Gwiazdy nie próżnują i po świętach powracają na salony. Marta Żmuda-Trzebiatowska nie zwlekała i przy pierwszej możliwej okazji wskoczyła w kwiecistą sukienkę, ruszając na premierę książki „Kaktus w sercu". Za to Weronika Rosati wraz z koleżankami bawiła się na hucznej imprezie u Przemka Salety.
Marta postawiła tym razem na naturalność i oddała pokłon stylowi retro vintage, zakładając zwiewną, lekką sukienkę w różnokolorowe, drobne kwiaty. Odcięcie pod biustem wydłużyło optycznie nogi, a falbanki wokół rękawów nadały wizerunkowi aktorki subtelnej kobiecości. Dzięki wyszyciu z cekinów na dekolcie, Marta mogła prawie zupełnie zrezygnować z biżuterii. Zdecydowała się jedynie na kolczyki z zielonymi kamieniami.
Weronika (jak zwykle) pełna dramaturgii i nad wiek dojrzała. Ubrała się w megamodną i trendy koronkową sukienkę. Dobrała do niej pikowaną torebkę na łańcuszku z kolekcji Chanel (bądź po prostu na nią stylizowaną) oraz czarne, proste w formie kozaki. Całość została uzupełniona krwistoczerwoną szminką i lekką wersją smoky eyes, więc efekt, mimo że demoniczny, jest niezwykle sexy. Nawet lekko zaokrąglona po świętach buzia wygląda apetycznie.
Każda z pań wybrała na wieczór inną stylizację, ale łączy je jedno - miłość do obiektywu. W Polsce obie niewątpliwie osiągnęły status gwiazd, są rozpoznawalne, ich zdjęcia zdobią rubryki towarzyskie oraz plotkarskie kolumny. Weronika próbowała już swoich sił za granicą. Bez większych sukcesów. Czy i Marta zechce wyruszyć na podbój Hollywood? Na razie, nic na ten temat nie wiadomo, ale jesteśmy pewne, że to ambitna kobieta, która prędko nie spocznie na laurach…
A wy, której z aktorek życzycie więcej szczęścia?