Czy masz syndrom oszusta?

Niektóre kobiety nie wierzą we własne umiejętności i myślą, że osiągnęły sukces przez przypadek. Cierpią na syndrom oszusta.
Czy masz syndrom oszusta?
16.07.2013

To nietypowa dolegliwość. Pisze o niej jedna z internautek. `Zaczęło się na studiach. Koleżanki martwiły się, że gdy je skończymy, może być ciężko z pracą, a ja już na trzecim roku znalazłam dobrze płatne zajęcie w zawodzie. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że mi się udało. Potem, po studiach, coraz częściej czułam się dziwnie. Miałam świadomość, że na uczelni było wiele osób z lepszymi wynikami, więc czułam się głupio, że tak dobrze mi szło. W związku też ciągle mam poczucie, że nie zasługuję na mojego chłopaka. Po prostu mi głupio. Ostatnio zaczęłam kłamać na temat pracy i związku, żeby inni nie byli zazdrośni. Nie opowiadam o swoich sukcesach`.

Jak hochsztaplerka

Syndrom oszusta może mieć różne oblicza. Osoby nim dotknięte przede wszystkim żyją w ciągłym przekonaniu, że nie zasługują na to, co osiągnęły. Wydaje im się, że sukcesy, które odnoszą, to jedynie fuks i ślepy traf. `Oszuści` nie wierzą w siebie i swoje osiągnięcia, stale umniejszają własną wartość i czują się jak hochsztaplerzy. Nie potrafią przyjmować komplementów. Gdy ktoś chwali ich za dokonania, oni kulą się i zamykają w sobie, pewni, że tak naprawdę nic nie osiągnęli. Żyją w przekonaniu, że pewnego dnia prawda o nich wyjdzie na jaw. W sobie dostrzegają przede wszystkim wady i braki – często irracjonalne; własne zalety deprecjonują.

Ale syndrom oszusta może mieć również inną formę. Zdarza się, że osoby nim dotknięte są tak zakompleksione i niepewne siebie, że naprawdę zaczynają oszukiwać, np. wysyłając do siebie kartki, opowiadając innym zmyślone historie (m.in. o nieistniejącym partnerze) czy udając, że… wybierają się na urlop. Dlaczego to robią? Z różnych powodów. Głównie, by poprawić sobie samoocenę. Te osoby panicznie boją się, że `prawda o nich` mogłaby wyjść na jaw. Takie zachowanie to skutek presji otoczenia i braku pewności siebie oraz wiary w swoje możliwości.

Muszę być najlepsza

Na syndrom oszusta cierpią głównie kobiety, choć schorzenie to dotyka również mężczyzn. Najczęściej są to osoby dorosłe, odnoszące sukcesy i zaradne życiowo. Przeświadczenie o ich niedoskonałości uzewnętrznia się nie tylko w pracy, ale również w związkach. Kobieta cierpiąca na ten syndrom często tkwi w toksycznej, nieudanej relacji, ponieważ jest przekonana, że nie zasługuje na nic lepszego. Wydaje jej się również, że ma wspaniałego partnera (zwykle nie dostrzega jego wad, za to swoich niedociągnięć widzi całe mnóstwo). Dotyczy to szczególnie kobiet, które czują się gorsze od mężczyzny i panicznie boją się go stracić.

Skąd się bierze syndrom oszusta? Przede wszystkim z ulegania presji na bycie najlepszą, osiągnięcie sukcesu, zrobienie kariery. Kobiety częściej zmagają się z tą dolegliwością, ponieważ to od nich wymaga się, aby były wzorowymi pracownicami, żonami oraz matkami. Mężczyźni zazwyczaj nie pełnią aż tylu ważnych życiowych ról. Poza tym kobiety ciągle słyszą, że powinny być przedsiębiorcze, zaradne, pewne siebie, silne, przebojowe. Dlatego często nie dają sobie z tym rady i zamykają się w sobie, próbując przyjąć bezpieczną pozycję.

