W poradniku „Good Wife’s Guide” (z ang. „Przewodnik Dobrej Żony”) z 1955 amerykańskie kobiety mogły przeczytać takie wskazówki: „Przygotuj obiad. Zaplanuj go wcześniej, nawet poprzedniego wieczora, tak by pyszna potrawa czekała na jego przyjście”; „Odpocznij 15 minut, byś była odświeżona na jego przyjście. Popraw makijaż, zawiąż wstążkę na włosach i wyglądaj promiennie”; „Przygotuj dzieci (…). Na czas jego przyjścia wyeliminuj hałas zmywarki, suszarki i odkurzacza. Zachęć dzieci, by były cicho”; „Bądź trochę bardziej radosna i trochę bardziej interesująca dla niego. Coś musi rozświetlić jego nudny dzień – to twój obowiązek”; „Dobra żona zawsze zna swoje miejsce”.
Cytatami z amerykańskiego poradnika rozpoczyna swoją książkę „Kobieta dość doskonała” Sylwia Kubryńska (wyd. Czwarta Strona 2015). Poradnik „Good Wife’s Guide” skierowany był do kobiet w okolicach trzydziestki, mających kilkuletnie dzieci. Dla wielu współczesnych kobiet w tym wieku takie rady mogą wydawać się abstrakcyjne. Żyjemy inaczej niż nasze matki i babki. Są jednak rzeczy, które w mentalności trzydziestolatek się nie zmieniły.
Czas na rachunek sumienia
Iwona na początku roku skończyła trzydzieści lat. Przyznaje, że nigdy nie odczuwała presji, jeśli chodzi o założenie rodziny czy urodzenie dziecka, choć ma dwie siostry, a jej matka wyszła za mąż młodo. „Zawsze najważniejszy był dla mnie rozwój, poczucie samospełnienia. Parę lat temu założyłam firmę, udało mi się zrobić kilka dużych i ważnych projektów” – opowiada. Ślub wzięła w ubiegłym roku, po kilku latach związku. Teraz zaczyna myśleć o dziecku. „Ale nie dlatego, że tyka mi zegar biologiczny czy coś takiego. Do mnie argumenty, że już czas, w ogóle nie trafiają. Myślę o dziecku, bo po prostu zaczynam odczuwać taką potrzebę, chęć powiększenia rodziny. Wszystko w swoim czasie”.
Podobnie rozumuje coraz większa grupa współczesnych trzydziestolatek. Jeszcze do niedawna granica trzydziestu lat była dla kobiet symboliczna – nierzadko oznaczała bezpowrotne rozstanie się z okresem beztroski i wkroczenie w nową fazę życia. Uważano, że po trzydziestce kobieta robi się „stara” i nieatrakcyjna w oczach mężczyzn. Dziś wiele kobiet nie patrzy na granicę trzydziestu lat z takim przerażeniem, choć z pewnością jest ona symboliczna. To zazwyczaj dobry moment na chwilę refleksji i zrobienie rachunku sumienia.
Jedna z internautek pisze na forum: „Dziś kończę 30 lat. (…) Od rana dzwonią do mnie z życzeniami, a ja mam doła. Rano nawet się popłakałam, bo nie osiągnęłam tego, co planowałam. (…) Jestem atrakcyjna. Mam męża i 2-letnie dziecko. W domu układa się nam dobrze. Mamy własne mieszkanie na kredyt i samochód. Co najważniejsze, nasze dziecko jest zdrowe, mądre, kochane, wrażliwe… Dla mnie jako matki idealne. Problem tkwi w mojej frustraci pozycją zawodową. W wieku 30 lat MIAŁAM PLAN pracować w międzynarodowej korporacji i zarabiać krocie, podnosić kwalifikacje, kupić piękny dom z ogródkiem…”. Internautka wymienia dalej, że ukończyła prestiżowy kierunek studiów, miała dobrą pracę, ale ciąża zmieniła jej sytuację. Zaczęła również pisać doktorat, ale utknęła w martwym punkcie.
