Możecie się ze mnie śmiać - pozwalam. Ja taka radosna nie jestem, bo rozleciał się związek, w który bardzo wierzyłam. Nie mieliśmy może bardzo długiego stażu, ale wszystko dobrze się zapowiadało. Prawie rok razem to już jakiś wynik. Niedawno wszystko się popsuło, bo uważałam, że podjął złą decyzję. Niby dotyczącą tylko jego, ale odbijającą się też na mnie.
Z dnia na dzień przeszedł na wegetarianizm. Nie konsultował tego ze mną, tylko stwierdził fakt. Od dziś koniec z mięsem, a nawet smażeniem na smalcu. Zawsze był bardzo delikatny, ale myślałam, że drzemie w nim chociaż trochę prawdziwego mężczyzny. W tym momencie w to zwątpiłam, bo wiadomo, kto się najbardziej przejmuje zwierzaczkami.
Albo geje, albo jakieś przewrażliwione niedorajdy. W moich oczach stał się mięczakiem.
fot. Thinkstock
Od dawna coś mi w nim nie pasowało, ale mimo wszystko go kochałam. Miewał dziwne zachowania, które jednak przestały mi przeszkadzać. Z tym wegetarianizmem nic nie mogłam zrobić, bo nagle mięso stało się jego największym życiowym problemem. Nie mogliśmy razem jadać kolacji, zarzucał mi, że zjadam zwłoki i jestem bezduszna.
Ciągle słyszałam, że jestem od niego gorsza i muszę się zmienić. On nie rozumie, dlaczego jego ukochana jest taką sadystką. Dziwne, że nagle zaczęło mu to przeszkadzać. Jeszcze chwilę wcześniej sam prosił, żebym mu usmażyła wątróbkę. Dlatego nie uważam tego za przemyślaną decyzję. Coś mu się po prostu pomieszało w głowie.
Jak można być z kimś takim? Wnerwiał mnie, jak nigdy wcześniej, ale cały czas się łudziłam. Że zmądrzeje albo ja się przyzwyczaję.
fot. Thinkstock
To się nie stało, bo złapałam się na tym, że nie patrzę na niego jak na faceta. Dla mnie to był teraz chłopiec w krótkich majtkach, którego można złamać jednym spojrzeniem. Prawdziwy samiec nie przejmuje się takimi bzdurami jak niehumanitarna hodowla czy „płaczące cielaki”. Opowiadał mi o nich i sam miał łzy w oczach. Zupełnie się zmienił i wcale nie na korzyść.
Wreszcie stwierdziłam, że to dziwak i fajtłapa, a nie materiał na męża. Popędziłam go, gdzie pieprz rośnie i jestem zadowolona z tej decyzji. Nie odkochałam się, ale pewnie szybko się z niego wyleczę. Poznam jakiegoś prawdziwego mężczyznę i będę się śmiała, że w ogóle marnowałam na kogoś takiego czas.
Jestem za tym, żeby przywrócić wegetarianizm na listę chorób. Mam prawo.
Angelika