Praktycznie każda z nas, gdy była dziewczynką, marzyła, aby wyglądać jak Barbie. Prawda jest jednak taka, że gdyby Barbie była kobietą, prezentowałaby się katastrofalnie. Brytyjka Galia Slayen postanowiła stworzyć Barbie o wzroście dorosłej kobiety. Zrobiony przez nią manekin miał 98 cm w obwodzie biustu, 45 cm w talii i 83 cm w biodrach – przy 175 cm wzrostu. – Gdyby Barbie była prawdziwą kobietą, miałaby poważną niedowagę i nieproporcjonalną sylwetkę – stwierdziła Galia Slayen. Zdjęcia „dorosłej” Barbie możesz zobaczyć tutaj. I mimo że nie wygląda ona najlepiej, dziewczynek i kobiet, które próbują się upodobnić do lalki, w ostatnim czasie zaczęło przybywać.
Ale po kolei. Jedną z pierwszych małoletnich dziewczynek – wymalowanych i wystrojonych niczym lalka – była Eden Wood, sześcioletnia gwiazda amerykańskich wyborów miss. Od najmłodszych lat bierze ona udział w konkursach tego typu, nosząc makijaż, doczepiane włosy i wystrzałowy, kobiecy strój. Kolejna żywa lalka, jak mówi się o takich dziewczynkach, to Dakota Rose – szczupła, wysoka i urocza nastolatka, znana również jako Kota Koti. Inna „cybernetyczna lolitka” to 15-letnia Venus Angelic z Londynu, która również robi karierę w internecie. Szalenie popularna jest Valeria Lukianova z Rosji. Ta dziewczyna, aby upodobnić się do lalki, przeszła kilkanaście operacji plastycznych – zmieniła się do tego stopnia, że praktycznie nie przypomina już kobiety z krwi i kości.
Kota Koti zdobyła niebywałą popularność w Chinach, a teraz podbija Koreę Południową i Japonię. Wszystko dlatego, że nastolatka idealnie wpisuje się w tamtejszy kanon urody, który hołduje filigranowym dziewczynkom o delikatnej urodzie w stylu anime. Dakota na swoim blogu w zamieszczonych przez siebie filmikach instruuje, jak zrobić fryzury albo make-up w stylu „cybernetycznej lolitki”. Dziewczyny, które pretendują do tytułu „żywych lalek”, dzięki swojemu wyglądowi zarabiają pieniądze m.in. na kontraktach reklamowych. I wydają je zwykle na… operacje plastyczne. Sarah Burge, która była jedną z pierwszych żywych Barbie przed kilkoma laty, na poprawę swojego wyglądu wydała, bagatela, 800 tys. dolarów!
Za granicą, gdzie „cybernetycznych lolitek” przybywa z każdym dniem, kolejne ich zdjęcia wywołują burzę. W popularnym programie „Good Morning America” dr Anthony LaBruna zajmujący się chirurgią plastyczną stwierdził, że „żywa lalka” Valeria Lukianova wydała setki tysięcy dolarów na operacje, aby tak wyglądać. Wyznał również, że prawdopodobnie musiała pozbyć się… kilku żeber. Z kolei dr Malcolm Roth, również zajmujący się chirurgią plastyczną podkreślił, że Rosjanka nie powinna tak często iść pod nóż w tak młodym wieku, zwłaszcza że nie jest jeszcze dojrzała psychicznie. Ale sama zainteresowana wyznała, że wygląda tak wyłącznie dzięki zdrowej diecie, ciężkiej pracy i, oczywiście, dobrym genom. Dodała również, że najważniejszy dla niej jest… rozwój duchowy.
Na tym nie koniec. Trend „cybernetycznych lolitek” jest niebezpieczny również dlatego, że może rzutować na seksualność takich dziewczynek i nastolatek. Niewykluczone, że dorastające dziewczęta, oglądające zdjęcia „żywych lalek” w sieci również zapragną wyglądać tak jak one. Dlatego odpowiedzialnością za plagę dziewczynek wyglądających jak Barbie ponoszą przede wszystkim rodzice, którzy biernie przyglądają się temu, co robią ze swoim ciałem (i psychiką) ich pociechy. Mama 9-letniej Madison jest wizażystką i zrobiła ze swojej córki lalkę – więcej tutaj. Same zainteresowane nie widzą problemu.
– Zawsze taka byłam, lubiłam się stroić, miałam kucyki i warkoczyki. Potem odkryłam, jak chcę wyglądać jak nastolatka. Wiele osób chce wyglądać podobnie, a ja im w tym pomagam – stwierdziła Venus Angelic w jednym z wywiadów, którego udzieliła razem ze swoją mamą. A ta z kolei wyznała: – Moja córka ma twarz jak laleczka, więc czemu miałoby mi przeszkadzać, jak się ubiera? Lepsze to niż palenie i picie. Matka Venus dodała również, że stroje jej córki nie mają w sobie nic zdrożnego. I że przeraziłaby się dopiero, gdyby Venus w wieku 15 lat… zaszła w ciążę.
Przy okazji zobacz zdjęcie żywej męskiej (!) lalki Barbie.
Ewa Podsiadły-Natorska
Zobacz także:
Szokujące! Pojawił się serwis otwarcie promujący nastoletnie prostytutki!
Świat naprawdę zwariował.
Ta panna młoda to… LALKA! (Ale DZIWAK)
Pewien Brytyjczyk postanowił poślubić… silikonową lalkę.
Eden Wood
„Żywe lalki” znalazły sobie zatem sposób na zaistnienie czy zrobienie kariery. Ale jednocześnie miejsce, które je wykreowało, okazało się surowym sędzią. Po pierwsze, internauci zarzucają „cybernetycznym lolitkom” stosowanie Photoshopa na szeroką skalę podczas obróbki własnych zdjęć. Po drugie, oskarżają je, że idą pod nóż w młodym wieku. I wreszcie po trzecie, wielu internautów twierdzi, że nastolatki upodabniające się do lalek wyglądają karykaturalnie i po prostu brzydko. „Boje się ludzi, którzy na siłę chcą się zamienić w lalkę. To okropne i nie wszystkim się podoba. Wydaje mi się, że w większości nikt by tak nie chciał wyglądać” – stwierdziła jedna z internautek. Z kolei inna uczestniczka tej dyskusja, Patrycja wyznała, że gdyby spotkała taką osobę na ulicy, prawdopodobnie by zemdlała. „Wygląda fajnie, ale na zdjęciach, a nie w rzeczywistości. Zanim bym się zorientowała, że ona jest człowiekiem, to chyba bym w szpitalu wylądowała” – stwierdziła Patrycja.
„Czuję się winny, myśląc o niej, że jest gorącą dziewczyną” – to wyznanie innego internauty zamieszczone pod zdjęciami Dakoty Rose. Dr Michael Fiorillo, który zajmuje się chirurgią plastyczną, w rozmowie z COED Magazine stwierdził, co prawda, że Rosjanka Valeria Lukyanova być może nie zaobserwuje skutków ubocznych wykonanych przez siebie operacji, ale podkreślił, że „żywe lalki” powinny poddać się leczeniu psychiatrycznemu. „Nie po to jest chirurgia plastyczna, aby upodabniać się do lalek. Jest po to, aby po prostu czuć się i wyglądać lepiej” – stwierdził dr Michael Fiorillo. Coraz więcej specjalistów ostrzega, że takie zachowanie może skutkować zbyt dużym przywiązaniem do wyglądu fizycznego. Młodym dziewczynom może być potem trudno zaakceptować zmiany własnego ciała. Kreowanie na „żywą lalkę” kieruję ich uwagę wyłącznie na powierzchowność.