„Ojciec był alkoholikiem. To nas rozdzieliło. Kiedy próbowałam się do niego zbliżyć, los nie dał nam szansy na przyjaźń” – wyznaje w „Rewii” Dominika Ostałowska, gwiazda serialu „M jak Miłość”. Ryszard Ostałowski też był aktorem, zagrał m.in. w popularnym serialu „Zmiennicy”. Jednak pod koniec lat 80. odciął się od świata, zerwał kontakty z rodziną i coraz bardziej pogrążał się w uzależnieniu. Zmarł w 1998 r., w skrajnej biedzie.
Ostałowska nie lubi poruszać tego tematu, podobnie jak inna gwiazda polskiego filmu, Magdalena Cielecka, która dopiero niedawno w wywiadzie dla magazynu „Sens” opowiedziała o bolesnych wspomnieniach z wczesnej młodości. Miała 19 lat, gdy umarł jej ojciec. „Był alkoholikiem. I w jakimś momencie organizm już nie wytrzymał” – zdradza aktorka.
Przyznaje również, że dla niej, a także jej mamy, odejście ojca było wtedy ulgą. Jednak Cielecka przez długi czas zmagała się z poczuciem winy. Żałowała też, że w tamtym okresie nie przeżyła żałoby po tacie. Mimo tych doświadczeń ma miłe wspomnienia z dzieciństwa. „Ojciec nigdy nie był agresywny i w dużej mierze pamiętam go jako ciepłego, fantastycznego ojca. W naszej rodzinie krążą opowieści i anegdoty o tym, jaki był wspaniały i szalony. I jeszcze do niedawna buntowałam się i mówiłam: Dlaczego tak go wybielacie, dlaczego nikt nie pamięta, że bywało ciężko?” – opowiada gwiazda.
Alkoholikiem był również ojciec Edyty Górniak, który porzucił rodzinę, gdy przyszła piosenkarka miała 6 lat. Mimo to miał żal do córki, że gdy została gwiazdą nigdy o nim nie wspominała, o czym opowiadał swojemu bliskiemu znajomemu, słynnemu romskiemu artyście Don Wasylowi. „Powiedziałem mu: Ma swoje powody, bo miałeś swoje za skórą i ona widziała niejedno, jak byłeś pijany i robiłeś awantury. Niestety Jan lubił sobie wypić i to go zgubiło, odciągnęło od rodziny” – opowiadał piosenkarz w jednym z wywiadów.
Tak przykre doświadczenia nie powstrzymały Górniak przed związaniem się z Dariuszem Krupą, który w 2014 r., kierując samochodem pod wpływem narkotyków, zabił na przejściu dla pieszych kobietę. W sądzie wyznał też, że jest alkoholikiem i jakiś czas temu poddał się zabiegowi wszycia leku o nazwie Disulfriam, który po spożyciu trunku powoduje bardzo nieprzyjemną reakcję organizmu.
Fot. iStock
Także wspomniana już Magdalena Cielecka chętnie wiązała się z mężczyznami, którzy łagodnie mówiąc „nie wylewali za kołnierz”, wystarczy wymienić Andrzeja Chyrę czy Łukasza Garlickiego. Potwierdza to tezę, że kobiety dorastające w domu, w którym choć jedno z rodziców nadużywało alkoholu, często nie potrafią stworzyć trwałego, satysfakcjonującego związku albo na swojego życiowego partnera wybierają również osoby chętnie sięgające po kieliszek.
Dlaczego decydują się na powielenia złych wzorców? Zdaniem psychologów, osobę, która z dzieciństwa wyniosła obraz mężczyzny nadużywającego alkoholu albo wykazującego skłonność do przemocy, często nie tylko toleruje to w dorosłym życiu, ale wręcz podświadomie ciągnie ją do partnerów podobnego typu.
„Szukanie przeciwieństwa często kończy się znalezieniem tego, od czego się ucieka. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa często odtwarzają się w dorosłym życiu, np. poprzez budowanie relacji podobnych do tych, które poznaliśmy” – tłumaczy psychoterapeutka Izabela Trybus. „Powtarzanie związane jest z tym, że nieświadomie wybieramy to, co dobrze znamy” – dodaje.
Fot. iStock
To dlatego tak wiele kobiet dorastających u boku ojca alkoholika wiąże się później z mężczyznami, którzy również mają pociąg do butelki. Angażują się w teoretycznie beznadziejny związek, ponieważ po prostu dobrze znają taki model relacji damsko-męskich.
Dużo dorosłych dzieci alkoholików ma jednak poważne problemy w kontaktach międzyludzkich. Nie decydują się na zalegalizowanie związku, ponieważ boją się powtórki tego, co działo się w ich rodzinnym domu. Niekiedy są głęboko przekonane, że w takiej relacji można się tylko krzywdzić. Nawet jeśli stają na ślubnym kobiercu, małżeństwa niejednokrotnie kończą się rozwodem.
Fot. iStock
Kobiety po takich traumatycznych przejściach w młodości często rezygnują z posiadania dzieci, albo zwlekają z decyzją o powiększeniu rodziny i zachodzą w ciążę po 30-tce. Gdzieś głęboko tkwi w nich lęk, że dla syna czy córki życie okaże się równie okrutne, jak dla nich samych.
Niekiedy mają też problem z odnalezieniem się w roli rodzica. Obawiają się, że skrzywdzą dziecko, wnosząc do wychowania doświadczenia z domu. Czasem nie potrafią z nim rozmawiać, mają kłopoty z właściwą oceną tego, czy problemy syna albo córki są „normalne”, czy też powinny być niepokojącym sygnałem.
Fot. iStock
Niestety, często dorosłe dzieci alkoholików, mimo tak złych doświadczeń z używkami, same popadają w uzależnienia. Z badań Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że problem dotyka przede wszystkim Polek w wieku 30-40 lat. Choć ostatnio do tego grona coraz liczniej dołączają jeszcze młodsze kobiety – między 18. a 30. rokiem życia. Co dziesiąta z nich pije w sposób destrukcyjny – w ciągu roku spożywa ponad 7,5 litra czystego alkoholu, czyli niewiele mniej niż mężczyzna-rówieśnik.
Kiedy należy się zaniepokoić? Gdy codziennie przyjmujemy 4-5 standardowe dawki (w przypadki mężczyzny) lub 2 u kobiety. Jedna dawka to 10 g czystego alkoholu etylowego, czyli małe piwo, niepełna lampka wina lub kieliszek wódki o pojemności 25 ml.
„Alkoholik to był dla mnie lump spod budki z piwem, alkoholiczka – pijana baba zaniedbująca dom i dzieci, najlepiej obdarta i niedomyta. A ja przecież dbałam o siebie, o męża, o synów, rodzinę, jeździłam samochodami, moi synowie świetnie się uczyli w doskonałych szkołach i na zagranicznych uniwersytetach. Słowem, ani ja, ani moje rozmówczynie w ogóle nie pasowałyśmy do stereotypowego obrazka, jaki miałam zakodowany pod hasłem alkoholik” – pisze Bożena Snella-Mrozik w książce „Piekło nie ma dna. Rozmowy z trzeźwymi alkoholiczkami”.
RAF