Jestem nałogową kłamczuchą!

Poznaj historie dziewczyn, którym kłamanie weszło w krew do tego stopnia, że musiały szukać pomocy u specjalistów.
Jestem nałogową kłamczuchą!
18.03.2012

Patrycja, studentka polonistyki na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie twierdzi, że kłamie, odkąd pamięta, choć sama nie potrafi stwierdzić, dlaczego to robi. Jak opowiada, już w przedszkolu kłamała jak z nut, a gdy inni wierzyli w jej kłamstwa, nie potrafiła przestać i robiła to dalej. – To były błahostki, takie jak oskarżenie koleżanki, żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność czy wmówienie mamie, że boli mnie głowa, aby nie pomagać jej w domu. Teraz już nie pamiętam tych sytuacji, ale kłamałam często. A najlepsze jest to, że raptem kilka razy zostałam przyłapana na kłamstwie – opowiada Patrycja. W późniejszych latach było tak samo – nasza rozmówczyni bardzo często mijała się z prawdą i mówiła akurat to, co jej pasowało. – Najgorzej było w liceum, kłamałam na każdym kroku, oszukiwałam nawet swojego chłopaka. Czasem o poważne sprawy, a czasem o drobnostki – dodaje Patrycja.

Dlaczego to robię?

Nasza rozmówczyni wyznaje, że dopiero mama zauważyła, że jej córka ma problem. I kiedy kolejny raz przyłapała naszą bohaterkę na kłamstwie, zamiast się zdenerwować – jak wspomina Patrycja – bardzo się zaniepokoiła. – Chyba wtedy pierwszy raz zaczęła ze mną o tym rozmawiać. Spytała mnie, dlaczego to robię, a ja nie wiedziałam. Po prostu to robiłam i już – mówi dziewczyna. Przez kolejne lata starała się kontrolować, za namową rodziców zaczęła nawet spotykać się z psychologiem. – Dziś już jest lepiej, ciągle chodzę do psychologa. Jeszcze zdarza mi się skłamać, ale nie jest już tak, jak kiedyś – wyznaje nasza rozmówczyni.

Głównym problemem nałogowych kłamczuchów jest nieświadomość przyczyn takiego zachowania. Osoby uzależnione od mówienia nieprawdy kłamią w różnych sytuacjach i bardzo często bez konkretnego powodu. Pisze o tym internautka Martyna: – Mam ogromny problem, który trwa już od kilku lat. Nie potrafię być szczera, ciągle kłamię i wymyślam różne rzeczy. Czasami sama zaczynam w nie wierzyć. Słyszałam, że może to świadczyć o chorobie. Nie wiem, jak się tego pozbyć, męczy mnie to – wyznaje internautka Martyna.

Kłamczucha

Równoległe rzeczywistości

Mitomania jest równie częsta u mężczyzn. – Kiedy zorientujesz się, że twój ukochany jest kłamcą, dostrzeżesz, że żyliście dotąd w równoległych rzeczywistościach. Z jednej strony jest znajomy świat mężczyzny, któremu ufasz, a z drugiej świat, który ledwie ci mignął przed oczami, świat mężczyzny próbującego ukrywać przed tobą swe prawdziwe życie i intencje – stwierdza Susan Forward, autorka książki „Gdy twój facet łże jak pies”. Mężczyzna kłamać może z wielu powodów – bo chce się w ten sposób obronić, bo prawdę traktuje jak wroga, bo odczuwa potrzebę wolności i autonomii, boi się gniewu partnerki, gdy będzie z nią szczery albo chce mieć nad wszystkim kontrolę.

Susan Forward wymienia pięć kroków w walce z kłamstwem, które nazywa „witaminami na rany spowodowane przez zdradę i oszustwa”:

1. STWÓRZ sobie warunki, które pozwolą ci skupić się na sobie.

2. SKUPIENIE: znajdź w sobie spokojne miejsce, które umożliwi ci jasne myślenie.

3. KONFRONTACJA: powiadom partnera, co odkryłaś, jak się z tego powodu czujesz i czego oczekujesz od niego w tej chwili.

4. Ustal WYMAGANIA: kiedy zdecydujesz, czego od niego chcesz, na co się godzisz, a na co nie, i jakie są twoje warunki na kontynuowanie związku, przedstaw je partnerowi.

5. Poszukaj KONTAKTU z przychylnymi ci członkami rodziny, przyjaciółmi i jeśli zachodzi potrzeba, z psychologiem lub psychiatrą. Postaraj się wykorzystać również siłę kobiecej przyjaźni.

