Opowiem Wam, dlaczego porzuciłem narzeczoną przed ołtarzem...

Marcin opowiada o najtrudniejszym doświadczeniu w swoim życiu.
Opowiem Wam, dlaczego porzuciłem narzeczoną przed ołtarzem...
Fot. iStock
29.07.2017

„Uciekająca panna młoda” to film znany nam wszystkich. W postać głównej bohaterki - Maggie - wcieliła się Julia Roberts. Maggie jest znana w rodzinnym miasteczku nie tylko ze swojej urody oraz inteligencji, ale także porzucania narzeczonych przed ołtarzem. Film jest uroczy, przezabawny i z przesłaniem. Czy podobne historie zdarzają się w rzeczywistości? Wbrew pozorom takie scenariusze są udziałem realnych osób. Czasami na dwa dni przed ślubem, czasami na dzień przed ślubem, a czasami na chwilę przed złożeniem przysięgi małżeńskiej. Osoby, które porzucają, nieważne czy jest to kobieta czy mężczyzna, przeważnie spotykają się z krytyką i oskarżeniami o brak serca. Czy słusznie?

Marcin zgodził się opowiedzieć Wam o tym, jak porzucił swoją narzeczoną przed ołtarzem. Od kilku tygodni powinien być już mężem. W ostatniej chwili postanowił, że chce się rozstać. Jaki miał powód? Jak zareagowali goście i niedoszła panna młoda? Historia Marcina z pewnością nadaje się na filmowy scenariusz...

8 lipca... Ten dzień miał wszystko zmienić w moim życiu. Ale tak się nie stało. Porzuciłem narzeczoną przed ołtarzem, w kościele wypełnionym gośćmi. Dla wielu z nich na zawsze będę łajdakiem bez serca, ja jednak uważam, że postąpiłem uczciwie. Nie czuję wyrzutów sumienia, no może jedynie poza tym, że pewność przyszła tak późno. Jestem spokojny i szczęśliwy. A ona? Pewnie jeszcze przeżywa, ale za jakiś czas jej przejdzie. Pozna innego, wyjdzie za mąż i urodzi dzieci. Nie mógłbym być na miejscu tego faceta. Nie żałuję, że zerwałem w ostatniej chwili.

Zobacz także: Daj się zapamiętać! Prezenty ślubne na całe życie

odwołany ślub

Fot. iStock.com

- Z Anią spędziłem ostatnie cztery lata. To był udany związek. Bez większych wzlotów i upadków. Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeżeli powiem, że całkiem szczęśliwy. Znaliśmy się praktycznie od dziecka. Co prawda nie okupowaliśmy razem jednej piaskownicy, ale była jedną z dziewczynek, które straszyłem robakami i z którymi wymieniałem się słodyczami. Mieszkaliśmy w sąsiednich blokach, a nasi rodzice znali się dość dobrze.

W okresie nastoletnim Ania zakochała się w Marcinie. Musiała jednak przetrwać aż trzy dziewczyny, zanim zwrócił na nią uwagę.

- Zawsze miałem powodzenie u kobiet. Dostrzegłem też, że podobam się Ani. Jednak bez wzajemności. Ciche i nieśmiałe dziewczyny w ogóle mnie nie pociągały. Wolałem odważne i wygadane. O wartości Ani przekonałem się dopiero wtedy, gdy zaczęliśmy studia na tej samej uczelni. Nawet nie wiem, kiedy stała się moją prawą ręką i niezastąpionym wsparciem.

Na pierwszym roku rzuciła mnie dziewczyna, która bardzo dużo dla mnie znaczyła. Myślałem o niej poważnie. Ślub, dzieci i te sprawy, pomimo młodego wieku. A ona zostawiła mnie dla innego. To wtedy cicho i niepostrzeżenie pojawiła się Ania. Przynosiła świeże ciasto, parzyła mi kawę i rozśmieszała dowcipami.

 

odwołany ślub

Fot. iStock.com

Kolejny raz pomogła mi przed egzaminem. Zawsze była lepsza z matmy. Poświęciła mi kilka godzin i tak dobrze przygotowała, że zdałem. Sama wyszła z inicjatywą. Kiedyś nie było mnie w mieście, gdy zachorowała moja mama. Zaproponowała, że będzie jej doglądać na zmianę z moim ojcem. „Przecież jestem Twoją przyjaciółką” - powtarzała, gdy wyznałem, że czuję się niekomfortowo przez jej nieustanną pomoc. W ten sposób nasza znajomość stopniowo rozwijała się dalej. Pożyczyła mi też kilkaset złotych, gdy nie miałem na opłacenie raty studiów. Cały czas była obok mnie.

W końcu Marcin zaprosił Anię na randkę. Szybko zorientował się, że jej oddanie i pomoc nie były tylko przyjacielskimi odruchami. Kochała go od wielu lat. Wkrótce sama mu to wyznała. Zostali parą.

- Przy Ani czułem się szczęśliwy. Była namiętność, długie rozmowy, czułość, a nawet wspólne zainteresowania. W tym związku niczego nie brakowało. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Zastanawiałem się, czy na pewno jest tą jedyną kobietą, bratnią duszą. Uznałem jednak, że nie ma co narzekać. Wszyscy powtarzali, że nikogo lepszego nie znajdę, bo Ania to superdziewczyna. Ze świecą takiej szukać. Z porządnej rodziny, spokojna, pracowita, zawsze oglądała się tylko za mną. Pragnęła założyć rodzinę i dzieci. Tak więc oświadczyłem się jej.