Powyższy wpis potwierdza tezę, że współczesne trzydziestolatki chcą od życia czegoś więcej. Rady z „Poradnika Dobrej Żony” raczej nie dla nich – marzą o rozwoju zawodowym i osobistym, spełnieniu ambicji i marzeń. Rodzina jest dla nich ważna, ale coraz częściej nie stawiają jej na szczycie listy swoich pragnień. Wypowiedzi internautek dowodzą, że nierzadko gdy brakuje spełnienia osobistych marzeń, nawet duża rodzina i zabezpieczenie materialne nie dają radości.
Między dzieciństwem a dorosłością
Ale współczesna trzydziestolatka to nie zawsze zamężna kobieta z dziećmi czy stabilną sytuacją zawodową. Coraz więcej kobiet, mimo że zbliża się do „magicznej” granicy trzydziestu lat, żyje z dnia na dzień. Z opracowania Millward Brown przygotowanego w ubiegłym roku na zlecenie Krajowego Rejestru Długów wynika, że aż 34 proc. osób w wieku 26-30 lat prosi rodziców o wsparcie finansowe. Z obliczeń ośrodka GRAPE dla Uniwersytetu Warszawskiego można się dowiedzieć, że odsetek dorosłych dzieci żyjących na utrzymaniu rodziców pod ich dachem na przestrzeni ostatnich lat urósł w naszym kraju z 38,8 do 43,4 proc. Problem z usamodzielnieniem się często mają kobiety z wyższym wykształceniem.
Jak skomentował dr Marcin Sińczuch, socjolog młodzieży z Uniwersytetu Warszawskiego, cytowany przez „Newsweeka”, w dawnym, uporządkowanym świecie 30-latek uważany był za człowieka na progu wieku średniego, kogoś, kto ma już pracę, małżonka, potomstwo. „Dzisiaj takie osoby zatrzymały się w pół drogi między dzieciństwem a dorosłością” – spuentował.
Na forach nie brakuje wpisów kobiet, które żalą się, że dobiegają trzydziestki albo ją przekroczyły, a nic w życiu nie osiągnęły. Jak Jagoda: „Za parę dni kończę trzydzieści lat… I co? I nic. Skończyłam studia, ale pracuję w sklepie odzieżowym, właśnie rozstałam się z chłopakiem, mieszkam z rodzicami. Normalnie załamać się można. Moje koleżanki robią kariery, awansują, podróżują, a ja marnuję życie…”.
Wiek jest w głowie
Inna sprawa, że na współczesnych trzydziestolatkach wywiera się ogromną presję – mają perfekcyjnie wywiązywać się z ról, jakie narzuca im społeczeństwo. Wiele się od nich oczekuje. A kobiety nie dają sobie z tymi oczekiwaniami rady. Stąd tak częsta depresja u młodych kobiet. Nierzadko mówi się też o „kryzysie tożsamości” u osób trzydziestoletnich. Dlatego ważne, by trzydziestolatka nie poddawała się presji otoczenia i dążyła do realizacji marzeń, bez względu na wiek. „Ja po trzydziestce poszłam na studia, gdzie poznałam mojego obecnego męża, zaczęłam zwiedzać świat, realizować się. Wiek jest w głowie” – uważa Martyna.
„Trzydziestka to ciekawy moment w życiu kobiety – mówi aktorka Anna Czartoryska w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle. Cały czas badamy, co nas czeka w życiu, cały czas nie bardzo wiadomo. Wydaje się, że wszystko jeszcze przed nami, a z drugiej strony mamy na tyle doświadczeń, parę lat kariery zawodowej za sobą, że możemy coraz bardziej świadomie wybierać. I myślę, że kobiety w okolicach trzydziestki, jeżeli tylko umieją z tego bagażu doświadczeń skorzystać, coraz lepiej się czują się same ze sobą, coraz lepiej czują się we własnym ciele”.
Ewa Podsiadły-Natorska