Kłamczucha

Puls mądrego serca

Patologiczne oszukiwanie jest zaburzeniem osobowości i zazwyczaj wymaga leczenia. Pomoc może zapewnić psychoterapia. Istotna jest również rola partnera w takim układzie oraz najbliższej rodziny. Trudno zaufać osobie, która przez całe życie ciągle nas oszukiwała. – Mądre serce wie, że rana zadana przez oszustwo czy zdradę partnera, nie oznacza trwałego kalectwa. Twoje rany są świadectwem, że jesteś istotą ludzką, masz uczucia i zostałaś skrzywdzona – twierdzi Susan Forward. I dodaje: – Rosnąc w siłę i odwagę, nauczysz się przemieniać rany od zdrad i oszustwa w mądrość, która oświetli twoją drogę. W tej nowej fazie życia rany będą cię ostrzegać, chronić, dostarczać nieskończonego strumienia cennych informacji, wraz z równomiernym pulsem mądrego serca.

Ewa Podsiadły-Natorska

Zobacz także:

Sprawdź jego wierność!

Upewnij się, czy twój partner jest ci wierny.

„Każde dziecko kocham po równo!” – oto największe kłamstwo rodzicówPodobno każdy rodzic ma swoje ulubione dziecko.

Kłamczucha

Życie bez kłamstwa

Swoją historię opowiedziała również inna internautka na forum dyskusyjnym poświęconym psychiatrii. – Od dawna wiedziałam, że w mojej głowie nie wszystko jest poukładane. Zawsze lubiłam plotki, intrygi i zamieszanie. Ale dzisiaj odkryłam, że jestem mitomanką, kłamczuchą patologiczną, która nie potrafi żyć w prawdzie – wyznaje. – Czytałam, że przyczyną mojego zachowania może być np. niska samoocena, kompleksy. Nie wiem, czy tak jest, ale chciałabym, aby ktoś mi pomógł. Moje ostanie kłamstwo zrujnowało komuś życie. Tak skutecznie kłamałam, że ta osoba nie ma już dzisiaj żony, domu, własnego życia. Nienawidzę siebie za to, ale nie umiem inaczej żyć. Nie potrafię żyć bez kłamstwa – dodaje internautka.

Osobowość nieprawidłowa

Kłamanie zawsze jest godne potępienia. Ale jeśli przejmuje nad nami kontrolę, sprawiając, że tym samym niszczymy innym życie i nie potrafimy się temu przeciwstawić, wymaga leczenia. Taką skłonność do patologicznego kłamstwa, przeważnie w celu osiągnięcia korzyści lub przedstawienia siebie w lepszym świetle, nazywa się mitomanią albo pseudologią. Jako pierwszy patologiczne kłamstwo w 1891 roku opisał niemiecki psychiatra Anton Delbrück, dlatego zachowanie to nazywa się również zespołem Delbrücka. W pracy utytułowanego psychologa i wykładowcy akademickiego prof. dr hab. Andrzeja Jakubika można przeczytać, że mitomania to jeden z kryteriów diagnostycznych charakteryzujących osobowość nieprawidłową, czyli psychopatię (za dr. H.M. Cleckleyem, 1985).

