Zaplanowanie idealnego ślubu to nie kwestia tygodni, często nawet nie miesięcy, ale lat. Dopiero wybór odpowiedniej lokalizacji, przemyślana lista gości i tysiące drobnych szczegółów sprawią, że będzie to nie tylko najszczęśliwszy, ale i najpiękniejszy dzień w życiu. Problem w tym, że nie wszystko da się przewidzieć. Nawet najlepsza organizacja nie gwarantuje pełnego sukcesu. Może lepiej więc pójść na żywioł i nie przejmować się każdą drobnostką?
Poznajcie świeżo upieczone mężatki, które oceniają swoje wesele z perspektywy czasu. Poprzez aplikację Whisper, która służy do anonimowych wyznań, dają wyraźnie do zrozumienia, że nie wszystko poszło po ich myśli. Warto wziąć to sobie do serca, by uniknąć podobnej katastrofy.
Ich wielki dzień to pasmo rozczarowań. Czy na wszystkie miały bezpośredni wpływ?
Zobacz również: EXCLUSIVE: Nie zaprosiłam na wesele dzieci. Jak zareagowali goście?
fot. Thinkstock
„Gdybym miała zrobić to jeszcze raz, nie traciłabym tyle nerwów i energii na zbędne szczegóły. I tak nie wszystko poszło zgodnie z planem, a wesele wspominam bardzo pozytywnie. Liczą się emocje, a nie drobnostki”.
„Moje włosy. Wybrałam przepiękną fryzurę, ale pani, która ją wykonywała, raczej się nie spisała. Było już za późno, by coś poprawić, więc powiedziałam, że jest w porządku. Nie było i wyglądałam strasznie”.
„Na pewno zmieniłabym świadków. Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale zrujnowali całą uroczystość. Mogliśmy się tego spodziewać, ale naiwnie myśleliśmy, że staną na wysokości zadania”.
„Wolałabym mniejsze i skromniejsze wesele, tak jak wcześniej planowaliśmy. Zamiast tego była wystawna impreza dla setek ludzi, bo tego oczekiwali nasi rodzice”.
fot. Thinkstock
„Zdecydowanie zainwestowałabym w dobrego fotografa, zamiast polegać na znajomym. Ten wykonał najprawdopodobniej najbrzydsze zdjęcia ślubne w historii. Aż nie chce mi się do nich wracać”.
„Powinniśmy zadbać o bogatsze menu i dowiedzieć się wcześniej, jakie specjalne potrzeby mają nasi goście. Moja ciocia dostała w czasie przyjęcia silnej reakcji alergicznej i trafiła do szpitala na długie tygodnie”.
„Nigdy ponownie nie zdecydowałabym się na krótką suknię ślubną. Wzbudziłam niepotrzebną sensację, wyglądałam śmiesznie i niegodnie”.
„Zorganizowałabym znacznie tańsze wesele, pieniądze włożyła do koperty i przeznaczyła je na ratę za kupno domu. Impreza była na bogato, ale nic z tego nie mamy. Nie zmieniłabym chyba tylko babeczek, bo były pyszne”.
Zobacz również: Na ile pieniędzy w kopercie liczą panny młode? Tyle WYPADA dać!
fot. Thinkstock
„Na pewno poprosiłabym gości, żeby nie robili zdjęć na własną rękę. Nie po to płaci się ogromne pieniądze za profesjonalnego fotografa, żeby potem wśród rodziny i znajomych krążyły fatalne fotki”.
„Żałuję, że zaprosiłam kilka osób, których nigdy nie planowałam zaprosić. Zrobiłam to tylko dlatego, że tak podobno wypadało. Byłoby lepiej bez nich”.
„Zamiast wielkiej uroczystości w kościele i wesela na kilkaset osób, dziś wybrałabym skromny ślub cywilny i obiad tylko dla najbliższych. Szkoda pieniędzy, zachodu i nerwów. Wcale nie uważam, że nasze małżeństwo byłoby wtedy gorsze”.
„Zrezygnowałabym z pospiesznego otwierania prezentów gdzieś na zapleczu. Lepiej zabrać je do domu i cieszyć się nimi wspólnie”.
fot. Thinkstock
„Miałam bardzo skromne wesele tylko dla najbliższej rodziny i bez żadnej obsługi. Żałuję tego. Wolałabym coś większego i bardziej spektakularnego. Do dziś żałuję swojego skąpstwa”.
„Żałuję, że wpadłam w szał i powiedziałam kilka słów za dużo, kiedy goście dla zabawy ustroili nasz samochód balonami i wysmarowali szyby kremem z ciasta. Potraktowałam to bardzo poważnie”.
„Szkoda, że nie poprosiłam o pomoc w organizacji profesjonalistów. Wolałabym, żeby ktoś się tym zajął. Zamiast tego musiałam pilnować każdego szczegółu i na pewno zostałam odebrana jako potwór w ludzkiej skórze”.
„Zmieniłabym datę. Teraz będziemy obchodzić rocznicę ślubu w tym samym dniu, co moi teściowie”.
fot. Thinkstock
„Nie pozwoliłabym mojej matce tak błyszczeć. To ona była gwiazdą imprezy. Mnie nikt nie zauważał. Wszyscy traktowali ją jako organizatorkę i najważniejszą osobę na sali. To przykre dla panny młodej”.
„Kiedy oglądam zdjęcia ze ślubu, mam sobie mnóstwo do zarzucenia. Jestem wręcz na siebie wściekła, że nie udało mi się schudnąć i wyglądałam tak fatalnie”.
„Wybrałabym inną suknię ślubną. Kiedy mierzyłam ją w sklepie, nie wydawała się taka ogromna. W dniu ślubu zorientowałam się, że wyglądam jak wielka nadmuchana beza. Niektórzy do teraz się ze mnie śmieją”.
„Pozwoliłam wybrać mężowi utwór na pierwszy taniec. Do dzisiaj jej nie znoszę i trudno powiedzieć, żeby to była nasza piosenka”.
Zobacz również: Ślub jak z horroru? Poznaj najgorsze ślubne wpadki!