Coraz częściej słyszy się opinię, że ślub zabija uczucie między kobietą a mężczyzną. Szczególnie że, jak wyliczyli naukowcy, prawdziwa miłość trwa jedynie dwa lata, sześć miesięcy i 25 dni. Zdaniem wielu osób małżeństwo to najprostsza metoda, aby… zgasić uczucie i zniszczyć związek.
„Zawsze marzyłam o tym, by stworzyć taki związek, w którym będziemy ze swoim partnerem zakochani w sobie przez całe życie. Rozczula mnie widok starszych małżeństw, trzymających się za ręce i patrzących na siebie zakochanym wzrokiem. Jednak często słyszę wypowiedzi mojej matki, jej koleżanek, sióstr, które narzekają na swoich mężów. Widzę, że w tych związkach miłość umarła… Czy tak dzieje się zawsze?” – zastanawia się jedna z internautek, lat 28. Faktem jest, że uczucie nigdy nie jest takie samo – przechodzi przemiany na różnych etapach związku. Brak świadomości, że tak się dzieje i oczekiwanie, że miłość zawsze będzie oznaczała wielką pasję oraz namiętność, mogą zniszczyć nawet bardzo silne więzy.
„Miłość przybiera różne formy, postacie i wymiary. Najbardziej fascynujący dla młodych jest eros – miłość między mężczyzną i kobietą. Jest to postać miłości, która łączy się z popędem seksualnym. Eros niesie z sobą wiele radości, ale jeżeli nie jest opanowany i podbudowany miłością fundamentalną, może sprowadzić ogrom cierpień i dramatów. I właśnie taka miłość podważa wiarygodność jej obietnic. Eros prowadzi ludzi do małżeństwa. A małżeństwo tworzy rodzinę... I nie ma bardziej uszczęśliwiających więzi nad dobrze zespolone rodziny. Ale w wypadku źle uformowanego małżeństwa ten uszczęśliwiający związek i ognisko miłości może się przekształcić w ponurą jaskinię chłodu i trującej nienawiści” – piszą John i Stasi Eldredge w książce poświęconej małżeństwu i kobiecości.
Zdarza się, że małżeństwo zabija miłość, gdy nie jesteśmy przygotowani na zmiany, jakie ślub wnosi do naszego życia. Przykład? Kobieta zajmuje się domem, wychowaniem dzieci, próbuje pogodzić obowiązki zawodowe z domowymi. Mężczyzna dwoi się i troi, by utrzymać bliskich. Takie zwykłe, codziennie czynności, gdy zaczyna przybywać ich w zastraszającym tempie, mogą fatalnie odbić się na relacji między małżonkami. Wspomina o tym 27-letnia Julita. „Wyszłam za mąż dwa lata temu. Szybko dostaliśmy w kość – praca, obowiązki, coraz mniej czasu dla siebie. Po paru miesiącach zdałam sobie sprawę, że wszystko, co było piękne w naszym związku, po prostu wyparowało. Musieliśmy się sporo napracować, aby to odzyskać. Najważniejsze to znaleźć równowagę między życiem osobistym a innymi zadaniami i dbać o związek”.
Przyziemne życie, które prowadzimy na co dzień, może skutecznie odebrać nam ochotę na czułości, zaangażowanie w związek i intymność. Szczególnie na seks. Psychoterapeutka Lucy Beresford nie kryje, że w małżeństwie traci on urok nowości. Dzieje się tak zwłaszcza u tych par, które mieszkają ze sobą przed ślubem. Ale uwaga – nie oznacza to jeszcze, że małżeństwo jest równoznaczne ze śmiercią pożądania, choć ok. 60 proc. par przyznaje, że po ślubie ich życie intymne praktycznie przestało istnieć. Przyczyny? Zapracowanie, pojawienie się dziecka, znudzenie partnerem. Lucy Beresford zwraca jednak uwagę, że w małżeństwie seks lepiej zaspokaja naszą potrzebę czułości, poczucia bezpieczeństwa i bliskości.
