Rok zaczyna się pechowo dla polskiego sportu wyczynowego. Wczoraj, na zgrupowaniu kadry olimpijskiej w Portugalii, Kamila Skolimowska nagle zasłabła w czasie treningu. Mistrz olimpijski z Sydney, Szymon Ziółkowski, zrelacjonował PAP całe zajście:
"Kamila we środę przyszła do nas na siłownię. Usiadła na ławce i zasłabła, podbiegł do niej Andrzej Krawczyk i ją ocucił. Wezwaliśmy karetkę. Doszła do niej o własnych siłach. W niej podobno znowu zemdlała i nieprzytomną dowieźli ją do ambulatorium w Vila Real de Santo Antonio. Tam przyjechała wyspecjalizowana jednostka, która pomagała w reanimacji. Niestety, nie udało się".
Przyczyny zgonu zostaną podane najprawdopodobniej dzisiaj po południu. Na razie pojawiają się domysły, że mógł być to zawał albo zator tętnicy płucnej. Kamila Skolimowska była najmłodszą rekordzistką Polski w lekkiej atletyce, w wieku 13 lat ustanowiła rekord Polski w rzucie młotem. W 2000 roku podczas igrzysk w Sydney zdobyła złoty medal i została najmłodszą złotą medalistką całej imprezy. Urodziła się w 1982 roku w Warszawie, jej ojcem był znany ciężarowiec i olimpijczyk z Moskwy, Robert Skolimowski.
Kamila zmarła pomimo godzinnej reanimacji. Jej odejście to wielka strata dla polskiej i światowej lekkiej atletyki.