Polecane wideo

Komentarze (26)
Ocena: 5 / 5
maciek (Ocena: 5) 29.12.2015 11:33
Jestem patologicznym kłamcą , w wieku 31 lat po odbytych 3 terapiach ( 4 lata ) w końcu doszedłem co się ze mną dzieje. Niestety uczestnicząc w terpai przedstawiałem opowiadane sytuacje w sposób jakie sam je chciałem widzieć a nie jak wyglądały rzeczywiście. Bycie kłamcą jest na prawdę tragedią, nie umiem rozgraniczyć prawdy od fikcji. Nie umiem przewidzieć konsekwencji swoich kłamstw które sięgnęły w tej chwili zeniutu. Setki tysięcy długów, strata bliskich mi osób , konsekwencje mógłbym mnożyć w nieskończoność. Nie mogę tak dalej żyć, czy znacie psychologa lub psychiatrę który specjalizuje się w takich przypadka mi wie jak poprowadzić moją przypadłość?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.08.2012 04:33
Tutaj wpisz treść komentarza do Jestem nałogową kłamczuchą!...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.07.2012 06:58
Nikomu nie życzę związku z osobą uzależnioną od kłamania. Z moją żoną,cierpiącą najwyraźniej na tą przypadłość, tworzymy przez to od kilku lat papierowe małżeństwo a rozwód zbliża się wielkimi krokami. Nie opuszczę jej jedynie, jeśli zechce ze mną zostać a specjaliści zdiagnozują u niej kłamanie jako zespół chorobowy. Życie z taką osobą pod jednym dachem to horror i pasmo udręk. Najwyraźniej podstawowym powodem takich zachowań jest niska samoocena, brak akceptacji rzeczywistości i pełnionej w niej roli. Drobne, często irracjonalne z mojego punktu widzenia kłamstewka z czasem sięgnęły zenitu. Co raz większe brednie zaczęły mnie przerażać gdy przeczytałem wczoraj esemesy jakie wysyłała do ludzi. Od kilku dni prowadzę inwigilację mojej żony i zacząłem bardzo poważnie obawiać się o jej kondycję psychiczną tym bardziej, że już kiedyś, przed małżeństwem, będąc w depresji korzystała z leczenia w szpitalu psychiatrycznym. Wiem, że dla podbudowania swojej wartości przez ostatnich kilka lat utrzymywała zażyłe stosunki z tunezyjczykami, których poznała podczas swojego pierwszego pobytu w tym kraju (pojechała tylko z młodszą ale pełnoletnią siostrą). Już na płycie lotniska były podrywane przez miejscowych i tak zostało do dzisiaj podczas każdego wyjazdu. Tam faceci nie mogą z taką nachalnością interesować się arabkami, korzystają więc z otwartości białych kobiet a te czują się w towarzystwie "opalonych" Adonisów jak księżniczki. Takie podejście uzależnia do nieustannego wysłuchiwania komplementów, podnosi samoocenę i każe wierzyć, że jest się lepszym. W kilka dni moja żona (wcześniej skryta i zamknięta w kręgu kilku przyjaciół) poznała i zaprzyjaźniła się z większą ilością ludzi niż przez całe swoje dotychczasowe życie Gdy dodam, że doszło do tego kolejne uzależnienie do flirtu i romansów to będzie kompletny obraz całkowitej ruiny mojego małżeństwa. Jest jednak jeszcze gorzej, podejrzewam, że zmalwersowała poważne środki finansowe, które zniknęły ze wspólnego konta a ona twierdzi, że nie ma pieniędzy. W esemasach błaga jakiegoś kolesia o zwrot pożyczonych pieniędzy bo została bezrobotną i podcięła sobie żyły, gdy dowiedziała się , że jej arabski przyjaciel (to fakt - poleciała do niego na dwa dni na urodziny) zaręczył się z tunezyjką i leży teraz w psychiatryku. Arabowi natomiast napisała, że jej brat (to fakt - przebywa na misji w Afganistanie) zginął. To tylko kropla w morzu jej "umiejętności", które odkryłem. O jej poczynaniach dowiaduję się często przypadkowo i wyrywkowo, składam to sobie do kupy i maluje mi się obraz kobiety o dwóch osobowościach, która chyba nie do końca panuje nad swoim życiem, finansami i uczuciami. Przestrzegam przed wyłącznie prymitywną analizą tego tekstu bo to problem złożony i zdefiniowany jako zespół chorobowy a ewentualne leczenie - jeśli jest to w ogóle możliwe - zgodnie z literaturą największych specjalistów z dziedziny psychiatrii i psychologii to terapia długotrwała i trzeba jej chcieć. Dla mnie osobiście to jest wielka tragedia, przekreślenie sensu ostatnich kilku lat życia i chaos w głowie.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 09.05.2012 12:37
Ja też znam jednego kłamcę tzn. samego siebie nie mogę na siebie patrzeć tak daleko już to zaszło Paradoksalnie kłamię bo mam nadzieję że jak nie powiem prawdy to lepiej dla tej osoby, która miałaby poznać tą prawdę. Okłamuję żonę, rodziców, brata, moich przyjaciół, znajomych tak naprawdę każde w miejszym czy większym stopniu. Zbiera mi się na wymioty jak patrzę na siebie. Nawet nie wiem kiedy to się zaczęło. Staram się z tym walczyć ale bez efektów. :(
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.03.2012 13:41
znałam jednego mitomana i kłamce. "Kolega". Obecnie ze sobą nie rozmawiamy - a dokładniej to ja z nim nie rozmawiam, bo mam dość jego kłamstw. Jakiś czas temu zaleciłam mu, by poszedł do psychologa. Ale psychologa tez oszukuje.... to jakaś paranoja. Nie wiem co mu może jeszcze pomóc. Sam musi tego chcieć. Nikt za niego tego nie zmieni.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie