Nienawidzę października i początku listopada. Co roku jest to samo i już nie mogę na to patrzeć. Polacy mają jakąś szajbę na punkcie Wszystkich Świętych. Tak, jakby to było jakieś wielkie święto, prawie najważniejszy dzień w roku. Od września w sklepach wprowadzają nowe kolekcje zniczy i kiczowatych kwiatków z plastiku. Wszyscy walczą o to, żeby groby ich bliskich były jak najbardziej modne. Trzeba się w końcu pokazać. To jest takie typowe dla nas... Byle się pokazać, a pomyśleć o zmarłych to nawet nie ma czasu.
W mojej rodzinie to jest szczególnie odczuwalne. Od początku października zaczyna się nasza własna akcja „znicz”. Zupełne szaleństwo, z którego nie mam już nawet siły się śmiać. Pozostaje płakać nad głupotą niektórych. Rodzice i babcia się pod tym względem dobrali, bo strasznie się wszystkim przejmują. Ja już od wielu tygodni słucham, jakie lampki trzeba kupić, który wazon wymienić, jakie kwiaty, ozdoby i nie wiadomo co jeszcze. Wątpię, żeby w jakimś innym kraju wyglądało to tak kretyńsko.
fot. Thinkstock
Babcia jest najgorsza, bo od kiedy zmarł dziadek, to dla niej sprawy cmentarne są najważniejsze. Nie można go tak po prostu wspominać? Ja bardzo często o nim myślę, bo to był najcudowniejszy mężczyzna, jakiego znałam. Ale to nie powód, żeby latać na jego grób co kilka dni, a przez 1.11 dostawać ataków paniki. Ona Wszystkich Świętych planuje tak, jakby szła na wojnę. Dosłownie układa nam terminarz, co i kiedy. Jak tylko zobaczy, że ktoś obok postawił nowe znicze albo kwiaty, to my też musimy.
I tak np. ja miałam rozkaz, żeby podjechać tam w weekend i powyrywać trawę, która rośnie obok grobu + zapalić kilka świeczek, żeby ktoś nie pomyślał, że nikt o dziadku nie pamięta. Dzień później była babcia, żeby wyjąć wypalone i wsadzić nowe. Potem tata wszystko pastował, a mama pojechała na drugi koniec miasta, żeby kupić jakieś specjalne wrzosy. Oczywiście okazało się, że są w złym kolorze i teraz babcia nie śpi po nocach.
fot. Thinkstock
To jest jakiś absurd i szaleństwo do kwadratu, żeby tak się przejmować grobami! Dlaczego niektórym nie wystarczy, żeby nagrobek był czysty i schludny? Trzeba go tak zastawiać pierdołami i przejmować się tym, co inni powiedzą? I dlaczego akurat przed 1 listopada zaczyna się taka wielka akcja? To jest zwykła pokazówka. Jakby im tak zależało, to by dbali o takie rzeczy przez cały rok. Ale teraz nie mają wyjścia, bo taka jest presja. I jeszcze do mnie mają pretensje, kiedy dzielę się swoimi wątpliwościami. Mam nie pyskować, bo się nie znam.
Oczywiście, że się nie znam, bo mam wrażenie, że tylko ja tutaj nie oszalałam. Oni pewnie we Wszystkich Świętych będą tam sterczeć od 6 rano do wieczora, żeby reszta rodziny i znajomi, którzy przyjdą do dziadka, zobaczyli ich na miejscu. Babcia już szykuje kreację. Ręce opadają, że pamięć o bliskich przemienia się w jakąś modę cmentarną. Czy u Was też tak to wygląda?
Lidia