Za sprawą kolejnego megahitu TVN-u znów zrobiło się o niej głośno. Kontrowersyjna wokalistka u boku Kuby Wojewódzkiego została gwiazdą telewizji, a za sprawą swoich celnych, choć kąśliwych komentarzy - ulubienicą widzów. Bez skrępowania okazuje swoje emocje i szczerze wyraża swoją opinię, czym szybko zaskarbiła sobie sympatię fanów. Jest, naszym zdaniem, najbardziej wyrazistą postacią wśród trójki jurorów „Mam talent”.
Agnieszka Chylińska skończyła w maju 32 lata, mając na koncie osiem dobrze sprzedających się płyt. Prawdopodobnie, gdyby ktoś zainwestował w jej talent, mogłaby zrobić światową karierę. Ma nie tylko warunki wokalne, ale i osobowość, której często tak bardzo brak współczesnym gwiazdkom jednosezonowym. W wywiadach telewizyjnych często wręcz dominuje nad dziennikarzami. Przytłacza ich nie tylko pewnym szczególnym rodzajem mądrości życiowej, ale i oryginalnym poczuciem humoru. Jej parodia piosenki „Dwa gołębie”, którą zaprezentowała u Kuby Wojewódzkiego, w ciągu kilku dni stała się przebojem Internetu, a historia o lalce w trumnie, z kompletem sukienek pogrzebowych, którą opowiedziała Iwonie Radziszewskiej w programie „Świat według…”, rozbawiła z pewnością nie tylko ekstrawaganckie kobiety młodego pokolenia, ale i stateczne panie domu. Bo Chylińska to nie tylko buntowniczka i czarny charakter wśród plastikowych lal, ale także żona i matka.
Po urodzeniu syna nagle zniknęła z mediów, tylko po to, żeby po około roku powrócić jako nowa, słodka mamusia. Sama po pewnym czasie przyznała się w „Maglu towarzyskim”, że jako różowa mama wypadała żałośnie. Na szczęście, dziś znów jest sobą, choć w dojrzalszej wersji. Swoją życiową filozofię głosi nie tylko w TVN-ie, ale także w prasie, która nagle na nowo się nią zainteresowała.
U nas możecie obejrzeć metamorfozy Agnieszki Chylińskiej. Jak z chłopczycy, zbuntowanej i groźnej nastolatki przeistoczyła się w wyrazistą kobietę, która z radością wygłasza swoje poglądy? Na pewno metodą prób i błędów. Bo, co doskonale dokumentują zdjęcia, droga do celu była wyboista. Agnieszce trudno było się zdefiniować. Popadała w stylistyczne skrajności, aż dotarła do normalności.