Anorektyczny kanon piękna panuje na wybiegach już od kilkunastu lat. Za prekursorkę mody na nienaturalnie wychudzone modelki uważa się Kate Moss, która dzięki swojej androgenicznej sylwetce zyskała sławę, popularność i milionowe kontrakty z największymi domami mody. Zdaje się, że od czasów głośnej reklamy Calvin Klein Jeans, w której Moss w najdrobniejszych szczegółach zaprezentowała światu swoje pozbawione krągłości ciało, świat modelingu się nie zmienił, a nawet zapanował tu jeszcze większy rygor. Bookerzy i skauci z zagranicznych agencji nie ukrywają nawet, że jeśli nie „jesteś ana”, nie osiągniesz zbyt wiele w tym biznesie.
Towarzystwa walczące z anoreksją już wielokrotnie podejmowały próby zniwelowania tego niebezpiecznego trendu, ale wszelkie protesty zdawały się ignorowane przez elity modowego światka. Ostatnio jednak pojawiła się nadzieja na zmianę surowych wymogów rządzących na wybiegu.
Alexandra Shulman, wieloletni wydawca brytyjskiego „Vogue’a” (jednej z najbardziej prestiżowych edycji tej znanej wszystkim elegantkom biblii mody) wysłała list apelujący do modowych potentatów, aby nie zatrudniali modelek, które „mają tylko skórę i kości, żadnych piersi i bioder”. Wiadomość o takiej treści dotarła m.in. do Karla Lagerfelda, Johna Galliano, Versace czy Prady.
Nie wiadomo jeszcze, jaka była reakcja środowiska modowego na manifest Shulman, ale branżowi znawcy przekonują, że nawet najgorętsza, międzynarodowa debata na temat anoreksji wśród modelek nie jest w stanie zmienić lansowanego od ponad dekady trendu na nienaturalną chudość. Jak będzie ostatecznie – przekonamy się dopiero we wrześniu, gdy w największych stolicach światowej mody ruszą Fashion Weeks, a kreatorzy dokonają wyboru modelek do swoich pokazów.
Nadia Tyszkiewicz
Zobacz także:
Anja Rubik (i jej anorektyczne nogi) na okładce „Vogue’a”!
Anja Rubik, nasza polska piękność, zaliczyła kolejną okładkę „Vogue’a”! Niestety, zdjęcie zamiast zachwycać, niepokoi…
Wydaje się, że świat mody to trzy słowa – luksus, sława i wielkie pieniądze. Okazuje się jednak, że na naprawdę intratne kontrakty i milionowe zyski mogą liczyć tylko najlepsze top modelki. Początkujące dziewczyny za sesję dla „Vogue’a” otrzymują... 150$.