Tradycyjne polskie wesela wciąż mają się dobrze, ale pary młode coraz częściej decydują się na unowocześnienie tej uroczystości. Stąd m.in. coraz większa popularność zabawy bez alkoholu, bez mięsa, w towarzystwie wyłącznie rówieśników, na świeżym powietrzu, w piątek albo bez dzieci. O ile większość z tych pomysłów wydaje się zwykłymi i niegroźnymi zachciankami, tak ostatnia kwestia wzbudza skrajne emocje.
Większości z nas bardzo trudno zrozumieć, dlaczego ktoś miałby zabraniać obecności małoletnich na imprezie, która kojarzy się przecież z rodzinną atmosferą. Maluchy od zawsze towarzyszyły swoim rodzicom w czasie ślubów i okolicznościowych przyjęć. Ale nie powinny - twierdzi Ellen Scott. Dziennikarka portalu metro.co.uk tłumaczy, dlaczego „to zupełnie w porządku, jeśli chcesz się pozbyć dzieci z własnego wesela”.
Przekonuje Cię jej tok rozumowania? Ona odważyła się napisać to, co myśli wielu, ale mało kto ma odwagę się przyznać…
Zobacz również: Rozżalona mama: „Zaproszenie dzieci na wesele to OBOWIĄZEK pary młodej!”
fot. Thinkstock
„Wesele jest największą i najbardziej wytworną imprezą w twoim życiu, która powinna skupiać się na tobie i osobie, którą kochasz. To dzień, w którym ulubione osoby patrzą na to, jak wiążesz się z nią do końca życia. No i jest tort. Jeśli starannie przygotowana lista gości nie obejmuje dzieci, to śmiem twierdzić, że to w porządku. Tak naprawdę, całkowity zakaz przyprowadzania maluchów brzmi dla mnie jak cholernie dobry pomysł.
Wesela to celebracja dorosłych spraw. Chodzi o świętowanie miłości i długoletniego zaangażowania poprzez wznoszenie toastów i kompromitujące przemowy, w których wspomina się np. pijackie eskapady pana młodego.
Te atrakcje nie są przeznaczone dla dzieci, które wolą raczej biegać, bawić się i płakać - co kończy się całkowitą dezorganizacją wesela” - twierdzi dziennikarka.
Zobacz również: Jak zaprosić na wesele BEZ DZIECI, by nikogo nie urazić?
fot. iStock
„Dzieci nie są stworzone do tego, by siedzieć spokojnie i patrzeć, jak para mówi o byciu ze sobą na dobre i złe. Nie rozumieją znaczenia tych wzniosłych przemów i nigdy nie docenią towarzyszących uroczystości emocji.
Gdybym wychodziła za mąż, naprawdę chciałabym gościć jedynie osoby, które są zainteresowane moim życiem i związkiem. Ludzi, którzy się wzruszą. I takich, którzy docenią, że ich zaprosiłam. Dzieci moich znajomych nie należą do nich. Ich nie obchodzi moje życie uczuciowe.
I nie ma w tym nic złego. Ale to oznacza, że nie powinno ich tam być” - przekonuje Ellen Scott.
Zobacz również: Wesele z najmłodszymi. Poznaj nasze wskazówki!
fot. iStock
„Goszczenie dzieci na weselu oznacza specjalny catering dla nich, sugerowanie się przede wszystkim ich zachciankami, piszczące buty i to, że ich rodzice wyjdą z imprezy o wiele za wcześnie. Maluchy działają destrukcyjnie. Nawet te najlepiej wychowane. Dzieci na weselu wymagają, aby dorośli zachowywali się wzorowo, nie pili za dużo, powstrzymywali się przed pikantnymi anegdotami i nawet w czasie tańca mieli je na oku, zanim któreś z nich zrzuci tort ze stołu.
Jeśli tego chcesz i marzysz o rodzinnym przyjęciu - wspaniale, zrób to. Ale nie oceniaj młodych, którzy nie życzą sobie dzieci w tym szczególnym dniu. To nie oznacza, że ich nienawidzą. Chcą jedynie zabawy, która koncentrowałaby się na nich” - twierdzi.
Ma rację?