Wszyscy wyśmiewają mojego chorego brata. Przez niego nikt nie chce mnie znać! Kornelia, 16 l.

Chciałabym mieć problemy dziewczyn, które narzekają na cerę, ubrania, chłopaków... Wiem, że tak się tylko mówi, ale naprawdę bym chciała. Wszystko to wydaje się niczym, w porównaniu z tym, co ja i moja rodzina musimy przeżywać. Mieszkamy w całkiem dużym mieście, ale chyba wolałabym być teraz na jakiejś małej wsi, gdzie wszyscy się znajdą. Wtedy może nie musiałabym słuchać takich komentarzy o moim bracie. Wystarczy go poznać, żeby zmienić o nim zdanie. W mieście nikt go nie zna, a wszyscy mają o nim dużo do powiedzenia. Wiem, że jest trochę „inny”, ale przecież nie gorszy! Jest ode mnie starszy o 4 lata. W tym wieku powinien mieć dziewczynę, studiować, pracować, spotykać się z przyjaciółmi. Robić wszystko to, co inni. Ale on taki nigdy nie będzie. Chciałabym, żeby miał kogoś bliskiego i mógł się rozwijać, ale to nie takie proste. Urodził się z chorobą, która opóźniła jego rozwój. Nie ma szans na to, żeby był „normalnym” chłopakiem, a potem mężczyzną. Ciągle trzeba przy nim być, we wszystkim mu pomagać i tłumaczyć jak małemu dziecku, co można, a czego nie. On nie ma oporów, żeby powiedzieć komuś, że go nie lubi, nie przejmuje się wyglądem, swoim zachowaniem. Ale to nie jego wina. Nie potrafię sobie poradzić z tym, że dla wszystkim jestem siostrą „tego nienormalnego”.  
17.09.2013

Chciałabym mieć problemy dziewczyn, które narzekają na cerę, ubrania, chłopaków... Wiem, że tak się tylko mówi, ale naprawdę bym chciała. Wszystko to wydaje się niczym, w porównaniu z tym, co ja i moja rodzina musimy przeżywać. Mieszkamy w całkiem dużym mieście, ale chyba wolałabym być teraz na jakiejś małej wsi, gdzie wszyscy się znajdą. Wtedy może nie musiałabym słuchać takich komentarzy o moim bracie. Wystarczy go poznać, żeby zmienić o nim zdanie. W mieście nikt go nie zna, a wszyscy mają o nim dużo do powiedzenia. Wiem, że jest trochę „inny”, ale przecież nie gorszy!

Jest ode mnie starszy o 4 lata. W tym wieku powinien mieć dziewczynę, studiować, pracować, spotykać się z przyjaciółmi. Robić wszystko to, co inni. Ale on taki nigdy nie będzie. Chciałabym, żeby miał kogoś bliskiego i mógł się rozwijać, ale to nie takie proste. Urodził się z chorobą, która opóźniła jego rozwój. Nie ma szans na to, żeby był „normalnym” chłopakiem, a potem mężczyzną. Ciągle trzeba przy nim być, we wszystkim mu pomagać i tłumaczyć jak małemu dziecku, co można, a czego nie. On nie ma oporów, żeby powiedzieć komuś, że go nie lubi, nie przejmuje się wyglądem, swoim zachowaniem. Ale to nie jego wina. Nie potrafię sobie poradzić z tym, że dla wszystkim jestem siostrą „tego nienormalnego”.

 

Mój brat jest jaki jest i nic z tym nie zrobimy. Staramy się, żeby się rozwijał, ale nie pozbędziemy się jego prawdziwego „ja”. Czasami jest spokojny i cichy, innym razem szalony i nieobliczalny. Trudno za nim nadążyć. Porusza się w specyficzny sposób, niewyraźnie mówi, szybko się złości. To nic miłego i dobrze o tym wiem. Nie dziwię się, że ludzie mogą się go przestraszyć, ale przecież im tłumaczę, że on jest chory i nie ma niczego złego na myśli. To wcale nie pomaga. Dalej się z niego śmieją, przezywają i ranią całą moją rodzinę.