Warto pamiętać o jeszcze jednej kwestii. Zdarza się – i to wcale nierzadko – że małżeństwo zabija miłość w związku, w którym takiego uczucia… nie było. Chodzi o to, że niektóre pary pobierają się naprędce, myląc początkową fascynację cielesną z prawdziwą miłością. Dlatego gdy przychodzi proza życia, wydaje im się, że miłość się skończyła. Prawda jednak leży gdzie indziej – nie była to miłość, a małżeństwo jedynie pomogło to zweryfikować. „Prawdziwa i fundamentalna miłość nie tyle jest uczuciem, co postawą, cechą charakteru, opierającą się przede wszystkim na rozumie i woli. Miłość naprawdę jest trudna. Na drodze do jej urzeczywistnienia musi człowiek pokonywać wciąż odradzającą się siłę prymitywnego egoizmu, przybierającą także postać bezinteresowności” – piszą John i Stasi Eldredge.
Każdy powinien pamiętać, że przy wyborze życiowego partnera nie należy kierować się wspaniałym seksem, ale głębokim, prawdziwym uczuciem. Gdy pomylimy jedno z drugim, rozczarowanie w małżeństwie może pojawić się bardzo szybko. Inna sprawa, że o uczucie – szczególnie to w stałym związku – trzeba stale dbać. „Zgadzam się, że miłość niepielęgnowana umiera. Ale uważam także, że ważne jest, jak się ludzie ze sobą dobiorą, ile razem przeżyli. Niestety jest tak, że tragiczne wydarzenia w naszym życiu mogą być spoiwem związku, np. przebyta choroba” – uważa jedna z uczestniczek internetowej dyskusji. To również potwierdza, że małżeństwo, by było trwałe, musi opierać się na bardzo silnych, głębokich więzach.
Dlatego nie tylko uczucie jest ważne, jeśli planujemy zawarcie małżeństwa. „Związki małżeńskie budowane tylko na uczuciu, choćbyśmy dodali do niego nieokreślony bliżej przymiotnik dojrzałe, są z punktu wyjścia słabe i ryzykowne. Uczucia budzą się spontanicznie, choć mogą być kierowane przez rozum – i dążą spontanicznie do osłabienia i zaniku” – przekonują John i Stasi Eldredge. Co to oznacza w praktyce? Chodzi o to, aby kierować się również innymi aspektami w wyborze partnera – m.in. właśnie doświadczeniami, życiowymi priorytetami, osobowością drugiego człowieka. By małżeństwo było trwałe i nie zabiło miłości, musi mieć solidne fundamenty. Trudno zbudować je samym uczuciem, szczególnie takim, które opiera się na cielesnej fascynacji.
„Początki losów miłości w małżeństwie mogą być bardzo trudne, a nawet – zagrożone, zwłaszcza gdy słabo ugruntowana jest miłość ogólnoludzka, miłość do człowieka. Gdy ta warstwa miłości nie jest uprawiana, a małżeństwo zbudowało się tylko na uczuciu, a jeszcze gorzej – na pożądaniu zmysłowym, czyli na piasku, budowa wielokształtnej miłości jest bardzo trudna, ale nie beznadziejna” – twierdzą John i Stasi Eldredge. Chodzi zatem o to, aby o związek małżeński dbać. By nauczyć się sztuki kompromisu, nie ranić się wzajemnie oskarżeniami i przykrymi słowami. Poza tym musimy także stale pracować nad sobą.
Z badań, które przeprowadziła Bianca Acevedo z kalifornijskiego uniwersytetu w Santa Barbara, wynika, że małżeństwo nie zawsze zabija miłość – okazuje się, że uczucie może trwać długie lata, również po ślubie. Stanie się tak, gdy wyzbędziemy się obsesji na punkcie partnera, tak częstej w początkowej fazie związku. Ideałem jest miłość romantyczna – równie intensywna, ale nieprowadząca do chorobliwej zazdrości czy niepewności o związek i o uczucia partnera. Bianca Acevedo zauważyła, że wśród par z długoletnim stażem, związek był w ich życiu najważniejszy. „Spędzają wiele czasu, pielęgnując go, pracują nad nim i bardzo o niego dbają. Potrafią też niezwykle łagodnie rozwiązywać konflikty” – stwierdziła badaczka.
Ewa Podsiadły-Natorska