Nie pracuję i dobrze mi z tym

Funemployment, czyli bezrobocie z wyboru, by jeszcze trochę nacieszyć się wolnością. Poznajcie Martę i Karolinę, które ani myślą o biurowym etacie.
Nie pracuję i dobrze mi z tym
06.01.2012

Gdy pytam Martę, studentkę grafiki z Radomia, jak wygląda jej typowy dzień, odpowiada bez chwili zawahania: pobudka około godz. 10 (chyba że ma wcześniej zajęcia), śniadanie w towarzystwie ulubionych programów w telewizji, kilka telefonów do przyjaciół, przewertowanie magazynów… Następnie wypad do miasta. Najpierw, aby załatwić ważne sprawy, potem, żeby zrobić zakupy, popołudniu wpaść gdzieś na obiad, a wieczorem spotkać się ze znajomymi. W klubie, knajpce, parku. Powrót do domu? Nieprędki. Zazwyczaj o północy. Marta jest na studiach magisterskich uzupełniających, więc – jak sama to określiła – „nie ma aż takiej dyscypliny”. Mieszka z rodzicami, ma 24 lata. Czy w jej życiu jest miejsce na pracę?

Nie mam wygórowanych potrzeb

– Raczej nie ma – odpowiada z rozbrajającą szczerością moja rozmówczyni. Choć co piąty mieszkaniec Radomia jest bezrobotny (a w Polsce co roku przybywa bezrobotnych magistrów), dla Marty nie jest to motywacją do szukania zatrudnienia. – Nie widzę powodu, aby się śpieszyć. Mam dopiero 24 lata, a praca jakaś w końcu się znajdzie. Lubię swoje życie, a pracować będę przez kilkadziesiąt lat, więc na razie wolę spotykać się z przyjaciółmi czy imprezować, bo to znacznie przyjemniejsze – podkreśla Marta. Pieniądze ma ze stypendium, od czasu do czasu dorabia sobie na promocjach. Argumenty rodziców, że o pracę trzeba walczyć jak najwcześniej jej nie przekonują. – Na razie inwestuję we wspomnienia i robię to, co sprawia mi największą przyjemność. Nie muszę chodzić do pracy, zresztą nie mam wygórowanych potrzeb. Od rodziców pieniędzy nie biorę – podsumowuje moja rozmówczyni.

funemployment

Publicznie chwali się tym, że nie musi pracować, także modelka i aktorka Magdalena Mielcarz. W swoim życiu dorobiła się już pokaźnej sumy, zresztą przy sporym udziale męża milionera – właściciela kilku hoteli. – Nie musiałabym pracować, ale dla mnie jest to kwestia dumy i godności. Pracowałam od 16. roku życia i etyka pracy jest we mnie głęboko zakorzeniona. Stanowi o moim poczuciu wartości i niezależności w związku stwierdziła w rozmowie z tygodnikiem „Świat i Ludzie”. Okazuje się, że można żyć i bez pracy, i bez… pieniędzy!

Szczęśliwe bezrobocie

Życie bez pracy doczekało się już nawet terminu – funemployment, który w skrócie można nazwać „bezrobociem na wesoło”. Chodzi w nim o to, aby pełnymi garściami czerpać z wolności, jaką daje brak pracy. Funemployment dotarł do nas ze Stanów Zjednoczonych. Ta tendencja dotyczy głównie młodych singli, którzy szybko wkroczyli na ścieżkę kariery, awansowali i równie prędko... przestali pracować. Dzięki oszczędnościom mogą pozwolić sobie na spełnianie własnych marzeń, nie myśląc o powrocie do pracy. „Najlepszą stroną bezrobocia jest wolny czas, który można wykorzystać na tyle sposobów! Tak wiele rzeczy chciałabym zrobić, zobaczyć, usłyszeć, spróbować…” – pisze blogerka Mollie z Nowego Jorku. Do niedawna wzięta architekt wnętrz, obecnie szczęśliwa bezrobotna.

funemployment

Zaklinanie rzeczywistości

Specjaliści są jednak ostrożni, oceniając osoby bez pracy. Większość z nich twierdzi, że taki stan nie może trwać długo. I zazwyczaj jest tylko zaklinaniem rzeczywistości. Albo usprawiedliwianiem samego siebie. – Funemployment jest tylko ładnym określeniem czasu, gdy nic się nie robi. Co innego, kiedy świadomie robimy sobie taką przerwę w pracy, bo potrzebujemy odpoczynku, czasu na zastanowienie się nad sobą. Ale tutaj jest to tylko usprawiedliwianie przed samym sobą lenistwa i czysty konsumpcjonizm. Bo nie ma po czym odpoczywać – uważa doradca kariery i przedsiębiorczości Anna Sawczuk z firmy Aktiff.

Z psychologicznego puntu widzenia brak pracy również nie jest najlepszym pomysłem. Przynajmniej zdaniem psycholog Anny Choteckiej. – Taki status rozleniwia, na pewno nie uczy dyscypliny, sumienności czy przedsiębiorczości. Osoba, która umyślnie nie chce pracować, szkodzi sama sobie. Staje się niezaradna i uzależniona od innychNawet jeśli tego nie dostrzega i wmawia sobie, że jest inaczej. Miejsce pracy służy przecież nie tylko zarabianiu pieniędzy, ale także pogłębianiu kontaktów międzyludzkich, kooperacji, pracy w grupie, dzielenia się z innymi, zaangażowania, determinacji – uważa specjalistka. I dodaje: – Owszem, przerwa od pracy może być bardzo dobrym pomysłem, ale tylko zaplanowana i nie za długa.

Przy okazji zajrzyj do tekstu, w którym piszemy o zawodowym lenistwie młodych Polaków.

Ewa Podsiadły-Natorska

Zobacz także:

Statystyczna Polka szuka pracy

Ile czasu zajmuje nam znalezienie zatrudnienia?

Savoir vivre w biznesie

Jak się witać i przedstawiać w kontaktach biznesowych.

funemployment

Świat jest taki piękny

Rodzice utrzymują za to 26-letnią Karolinę z Warszawy. Dwa lata temu skończyła dzienne studia pedagogiczne. Co robi teraz? Podobnie jak Marta – to, co lubi. Czyli korzysta z życia. Karolina nie kryje, że pochodzi z zamożnej rodziny. Dlatego o pracę nie musi się martwić. Właściwie do tej pory jej nie szukała. – Po studiach dostałam propozycję odbycia stażu w poradni. Męczyłam się przez pół roku, a pieniądze były z tego niewielkie. Wtedy obiecałam sobie, że pójdę do pracy, gdy naprawdę będę gotowa. Na razie nie jestem – opowiada Karolina. Jak dodaje, zainteresowań ma dużo, więc nie narzeka na nadmiar wolnego czasu. Uwielbia buszować po sklepach i w internecie, na potęgę czyta książki i magazyny kobiece, jest miłośniczką telewizji i kina, maluje, pływa, jeździ konno. Raz na pół roku wyjeżdża na dwutygodniową wyprawę za granicę. Ostatnio była na Maderze. – Świat jest piękny, chciałabym dotrzeć do tylu zakątków. Teraz planuję Egipt. Cieszę się, że stać mnie na to – mówi. Czy pójdzie kiedyś do pracy? – Pewnie za jakiś czas zacznę zarządzać restauracją moich rodziców – odpowiada.

Nie musiałabym pracować

Są kobiety, które nie pracują – i dobrze im z tym – bo mają bogatego partnera, ciekawsze pomysły na życie czy po prostu nie mają ochoty pracować. Takie argumenty przywołują internautki. Twierdzą, że życie bez pracy jest znacznie ciekawsze i przyjemniejsze niż to spędzane przez osiem godzin dziennie „w dusznym, gorącym biurze”. – Nie będę pracować za jakieś marne grosze, dlatego siedzę w domu i czekam aż trafi się dobra oferta. Poza tym nie jestem typem biurowca – wyznaje internautka na popularnym kobiecym forum dyskusyjnym.

Polecane wideo

Komentarze (88)
Ocena: 4.91 / 5
Stywen (Ocena: 5) 09.07.2019 09:15
Praca ...po co? By bulić podatki na 500+ dla wyborców PIS .przez trzydzieści lat pracowałem ,nie mając żadnych dodatków ,wychowałem trójkę dzieci bez pomocy państwa .Dziś jestem bezrobotnym rzuciłem prace ,Dlaczego mam naginać obciążany coraz większymi kosztami podatkowymi, by inni żyli z zasiłków i 500+ do tej pory nie skalani pracą,Więc powiedziałem sobie dość niech państwo trochę i na mnie wyda.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 07.06.2019 00:02
Czasem lepiej nie pracować. Jeżeli mam przyjąć denną i nudną pracę, bez możliwości rozwoju, dodatkowo na pełen etat, to wolę nie pracować. Nikt mi wmówi, ze wykonywanie monotonnej i nużącej pracy 40h na tydzień, 15 min przerwy/dzień, czasem nadgodziny, to lepszy wybór niż bezrobocie. Dodatkowo zarobek trochę powyżej minimum (psu na buty). Utkniesz w takim miejscu, na nic nie będziesz miał czasu, a co dopiero mówić o czasie na poszukiwanie czegoś bardziej rozsądnego. Mydlenie oczu i tyle.
odpowiedz
Paul (Ocena: 3) 03.03.2019 06:44
A do tego robisz błędy. Do łopaty może by Cię przyjęli.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.01.2019 12:09
Nie widzę sensu w pracy za 1500. Wolę siedzieć w domu i odpoczywać. Tylko Polacy potrafią zrobić z siebie niewolników. Potem nie ma co się dziwić, że takie niskie płace, skoro większość wychodzi z założenia, że trzeba pracować, nawet za najnizsza. Ogarnijcie się ludzie, bo inaczej cały czas będziecie wykorzystywani przez rząd i pracodawców.
odpowiedz
DNAA (Ocena: 3) 14.02.2018 16:49
Praca jest tylko po to aby miećza co żyć. Jeżeli ma się za co żyć bez pracy to nikt nie powinien byćzmuszany do pracy ani nei powinno się go nazywać bezrobotnym. Zresztą ja też nie pracuję. Świadomie zrezygnowałam z pracy, którą postrzegam jako niewolnictwo. Owszem, udało mi się zabrać kapitał i majątek, który wystarcza na życie i emeryturę. Jak chcę coświęcej to mogę zrealizować jakieś zlecenie ale tylko i wyłącznie w formie umowy o dzieło, aby jak najmniej z tego miało top złodziejskie państwo. Realizuję swoje ambicje i marzenia i niket nei zrobi ze mnie niewolnika tzw. pracy. Krytyka tej postawy jest na rękę politykom,bo dzięki temu zamiast myślących ludzi mają bezmyślne roboty, niewolników, których zarobek jest minimalny bo za prawo do bycia niewolnikiem państwo pobiera haracz!
odpowiedz

Polecane dla Ciebie