W lutym media informowały o niemałym sukcesie Facebooka – ten gigant wśród portali społecznościowych na początku roku miał blisko 1,4 mld (!) aktywnych użytkowników, z czego ok. 890 mln odwiedzało go codziennie. Co ważne, do Facebooka wciąż dołączają nowi internauci. Nic więc dziwnego, że twórca portalu Mark Zuckerberg (ur. 1984) to najmłodszy miliarder na świecie.
Portale społecznościowe zapoczątkowały nową erę internetu – Web 2.0. W żartobliwym powiedzonku, że „jeśli nie ma cię na Facebooku, to nie istniejesz” jest sporo prawdy. Dzięki Facebookowi możemy utrzymywać kontakt ze znajomymi, udostępniać zdjęcia, dzielić się ważnymi informacjami, podglądać życie celebrytów. O tym, jak dużo miejsca w sieci jest dla mediów społecznościowych, świadczy zainteresowanie takimi portalami jak: Instagram (należy do Facebooka), Twitter, LinkedIn, Ask.fm, Tumblr, Pinterest, Google+. Popularność w ekspresowym tempie zdobywa również Snapchat, czyli skrzyżowanie komunikatora z portalem społecznościowym.
Serwisy tego typu ułatwiają życie – chociażby dlatego, że przypominają o urodzinach naszych znajomych, wspierają reklamę i promocję, pomagają nawiązać kontakt z różnymi osobami, instytucjami, firmami itp. Długo można wymieniać zalety. Ale medal ma dwie strony i to, bez czego wiele osób nie wyobraża sobie życia, może stać się również poważnym zagrożeniem.
Facebook niszczy psychikę?
Do zaskakujących wniosków doszli kanadyjscy uczeni, którzy przeprowadzili badania wśród ponad 700 uczniów wieku 12-17 lat. Naukowcy odkryli, że młodzi ludzie, którzy korzystają z Facebooka, Twittera czy innych portali społecznościowych przez dłużej niż dwie godziny w ciągu dnia, słabo oceniają swoje zdrowie psychiczne, a także częściej niż rówieśnicy miewają myśli samobójcze. Osoby z badanej grupy twierdziły, że ich potrzeby emocjonalne nie są zaspokojone, co skutkuje kiepskim samopoczuciem i obniżeniem ogólnej kondycji psychicznej.
Wyniki badań budzą niepokój, jednak o niekorzystnym wpływie portali społecznościowych na psychikę mówi się już od jakiegoś czasu. W 2013 roku światowe media informowały o depresji, jaką może wywołać korzystanie z Facebooka. W jaki sposób? Naukowcy z Uniwersytetu w Michigan dowiedli, że im uczestnicy eksperymentu częściej korzystali z Facebooka, tym mieli gorsze samopoczucie i generalnie byli mniej zadowoleni ze swojego życia. Co ciekawe, do podobnych wniosków doszli również szwedzcy uczeni.
W czym leży problem?
Zdaniem badaczy niekorzystne jest podglądanie życia znajomych i porównywanie się z nimi. Publikowane przez nich zdjęcia z zagranicznych wakacji czy budowy domu potęgują w nas złość. Kobiety źle się czują, gdy patrzą na zdjęcia atrakcyjnych koleżanek – potwierdzają to badania amerykańskich uczonych, które wykazały, że kobiety oglądające zdjęcia innych kobiet w portalach społecznościowych mogą poczuć się niepewnie, jeśli chodzi o postrzeganie własnego ciała. Gdy porównujemy się z innymi, we własnych oczach zwykle wypadamy mniej korzystnie. A to podkopuje pewność siebie i pogarsza nasze samopoczucie.
Karolina, lat 27, od trzech lat jest mężatką. Od kilku miesięcy stara się z mężem o dziecko. „Na razie nic z tego nie wyszło. Nie wpadam w panikę, ale przyznaję, że gdy koleżanki wrzucają na FB swoje zdjęcia w ciąży albo malutkich dzieci, trochę ściska mnie zazdrość i denerwuję się, że nam się dotąd nie udało. To na pewno nam nie pomaga”.
Facebookowa depresja
Portale społecznościowe mogą być więc bardzo niebezpieczne i zdarza się, że ich nieumiejętne użytkowanie ściąga na nas kłopoty. Amerykańscy uczeni mówią wręcz o „facebookowej depresji” – stwierdza się ją, gdy nasze życie przenosi się do świata wirtualnego, a korzystnie z mediów społecznościowych zamiast poprawiać nam humor, pogarsza go. Uczeni zwracają uwagę zwłaszcza na zjawisko zwane FOMO – z ang. fear of missing out. Dotyczy to osób, które obsesyjnie śledzą wszystko, co trafia do portali społecznościowych. Boją się, że gdy się wylogują, coś przegapią, czegoś nie zobaczą, o czymś nie zostaną poinformowane.
Inna sprawa, że portale społecznościowe dla wielu osób stają się narzędziem do ekshibicjonizmu. Zdaniem psychologów uzewnętrzniamy się i rezygnujemy z prywatności, bo poszukujemy akceptacji i uznania. Dziś liczba lajków bardziej do nas przemawia niż pozytywny komentarz usłyszany poza światem wirtualnym.
– Osoby szukają głównie akceptacji i chcą zaspokoić taką próżną ciekawość. Chcą wiedzieć, czy są lubiani, czy innym podoba się to, co zamieścili, czy są popularni w związku z tym, czy mają dużą moc oddziaływania na innych. Bo jak się pojawia 50 komentarzy pod moim zdjęciem, oznacza to, że jestem popularny, a to daje mi poczucie mocy. Jeżeli szukamy rozpaczliwie uznania, komentarzy, poparcia, oznacza to, że idziemy bardziej właśnie w kierunku ekshibicjonizmu – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle dr n. med. Katarzyna Niewińska, psycholog PsychoMEDIC.pl.
Zachować umiar
Osobną kwestią jest uzależnienie od portali społecznościowych. W ubiegłym roku głośno było o przypadku trzynastolatki z Indii, która odebrała sobie życie, bo… matka nie pozwoliła jej korzystać z Facebooka; dziewczynka całe dnie spędzała przed komputerem. Z kolei w 2013 roku dużo mówiło się o przypadku 14-letniej Brytyjki – Hannah Smith popełniła samobójstwo pod wpływem obelżywych komentarzy pod jej adresem umieszczonych w portalu Ask.fm.
Wnioski? Nierozsądne, przesadne korzystanie z portali społecznościowych może nam bardzo zaszkodzić. Wszystko jest dla ludzi, ważne jednak, by podczas korzystania z popularnych serwisów zachować umiar i zdrowy rozsądek. Pamiętaj, że wielogodzinne przesiadywanie przed komputerem czy ciągłe używanie telefonu szkodzi nie tylko twojej psychice, ale również zdrowiu.
Ewa Podsiadły-Natorska