Stać cię na więcej

Ale presja otoczenia to nie wszystko. Niebagatelne znaczenie ma również niskie poczucie własnej wartości, kiepska samoocena i brak pewności siebie. Syndrom oszusta bierze się z przekonania, że jesteś niewiele warta i nie zasługujesz na szczęście. Podsycają go twoje kompleksy, obawy i irracjonalne przekonanie o własnej słabości. Zdaniem psychologów taka postawa zazwyczaj ma swoje źródło w dzieciństwie. Osoba wychowana w przekonaniu, że nie ma żadnych zdolności, niedoceniana i poniżana, może zmagać się z syndromem oszusta w dorosłym życiu.

W syndromie oszusta bardzo ważne jest podniesienie poczucia własnej wartości, wyzbycie się kompleksów i praca nad samooceną. Sięgnij po poradnik, który pomoże ci poczuć się lepiej, skoncentruj się na tym, co lubisz robić, otaczaj się pozytywnymi ludźmi. Nie kwestionuj swoich sukcesów i atutów. Z jakiegoś powodu jesteś w miejscu, do którego dotarłaś. I nie, nie jest to wyłącznie efekt szczęścia czy przypadku. Ważna jest również umiejętność przyjmowania komplementów. Jeśli usłyszysz od kogoś coś miłego, uśmiechnij się i podziękuj. Nikt nie ma interesu w tym, aby cię oszukiwać. Jesteś mądrą, interesującą, pracowitą kobietą! Najwyższy czas, abyś w to uwierzyła.

Ewa Podsiadły-Natorska

Nie oznacza to jednak, że syndrom oszusta rozwija się wyłącznie u osób pochodzących z rodzin patologicznych. Bardzo często zmagają się z nim osoby wychowywane na perfekcjonistów. Jeśli w twoim domu rodzinnym piątka była uznawana za porażkę, bo wymagano od ciebie samych szóstek i ciągle słyszałaś, że `musisz być najlepsza` oraz że `stać cię na więcej`, możesz zmagać się z syndromem oszusta w dorosłym życiu. Przekonanie, że nie jesteś dostatecznie dobra oraz że to, co osiągnęłaś, zawdzięczasz jedynie szczęściu, może ci towarzyszyć przez lata.

Nie zatruwaj sobie życia

Z syndromem hochsztaplerki musisz walczyć, ponieważ taka postawa zatruwa ci życie, zwłaszcza że zaawansowany stan może doprowadzić cię nawet do depresji. Od czego możesz zacząć? Spisz na kartce wszystkie swoje mocne strony, osiągnięcia, atuty, rzeczy, z których jesteś zadowolona – może być to cokolwiek, nawet fakt, że dobrze gotujesz czy twoja punktualność. Trzymaj tę kartkę na wierzchu i czytaj ją tak często, aż wreszcie uwierzysz w to, co spisałaś. Powinnaś również na bieżąco dopisywać swoje kolejne osiągnięcia. Poproś także kilka bliskich osób, aby powiedziały, co w tobie lubią i cenią.

Polecane wideo

Komentarze (15)
Ocena: 5 / 5
Tosca (Ocena: 5) 14.03.2018 11:36
Dzięki Pani uświadomiłam sobie, że potrzebuję specjalisty. Całe życie byłam dzieckiem, które przynosiło na świadectwach z góry na dół piątki i szóstki. Chodziłam równolegle do dwóch szkół do Państwowej ogólnej i do muzycznej. Wszędzie miałam doskonałe oceny, dodatkowo kursy językowe, jazda konno,kurs informatyki, chór szkolny. Udzielam się w teatrzyków, udzielam się w różnych eventach szkolnych. Potem poszłam do liceum i nadal czułam presję bycia tą najlepszą i najzdolniejszą. Zaczęło mnie to psychicznie przerastać więc wymyślałam na swój temat różne historie tylko po to żeby podkolorować moje życie, które skupione było wyłącznie na tym żeby zaimponować wszystkim dookoła. Gdy poszłam na studia dostałam się na nie z pierwszą lokatą i byłam najzdolniejszych studentką na roku. Do dnia dzisiejszego wiele osób uważa,że przez parę kolejnych lat nie pojawił się drugi tak zdolny student jak ja. Wygrałam kilka konkursów międzynarodowych, dostałam prestiżowe nagrody nominacje w prestiżowych plebiscytach, a mimo to ciągle uważam że nic z tego co osiągnęłam mi się nie należało, że wszędzie zawsze byli lepsi i zdolniejsi ode mnien bardziej pracowici, że to wszystko jest dziełem przypadku i tak naprawdę nic ode mnie nie zależało. W każdym kolejnym związku uważałam, że faceci, z którymi jestem są ode mnie lepsi, że wcale na nich nie zasługuję, że pewnie i tak odejdą do innej kobiety, a potem się okazywało, że moje kompleksy pchały ich w ramiona innych kobiet i że tak naprawdę sama temu wszystkiemu byłam winna, a dzięki pani artykułowi dowiedziałam się że tak naprawdę winę ponosi moje całe dzieciństwo. Presja bycia najlepszą wnuczką, presja bycia najlepszą uczennicą, presja bycia najlepszą kursantką, presja bycia najlepszą dziewczyną i najlepszą córką i to mnie wykończyło. Ta ciągła presja i porównywanie z innymi. Finał jest taki, że jak cokolwiek w życiu mam teraz zrobić to wolę się nakryć kołdrą i w ogóle nie wyjść z łóżka. Chcę odzyskać swoje życie.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.07.2013 20:03
Nie wiem, czy mam ten syndrom, ale trochę się zablokowałam... Kiedyś nie robiłam tajemnic z bardzo oczywistych spraw (typu wyniki w nauce). Moja przyjaciółka wówczas zachowywała się normalnie. Wszystko się zmieniło, kiedy po maturze wybrałyśmy nieco inne ścieżki. Ona poszła na studia dzienne, na dośc trudny kierunek, a ja na zaoczne, do pracy i na dodatek zajmowałam się dwoma domami (swoim i schorowanej babci). Niby normalna sprawa, ale jej trochę na studiach odbiło i np. wypytywała mnie przy każdej okazji, co dostałam z tego i tego zaliczenia. Odpowiadałam zgodnie z prawdą (a oceny prawie zawsze miałam powyżej 4.) No i zamiast powiedziec "ok" czy coś w tym stylu, to ona praktycznie zawsze kwitowała to w ten sposób: "Aaaa, bo wiesz, to na zaocznych..." I co z tego? Akurat na moim kierunku to nawet na zaocznych trzeba było się uczyc. Później nie chwaliłam się ocenami, tylko gdy pytała mówiłam, że zaliczyłam sesję i tyle. Teraz dostałam się na studia magisterskie, na prestiżowy kierunek (dziennie; nadal pracuję, ale odpadło mi kilka innych obowiązków), pochwaliłam się większości znajomych, rodzinie, ale nie jej (mimo iż znamy się od prawie 20 lat)... ;]
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.07.2013 17:36
a wyszedł ktoś z czegoś takiego? jak pomóc takiej osobie?
odpowiedz
me (Ocena: 5) 16.07.2013 15:32
Kiedyś w gimnazjum miałam taką "koleżankę" co kłamała w żywe oczy. Raz wkręciła mi że jest w ciąży, jak zapytałam czy jest pewna to zaczęła gadać o jakichś zupełnie innych testach co to sb zrobiła..Albo że robiła to z kolegą już w podstawówce za kanapą itd, szkoda słów. Ale co sie dziwić, rodzina totalnie patologiczna to i jej w końcu odbiło...
odpowiedz
pol (Ocena: 5) 16.07.2013 12:00
Ja czasem kłamię, mimo, że całkiem prosto jest powiedzieć prawdę... Np spędziłam weekend pod kocem z okresem, a koleżankom z pracy powiedziałam, że była u mnie kuzynka na weekend i nadrabiałyśmy rodzinne zaległości. Idiotyczne to i nikomu nie potrzebne, ale jednak skłamałam. Dziwne, prawda?
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie