REPORTAŻ: „Nauczycielka uwzięła się na mnie”

Nawet w szkole trudno o sprawiedliwe traktowanie.
REPORTAŻ: „Nauczycielka uwzięła się na mnie”
Fot. Thinkstock
14.11.2016

Szkoła jest jednym z najmniej lubianych przez młodych ludzi miejsc. Obowiązują w niej konkretne, sztywne zasady. Na pierwszym planie jest oczywiście nauka, ale liczy się również stosunek do nauczycieli i całokształt zachowania. Wszystkie te czynniki sprawiają, że nikt nie myśli o placówce z przyjemnością. I nawet kontakt z rówieśnikami nie ma dużego wpływu na zmianę myślenia uczniów o szkole.

Chociaż sam obowiązek nauki większości osób wydaje się prawdziwą męką, czasami dochodzi do dużo gorszych rzeczy. Zdarza się, że nauczyciel zaczyna źle traktować jednego z uczniów. Mówimy wtedy, że uwziął się na kogoś. Powodem może być  zwykła ludzka niechęć, przepracowanie i znużenie pracą, która wiąże się z powtarzaniem cały czas tego samego materiału; przewinienie ucznia, a także chęć  znalezienia sobie kozła ofiarnego, żeby odreagować. Niektórzy znoszą podobne traktowanie na chłodno i z godnością, ale są też osoby, które bardzo przeżywają sytuację.

- Przed każdymi zajęciami z fizyki dostawałam niestrawności, a w trakcie zajęć miałam kłopoty z koncentracją. Czasami zaczynałam się też jąkać, ale to u mojej nauczycielki było kolejnym powodem do drwin – wspomina licealistka Ula.

Rodzice oraz inni nauczyciele często nie zdają sobie sprawy, co przeżywają ich dzieci. Co do pozostałych uczniów, bywa różnie. Niektórzy milczą w obawie o własną osobę, a niektórych wręcz cieszy niepowodzenie kolegi czy koleżanki. Mogą się wtedy dowartościować  jego lub jej kosztem.

Zobacz także: „Zakochałam się w nauczycielu. Panie M. od geografii, mowa o panu!”

nauczycielka

Fot. Thinkstock

- Pamiętam zwłaszcza zachowanie jednego kolegi. Za każdym razem, kiedy wstawałam do tablicy, chrząkał znacząco albo podśmiewał się – opowiada dalej Ula. - Z góry było wiadomo, że czega go interesujące przedstawienie. Reszta uczniów współczuła mi, ale nie miała odwagi zabrać głosu. Fizyczka była żoną dyrektora szkoły.

Ula nie ma pojęcia, dlaczego kobieta uwzięła się akurat na nią.

- Nie byłam orłem z fizyki, ale ten przedmiot chciałam zdawać na maturze, ponieważ był mi potrzebny, żeby dostać się na wymarzone studia. Na początku tego roku szkolnego pani B. spytała się nas, kto będzie zdawał maturę z fizyki. Ja i kilka innych osób podniosło rękę. Na zajęciach to właśnie nas brała do tablicy i odpytywała najczęściej. Po jakimś czasie uwzięła się na mnie. W szkole krążyły plotki, że ona nie lubi ładnych dziewczyn, bo jej mąż w czasach młodości flirtował z uczennicami i miały u niego specjalne wzlgędy. Niektórzy mówili, że ona się w ten sposób mści. Nie wiem jednak, czy powodem był mój wygląd. Z drugiej strony jestem przekonana, że nie zrobiłam nic złego.

nauczycielka

Fot. Thinkstock

- Zależało mi na fizie, więc się pilnowałam. Byłam spokojna i skupiona na zajęciach. W miarę możliwości starałam się też być aktywna. Szybko mi jednak przeszło, gdy pani B. zaczęła mnie źle traktować.

Ula wspomina o szydzeniu, wyśmiewaniu, a nawet obelgach w stosunku do jej osoby.

- Tak jak już wspomniałam, często brała mnie do tablicy. Najczęściej dawała jakieś bardzo trudne zadanie do rozwiązania i czekała aż je zrobię. Oczywiście nie było na to szans. Stałam pod tablicą i próbowałam coś wykombinować, a ona w tym czasie drwiła. Prosiła także, abym mówiła na głos o tym, co robię i dlaczego tak, a nie inaczej. Pociły mi się dłonie, w głowie miałam mętlik. Prawie na każdych zajęciach słyszałam, że jestem głupia, na pewno nie zdam matury i porywam się z motyką na słońce. Śmiała się też i szydziła. To naprawdę było nękanie.

Zobacz także: 7 tekstów, które wkurzą każdego nauczyciela (Lepiej ugryź się w język)

nauczycielka

Fot. Thinkstock

Inni uczniowie bali zadrzeć się z fizyczką, dlatego Ula była z tym sama. Dopiero po jakimś czasie opowiedziała o wszystkim rodzicom.

- Byłam jakby skołowana. Nie mam pojęcia, dlaczego czekałam z tym tak długo i pozwalałam tej kobiecie na psychiczne maltretowanie.

Sprawy potoczyły się szybko. Mama Uli poszła do dyrektora i zażądała, aby nauczycielka zostawiła ją w spokoju, bo w innym przypadku skontaktuje się z Rzecznikiem Praw Ucznia, a nawet mediami. Były dowody w postaci nagrań, o które zatroszczyli się koledzy Uli. Dyrektor zareagował i przydzielił klasie inną nauczycielkę.

Nękania przez nauczyciela doświadczyła także Aneta.

nauczycielka

Fot. Thinkstock

- Wszystko przez to, że kiedyś wytknęłam mu błąd. Moją pasją zawsze była historia, brałam udział w olimpiadach i zaczytywałam się w historycznych książkach. Dlatego wybrałam klasę humanistyczną z rozszerzoną historią. Pech chciał, że mój nauczyciel był niespełnionym naukowcem. Słyszałam, że próbował robić doktorat, ale mu nie wyszło. Napisał za to jedną książkę. Oczywiście robił nam z niej sprawdziany, więc każdy uczeń musiał ją kupić. Czytając podręcznik, znalazłam w nim błąd. Zupełnie nie przemyślałam sprawy i zaczęłam na ten temat rozmowę na zajęciach. Przyniosłam także dowody na potwierdzenie swoich słów. H. był bardzo zdenerwowany. Powiedział tylko, że skoro jestem taka mądra będzie wymagał ode mnie więcej...

Aneta opowiada, że od tej pory zaczął ją odpytywać z podręczników typowo akademickich i stał się wyjątkowo surowy. Nie szczędził również niepokornej uczennicy przykrych słów.

nauczycielka

Fot. Thinkstock

- Oczywiście nie mówił mi, z jakich materiałów mam się przygotować. Zadawał pytania, które wychodziły poza zakres, jaki mnie obowiązywał. Potrafił też odpytywać z okresu dziejów, którego jeszcze nie przerobiliśmy. Byłam uczennicą, która miała dużo większą wiedzę niż inni, ale nie wiedziałam wszystkiego. Jeżeli nie znałam odpowiedzi na pierwsze pytanie, od razu dostawałam jedynkę. Kiedy miałam ich na koncie pięć, poszłam do wychowawczyni, która obiecała porozmawiać z panem H.

Niestety rozmowa nie przyniosła tak dużego rezultatu, jak spodziewała się Aneta. Co prawda nauczyciel przestał ją odpytywać, ale nadal pozwalał sobie na prztyczki pod jej adresem.

- Cały ten koszmar obrzydził mi historię, a do tego najwyraźniej będę musiała znosić  złośliwości historyka do końca szkoły. W praktyce naprawdę trudno jest poradzić sobie z kimś, kto przekracza swoje kompetencje, zwłaszcza gdy inni uczniowie boją się pisnąć słowo.

Wy też miałyście problemy z nauczycielami?

Zobacz także: Najseksowniejszy nauczyciel matematyki został właśnie modelem Armaniego!

Polecane wideo

Komentarze (7)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 16.11.2016 11:50
Chyba właśnie te polonistki są najgorsze i matematyczki - stare panny, w gim. miałam na prawdę super polonistę - on mnie potrafił zmotywować i tak kiedy w 1 gim byłam słaba z polskiego i ortografii tak w drugiej połowie 2 klasy i w 3 gim byłam jedną z najlepszych uczennic z polaka, niestety w LO trafiła nam się polonistka która faworyzowała chłopaków (w naszej kl. było ich tylko dwóch a ona była wychowawczynią najgłupszej klasy w szkole która składała się z samych chłopaków i 1 dziewczyna). Ona nie była polonistą z powołania, nie umiała uczyć mimo to miałam w 2 kl LO 5 na koniec ale kiedy w połowie 3 LO delikatnie ją poprosiliśmy jako klasa żeby nas lepiej zaczęła przygotowywać do matury (no bo zamiast się na tym skupić to ona nam puszczała w tv Rubika którym się jarała albo nagrania z programu telewizyjnego w którym kiedyś dawno z klasą brała udział itd. itp.) to ona widocznie poczuła się urażona i uwzięła się na całą klasę, nikt nie skończył szkoły w naszej klasie z więcej niż 3 z polaka mimo że na koniec 2 LO miał 5 czy 6 na świadectwie. Zrównała dziewczyny które olewały lekcje, wagarowały, pisały same poprawki i miały wszystko w dupie z dziewczynami które się starały, były zawsze obecne ale nie wychodziło im najlepiej, i jedne i drugie miały 2, reszta 3.... i gdzie tu sprawiedliwość? To była moja jedyna trója na świadectwie przez tą szmatę :/
odpowiedz
AnkaA (Ocena: 5) 15.11.2016 15:47
O matko, nie przypominajcie mi...w liceum miałam problemy z polonistką. Była niewiele od nas starsza, ale mężata i dzieciata i zazdrościła mnie i przyjaciółce szczupłej figury. Nie pytajcie o konsekwencje. Miałam przed maturą komis z polskiego na tym egzamie inny polonista zwrócił mojej nauczycielce uwagę, żę pyta o takie szczegóły z lektur, których on sam nie pamięta. Gdyby nie ten facet, nie mogłabym zdawać matury. A polski zdałam an 5+... masakra...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 15.11.2016 09:42
Jestem osobą spokojną i cichą. Chodzę do ostatniej klasy technikum i mam problem z nauczycielem jednego z ogólnych przedmiotów. Od pierwszej lekcji miał do mnie jakieś obiekcje i tak przez cztery lata. Nie umiem mu odpowiedzieć taki mam charakter, no nie pyta mnie z przedmiotu tylko o różne dziwne rzeczy. Kiedyś stwierdził, że jestem podobna do bohaterki z Greya. Nw czy to była aluzja czy o co mu chodziło. Koleżanki pytają co mu zrobiłam, że tak się zachowuje w stosunku do mnie, a ja nw tak jest od pierwszej lekcji. Mało tego ost zmienili nam nauczyciela od języka i po kilku lekcjach zaczęły się dziwne teksty. Później tamten pan zapytał czy nowy nauczyciel mi czegoś nie sugerował. Obaj mają rodziny, dzieci, a zachowują się jakby byli w moim wieku. Tak się domyślam, że może dowiedzieli się że moja mama jest nauczycielką i stąd takie zachowanie. Mama uczy w innej skl i starałam się to trzymać w tajemnicy. Nw co robić bo to klasa maturalna, a ciężko mi przychodzić na jego lekcje.
odpowiedz
Sonmi (Ocena: 5) 14.11.2016 16:02
Od kiedy tylko nauczyłam się czytać byłam zakochana w książkach. Potem pokochałam język polski, w podstawówce byłam laureatką konkursu wojewódzkiego. Kiedy zobaczyłam, że moją wychowawczynią w gimnazjum będzie polonistka skakałam ze szczęścia. A okazały się to najgorsze 3 lata szkoły w moim życiu! Wszyscy ją chwalili "wesoła babka, miła, lubi pożartować", a okazała się wieśniarą bez klasy. Już w pierwszym tygodniu zwróciłam jej uwagę na drobny błąd i horror się zaczął. Brała mnie do odpowiedzi do tablicy (na ocenę), a kiedy szybko robiłam rozbiór zdania wstawiała mi uwagę, że popisuję się przed klasą i uważam się za lepszą od nich. Kiedyś spytała mnie czy dużo czytam - przytaknęłam. Na wywiadówce pochwaliła mnie mojej mamie, a kolejnego dnia kazała mi odłożyć swoje książki na wakacje i zająć mi się czymś pożytecznym. Możecie sobie wyobrazić jej minę, kiedy KUL wydał moją pracę w jednej ze swoich publikacji. Oczywiście nie dostałam za to nawet marnej 5 "Bo robiłam to dla siebie, a nie dla ocen". Kiedy brałam udział w lekcji darła się na mnie, żeby się nie popisywać, jeśli się nie zgłaszałam wstawiała mi jedynki. Skończyłam gimnazjum z ledwo 3 z polskiego. 1 klasę liceum na profilu humanistycznym bez problemu skończyłam z 6 z polskiego, teraz jestem w 2 klasie i dalej trzymam tą 6, a nawet planuję filologię. Do tej pory babsko szczerzy na mnie kły na korytarzu i rzuca chamówą typu "Dlaczego cię nie było na półmetku? Cooo? Partnera nie znalazłaś?" - NO ŻENUA PO PROSTU, co więcej wjeżdżała nawet na to, że mieszkam na wsi, a mój tata pamięta jak 3 lata temu kosił kukurydzę na jej ulicy :)
zobacz odpowiedzi (1)
Marcelina (Ocena: 5) 14.11.2016 05:18
Ja w liceum miałam spory problem z historyczką. Wcześniej uczyła mnie także w gimnazjum i było w miarę normalnie. W liceum zaczęłam być z najlepszym uczniem w szkole z historii i wosu, który był jej pupilkiem. To on mnie zmotywował do nauki i do konkursów. I tu zaczął się sajgon. Kobieta (stara panna), zaczęła zachowywać się jakby była zazdrosna o mojego chłopaka. Zrobiła się dla mnie opryskliwa, mówiła, że odciągam go od nauki. Kiedy on skończył szkołę, a ja jeszcze się uczyłam to nawet była na chwilę miła, ale to nie było chrześcijańskie miłosierdzie, tylko interesowne. Wystartowałam w jednej z olimpiad i udało mi się dojść do okręgowego etapu. Podczas przygotowań była tak milusia i pomocna, że można było cukrzycy od tego dostać. W mojej szkole, gdy nauczyciel doprowadził ucznia do wysokiego miejsca na olimpiadzie dostawał nagrodę dyrektora i premię. A więc kasa musiałą się zgadzać. Aleee, zabrakło mi punktu by dostać się do finału olimpiady. Uszanowanie ze strony dyrektora ulotniło się jak fatamorgana, a historyczka stwierdziła, że pora zakończyć miłe relacje ze mną. Zaczęły się szykany, odpytywanie co lekcję i skończyłam z 3 na świadectwie maturalnym, mimo iż wg statutu szkoły powinnam mieć 6. Pozdrawiam panią M.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie