preferujemy rozdzielność płciową.