Jest ich wielu, nigdy się o to nie prosili, ani nie mieli na to wpływu. Jedynacy, chociaż nikomu nic złego nie zrobili, wciąż muszą mierzyć się z krzywdzącymi stereotypami na swój temat. Zarzuca im się brak umiejętności współpracy, samolubność, a nawet oderwanie od rzeczywistości. Są rozpieszczeni, wszystko przychodzi im z łatwością i mało co doceniają. A może nie są to zarzuty pozbawione racjonalnych przesłanek?
Rozmawiamy z Anitą, która przyszła na świat jako pierwsze dziecko swoich rodziców. Po kilku latach okazało się również, że ostatnie. Nie musiała z nikim rywalizować o uwagę mamy i taty. Była oczkiem w ich głowie. Czy z perspektywy czasu jest z tego zadowolona? Czy żałuje? Co ma sobie do zarzucenia? 26-latka jest jedną z nielicznych jedynaczek, która przyznaje - pozwalano mi na zbyt wiele i zawsze marzyłam o rodzeństwie.
O tym osoby w jej sytuacji nigdy nie mówią głośno. Dlaczego? By nikt inny nie mógł stwierdzić, że właśnie tego się spodziewał. Oto jej dramatyczne wyznanie.
Zobacz również: 7 dowodów, że związek z JEDYNAKIEM to koszmar!
fot. Thinkstock
Papilot.pl: Rodzice planowali jedno dziecko?
Anita: Najpierw były ambitniejsze plany. Mama chciała przynajmniej trójkę. Ojciec chyba dwójkę. Urodziłam się, pojawiły się nowe wyzwania zawodowe, już ze mną nie mieli łatwo, więc odłożyli wszystko na później. A później było już za późno i zostałam sama. Jestem jedynaczką z przypadku i żałuję, że tak wyszło.
Nie czułaś się wyjątkowa?
Oczywiście, że najpierw byłam zadowolona. Ludzie ze szkoły pochodzili z wielodzietnych rodzin, znałam ich problemy, na wszystko im brakowało. Ja mówiłam tylko, czego chcę i rodzice spełniali zachciankę. Nie musiałam z nikim walczyć, bo do rozpieszczania mieli tylko mnie. W rodzinach z większą liczbą dzieci zawsze pojawia się dylemat kto na co zasłużył, bo dla wszystkich nie starczy.
Sielanka!
Do mniej więcej 10 roku życia tak myślałam. Potem zmieniłam zdanie i błagałam ich o siostrę albo brata.
fot. Thinkstock
Czułaś się samotna?
Oczywiście miałam kochających rodziców, dwie babcie blisko siebie i resztę rodziny, ale potrzebowałam towarzystwa rówieśników. Takiego na co dzień, a nie tylko w szkole. Zazdrościłam koleżankom, które kłóciły się ze swoimi siostrami albo kolegom wychodzącym pograć w piłkę z braćmi. Ja mogłam iść sama, poprosić koleżankę albo zabrać ze sobą mamę. To nie było to.
Coś za coś. A nie odniosłaś wrażenia, że dzięki temu możesz więcej?
To jest absolutna prawda o jedynakach. Nam się znacznie więcej wybacza, przynajmniej w domu. Zawsze można stwierdzić, że zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie albo zrobiliśmy coś głupiego z nudów albo żeby zwrócić na siebie uwagę. Dlatego rodzice wolą dmuchać na zimne i bardzo się starają nas zadowolić. Myślą, że spokój można sobie kupić.
Dużo miałaś za uszami?
Byłam naprawdę bezczelnym dzieckiem, które potrafiło pójść z rodzicami na jakąś imprezę rodzinną i po 10 minutach stwierdzić, że czas wrócić do domu. I wracaliśmy.
Zobacz również: 7 powodów, dlaczego większość ludzi nie znosi JEDYNAKÓW
fot. Thinkstock
To nie tata był głową rodziny?
Skądże. Wszystko kręciło się wokół tej małej dziewczynki. Co powiedziała, tak miało być. Inaczej wpadałam w histerię albo wrzeszczałam, że to wszystko przez nich. Bo gdybym miała rodzeństwo, to byłoby mi lepiej. Rodzice pytali mnie o zdanie w każdej kwestii. Nie musiałam nawet protestować. Wystarczyło zrobić skwaszoną minę i po temacie. Bardzo się starali, żeby wszystko było po mojej myśli.
Przypomina to trochę terror…
Nie tylko przypomina. To był terror nieletniej smarkuli. Ale na usprawiedliwienie mam to, że do takiego postępowania przyzwyczaili mnie rodzice. Nie pamiętam ani jednego momentu ich konsekwencji i stanowczości. Zawsze było badanie gruntu - co ja bym chciała, a jeśli nie tak, to jak inaczej. Można powiedzieć, że się nad nimi znęcałam i nikt mi nie powie, że inni jedynacy tacy nie są. Znam kilku i opowiadali mi dokładnie to samo.
Jedynacy myślą tylko o sobie?
Przez 99 procent czasu i to się wcale nie zmienia z czasem. Bywały przebłyski, że może pójść na kompromis i zrobić coś z myślą o rodzicach, ale zawsze stawało na moim.
fot. Thinkstock
Wstydzisz się tego?
Tylko trochę. Powtarzam, że tak zostałam wychowana i gdyby rodzice nie dawali sobą tak manipulować, to moje zachowanie szybko by się zmieniło. Oni niestety utwierdzali mnie w przekonaniu, że mogę wszystko. Dlatego z perspektywy czasu widzę, jak ważne jest rodzeństwo. Wtedy uwaga jest rozproszona na dwie lub więcej pociech i już się nie jest wobec nich tak uległym.
Kiedy pomyślałaś, że warto byłoby mieć brata lub siostrę?
Jakoś w połowie szkoły podstawowej. Widziałam osoby z mojej klasy, które spędzały czas z rodzeństwem, razem wyjeżdżali na wakacje, pomagali sobie w nauce. Jak koleżanka nie mogła, to zawsze można było się pobawić lub pouczyć z siostrą. Ja miałam do wyboru dwie babcie albo rodziców, których w sumie często nie było w domu.
Zniszczyli ci dzieciństwo?
Aż tak to nie, bo bardzo się starali. Co nie zmienia faktu, że widzę ich błędy i one są powtarzane przy większości jedynaków.
Zobacz również: SZCZĘŚLIWY JEDYNAK
fot. Thinkstock
Stereotypy są oczywiste - jesteście samolubni, nie potraficie współpracować, dbacie tylko o swój interes, łatwo się denerwujecie, jesteście dyktatorami. Ile w tym prawdy?
O wiele więcej, niż chciałabym się przyznać. Ale nie można nas z tego powodu piętnować. Winna jest atmosfera w domu i przewrażliwienie rodziców. Przy takim układzie trudno pozostać do końca normalnym. Ja nie musiałam prosić o zgodę, walczyć o coś z rodzeństwem, rywalizować o uwagę rodziców. Zawsze byłam najważniejsza i tak się czuję do dzisiaj. Sama łapię się na tym, że nie lubię towarzystwa innych jedynaków.
Może nie jesteście tacy źli? Mało kto miałby odwagę się do tego przyznać.
To jest jakiś przełom z mojej strony, ale nic mnie nie usprawiedliwia. Jestem rozpieszczona i tak mi chyba zostanie do końca życia. Jedyna nadzieja to założenie rodziny i urodzenie kilku dzieci. Może wtedy zmądrzeję.
Myślisz, że szybko zrealizujesz ten plan?
Na to się nie zanosi. Faceci nie lubią jedynaczek, bo wiedzą, czego się po nas spodziewać. I najgorsze jest to, że mają rację.