Okres letni obfituje w śluby. W owym czasie mnóstwo ludzi decyduje się na powiedzenie sobie `Tak` przed ołtarzem lub urzędnikiem stanu cywilnego. Panna młoda promienieje, pan młody jej wtóruje. Dookoła otaczają ich uśmiechnięci goście, w końcu wypada cieszyć się szczęściem młodej pary. Jednak jak to w życiu bywa, nie wszystkim się udaje. Mowa tu o samotnych kobietach, które muszą brać udział w zabawie polegającej na celebrowaniu miłości. To dość oczywiste, że czują się niezręcznie. Wystarczającym dyskomfortem jest pojawienie się na dużej imprezie bez towarzysza, podczas gdy pozostali bawią się w parach. Na dodatek wszystko i wszyscy zdają się potwierdzać, że miłość jest najważniejszą wartością w życiu. Osobom, które nie mają jej w zasięgu ręki, jest przykro i czują się jak piąte koło u wozu.
Dokładnie w ten sposób opisała swoje weselne odczucia jedna z kobiet na forum. Idąc tym tropem, zebrałyśmy jeszcze kilka innych wyznań. Jeżeli Ty też myślisz sobie `Kolejne wesele mija, a ja wciąż niczyja`, przeczytaj je. Jesteś jedną z wielu osób, które czują podobnie.
Zobacz także: Przepiękna panna młoda plus size. Nie uwierzysz, jakiego przystojniaka poślubiła!
Fot. Thinkstock
Anita ciągle musi znosić uszczypliwe uwagi.
- Mam już dość tych wesel. W tym roku zostałam zaproszona na pięć. Niestety nie miałam żadnej dobrej wymówki, żeby nie iść. Poza tym wszystkie osoby pochodziły z bliskiej rodziny. Nie było wyjścia. Na trzy śluby nie miałam partnera. Na dwa poszłam z kolegą, ale nie bawiłam się dobrze. Usłyszałam tylko, że dobrze, iż wreszcie kogoś przyprowadziłam. Przecież to wstyd, żeby samej chodzić na wesela. Mam już 30 lat i w końcu powinnam się ustatkować. Tylu jest mężczyzn na świecie i każda dziewczyna jakoś potrafi sobie znaleźć faceta. Przecież niczego mi nie brakuje, pewnie zbyt wybredna jestem. I tak w kółko. Czy kogoś w ogóle obchodzi to, że niektórzy po prostu chcą się zakochać? Niestety wesela tylko mi uświadamiają, że to chyba nie dla mnie.
Fot. Thinkstock
Ewelina przeżyła na weselu mały dramat. Jej niepowodzenie w miłości to zdaniem niektórych powód do wstydu.
- Po raz kolejny byłam na weselu jedyną osobą bez pary. Uodporniłam się już nawet na współczujące spojrzenia i obmowę po kątach. Dla wszystkich z rodziny jestem stracona. Będę podstarzałą ciotką przyjeżdżającą w odwiedziny do krewnych i zatapiającą smutki w alkoholu... Wracając do wesela, doszło na nim do nieprzyjemnego incydentu. Zmuszono mnie do wzięcia udziału w oczepinach. Tak czułam, że wszystko jest ustawione. Welon spadł prosto na mnie i nie było jak sięwykręcić. Byłam wściekła i widziałam złośliwe uśmieszki kilku kuzynek. Zatańczyłam z jakimś nieznanym mi mężczyzną, a potem na szczęście miałam spokój. Na koniec potwierdziło się, że to ustawka. Tekst mojej ciotki: `Może jak założy ten welon na głowę to jakoś przyciągnie do siebie faceta`. Nigdy nie czułam się tak upokorzona. Nie cierpię wesel.
Zobacz także: EXCLUSIVE: Wesele bez osoby towarzyszącej? Polecam!
Fot. Thinkstock
Marlena nie kryje goryczy... Każde wesele to dla niej porażka.
- I po co ludzie wyprawiają te wesela? Tracą mnóstwo pieniędzy albo nawet zadłużają się, żeby przez jedną noc poczuć się gwiazdami wieczoru. To naprawdę żenujące. Żenująca jest też panna młoda w białej sukni i welonie, który należy się wyłącznie dziewicom. No śmiech na sali po prostu. Już ja widzę te dziewice. Irytujące są te śluby, obrzucanie młodych cukierkami i pierwszy taniec, który jest zazwyczaj nieudolny. Co potem? Potem trzeba usiąść do stołu, wypić kieliszek wódki, zapić rosołem i zagryźć schabowym. Szczyt wykwintności, ale oczywiście panna młoda zachowuje się, jakby wygrała los na loterii. Udało jej się wyjść za mąż, czyli osiągnęła swój życiowy cel. Na osobę z doktoratem, która zna 4 języki i tak będą patrzeć z politowaniem, bo przyszła na wesele sama, lata jej lecą i pradopodobnie będzie tak zawsze. Który normalny facet zwiąże się z taką wykształconą osobą? `Sama sobie zrobiła krzywdę tym doktoratem` – to usłyszałam ostatnio.
Fot. Thinkstock
Zuzannie wesela przypominają o własnym cierpieniu.
- Naprawdę chce mi się płakać, jak pomyślę sobie, że za tydzień znowu mam wesele, a ja dalej jestem samotna. Co z tego, że przyprowadzę ze sobą znajomego. Zdaniem rodziny 26-latka powinna skończyć z przyprowadzaniem na wesela znajomych. W tym wieku większość dziewczyn ma już narzeczonych. Nie to jest jednak najgorsze. Z ich gadaniem jakoś sobie poradzę. Dla mnie najgorsza jest świadomość, że po raz kolejny będę słuchać marszu weselnego, patrzeć, jak dwie osoby stoją przed ołtarzem i spoglądają na siebie z miłością, a potem składają słowa przysięgi. Nie powinnam tak myśleć, ale szczęście innych naprawdę mnie boli. Mam świadomość, iż szanse na to, żeby kiedyś być w podobnej sytuacji, są coraz mniejsze. Niedawno skończyłam 28 lat, więc czas kurczy się w oczach, a ja nie udzielam się już towarzysko tak często, jak kiedyś. Wesela tylko przypominają mi o mojej nieciekawej sytuacji.
Fot. Thinkstock
Amelia bawi się na weselu równie dobrze co na stypie.
- Wesela to dla mnie kara boska. Nikt tego nie rozumie. Wszyscy tak się ekscytują ślubami, a ja mam ich serdecznie dość. Cóż, może gdybym planowała swój też byłabym zakręcona na tym punkcie. Ponieważ jestem samotna, wolałabym omijać podobne imprezy z daleka. Na weselach jeszcze bardziej odczuwam swoją samotność. Nawet jeżeli przychodzę z osobą towarzyszącą, czuję, że nie pasuję do reszty. Pary trzymają się za ręcę, tańczą wolne tańce i śpiewają o miłości. Ja ze swoim kolegą nie będę tego robić. Do tego wszyscy uważają, iż powinnaś być tak zakręcona na punkcie wesel, jak oni. Moje zdystansowanie jest postrzegane jako nietakt. Czekam, kiedy zmieni się ta nasza polska mentalność. Czy naprawdę wesele to najważniejsze wydarzenie w życiu człowieka? I czy inni nie rozumieją, że osobom samotnym jest przykro? Dla mnie wesele jest jak stypa.
Zobacz także: Najpiękniejsza suknia ślubna wszech czasów: Jej sprzedaż bije rekordy popularności! (ZDJĘCIA)