Po roku od oświadczyn stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Od tygodnia czułem wątpliwości. Pocieszałem się, że Ania jest najlepszym wyborem, nawet moim przeznaczeniem. Ale wątpliwości nie znikły. Nic z tym nie zrobiłem. Brałem udział w przygotowaniach i zagłuszałem pytania, których pojawiało się w głowie coraz więcej. Tak dobrnęliśmy do 8 lipca tego roku.

Zobacz także: Nie zgadniesz, co zrobiła na własnym weselu ta PIJANA PANNA MŁODA (Ale wstyd!)

odwołany ślub

Fot. iStock.com

Podczas błogosławieństwa w domu byłem już przerażony. Zdawałem sobie sprawę, że popełniam błąd, ale nie wiedziałem, co zrobić. Goście zaproszeni, opłacona sala, wzruszeni rodzice, no i ona. Taka szczęśliwa. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, gdy jechaliśmy do kościoła, a potem szliśmy nawą po czerwonym dywanie. Czułem łomot serca i pot na całym ciele. Wiedziałem, że od decydującego momentu w moim życiu dzielą mnie minuty. Byłem jak sparaliżowany. Ania wygłosiła przysięgę. Ja swojej nie mogłem. W końcu cicho poprosiłem ją o chwilę rozmowy. Widziałem na jej twarzy strach i zaskoczenie, ale zgodziła się wyjść do zakrystii. Ksiądz przerwał ceremonię. Powiedziałem Ani, że nie mogę się z nią ożenić, bo nie jest tą jedyną. Nie kochałem jej jak kobietę, ale jak przyjaciółkę. Myliłem prawdziwą miłość z wdzięcznością. Ania się popłakała. Wkrótce dołączyli do nas ksiądz, rodzice oraz świadkowie. Rodzice Ani zaczęli na mnie krzyczeć, że tak się nie robi. Jej ojciec powiedział, że marnuję jego córce życie i dobrą opinię. Moja matka też płakała i błagała, abym jeszcze się chwilę zastanowił. Nie ugiąłem się ich żądaniom.

Rodzice wyszli przed zgromadzonych w kościele ludzi i oznajmili, że ślubu nie będzie. Oszołomieni goście odjechali, chociaż zaproszono ich na obiad. Komentarzom i spekulacjom nie było końca.

- Ania i jej rodzice nie odzywają się do mnie. Tylko jej ojciec raz skontaktował się ze mną. Zażądał, abym zwrócił im połowę pieniędzy wyłożoną na ślub i wesele. Przystałem na to bez mrugnięcia okiem. Co do moich rodziców, na początku oskarżali mnie o nieodpowiedzialność, niemęskość, zmarnowanie dziewczynie lat i szansy na szczęśliwe małżeństwo. Teraz na szczęście już ochłonęli.

Nie poznałem innej dziewczyny, jak myśli wiele osób. Po prostu oświeciło mnie w ostatniej chwili. Uważam, że postąpiłem uczciwie wobec siebie i wobec Ani. Łatwiej zakończyć związek przed ślubem niż po. Nie przejmuję się tym, co mówią i myślą o mnie inni. Poza tym wierzę, że ta jedyna gdzieś na mnie czeka.

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 4.44 / 5
gość (Ocena: 5) 02.03.2019 10:56
Lepiej już jak do ślubu nie dojdzie niż brać rozwód po dwóch dniach
odpowiedz
Monika (Ocena: 5) 10.07.2018 11:14
Jesteś świnia! Nie mogłeś wcześniej tego przerwać? Musiałeś czekać do samego końca ? Człowieku życzę Ci aby ktoś kiedyś też Cię tak ośmieszyć. Mam nadzieje że spotka cie za to kara .
odpowiedz
Oliwia (Ocena: 5) 31.07.2017 09:13
Bez przesady, dobrze zrobił :) szczerze ? pewnie by mi samej serce pękło w takim momencie, ale wolałabym to niż żyć w kłamstwie, lepiej późno niż później.. a co jeśli pojawiły by się dzieci i on by kogoś poznał ? Nieświadomie zawsze by szukał, bo nigdy nie byłby do końca szczęśliwy :)
odpowiedz
ewelina (Ocena: 5) 30.07.2017 10:56
Strasznie ośmieszyłeś człowieka, który ci nic złego nie zrobił. Nie wiem, czy zasłużyłeś na odnalezienie tej jedynej. Możliwie, teraz fajne kobiety będą od ciebie uciekać skoro zachowałeś się jak egoistyczny drań.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 30.07.2017 10:24
Albo jesteś gejem palancie jeden! Na dwie minuty przed ślubem zdałeś sobie sprawę, że Cię nudzi?? Przyjaźń to przyjaźń miłość to miłość, nie da się tego mylić! Dobrze Ci było i wygodnie ale jak przyszło co do czego to zlamałeś ją! Kochała Cię od zawsze a Ty potrafisz powiedzieć, że na chwile popłacze, po przeżywa i jej przejdzie? To jesteś kretynem jeśli tak sądzisz! Palant, poj*b i wiele wiele innych......
odpowiedz

Polecane dla Ciebie