Mama mówi, żebym tego tak nie przeżywała. Najważniejsze, że mamy siłę go kochać i nim się zajmować. Inni na naszym miejscu często oddają chorego do jakiegoś ośrodka. My może będziemy musieli słuchać głupich komentarzy, ale przynajmniej nigdy nie będziemy mogli sobie zarzucić, że o niego nie walczyliśmy. Powinnam się do tego wszystkiego przyzwyczaić, bo jest przy mnie od urodzenia, ale to nie jest proste. Nie przejmuję się tym, że ktoś mówi źle o mnie. Boli mnie, kiedy wygadują straszne rzeczy o chorej osobie, która choćby chciała, to nie może być inna. Nie wiem skąd taka znieczulica.

Ciągle słyszę, że to ten down, świr, psychol. Wiem, że głupi ludzie mówią głupie rzeczy i nie ma sensu z nimi dyskutować. Ale ja nie potrafię udawać, że tego nie ma. Chciałabym go przed tym wszystkim ochronić, tylko jak to zrobić? Sobą martwię się najmniej, ale ja także na tym ucierpiałam. Nie mam przyjaciółek, żaden chłopak się mną nie interesuje. Nikt nie chce mieć do czynienia z kimś, kto ma w rodzinie „wariata”. No bo jak? Przychodzisz do kogoś takiego do domu, a tam jest on. Wchodzi bez pytania do pokoju, krzyczy, czasami płacze, robi różne dziwne rzeczy...

Mnie to już nie przeszkadza, bo się przyzwyczaiłam, ale dla kogoś obcego będzie to niemiłe przeżycie. Nie wiem jak sobie z tym radzić. Nawet nie miałam się komu wyżalić.

Kornelia

Polecane wideo

Komentarze (13)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 20.09.2019 00:31
Rówieśnicy Mówili mi że jestem inny od innych.Siostra od małego mnie biła przy lekcjach,wyparła się nas.
odpowiedz
Wojtek (Ocena: 5) 20.09.2019 00:27
Cześć Kornelia tu Wojtek,mam 25 lat również jestem osobą chorą,niepełnosprawną.Jest mi z tym ciężko żyć borykam się z tym od dzieciństwa,urodziłem się jako 8 miesięczny wcześniak też mnie bili w szkole,wyzywali,moówiłem rodzicom,rodzice stoją murem za mną od dziecka.Współczuję twojemu bratu i rozumiem go.
odpowiedz
Smutna . (Ocena: 5) 09.05.2015 23:24
Ja mam 13 lat i mam ten sam problem z młodszym bratem o 3 lata. Nikt go nie lubi, w szkole wszyscy go biją i nie umie się bronić. Na każdej przerwie podłazi mi pod nogi i macha mi ,, cześć' wchodzi na moje lekcje bez uprzedzenia. Robi mi wiochę, nie wiem co zrobić.ę
odpowiedz
Asia (Ocena: 5) 15.02.2014 19:23
Wszyscy co się śmieją z twojego brata to idioci. Jestem w twoim wieku i wiem co to znaczy być chorym tylko że ja jestem łagodniej chora bo to mi nie przeszkadza że mam zaburzenia osobowości i jestem na skraju załamania psychicznego. Koleżanki siostry która jest odemnie starsza o rok wyzywają mnie i wyśmiewają ale mam to gdzieś bo to prawdziwa ja nawet jeśli jestem chora. Masz to mój numer 602759749 pisz jak będziesz potrzebowała pomocy, wsparcia albo się komuś wyżalić. Koleżanek nie mam to nikt nie chce zaakceptować że jestem chora i że to prawdziwa ja. W każdej sprawie ci pomoge nawet przyjade i pokaże tym debilom że z chorą osobą też się nie zadziera. Pozdrowienia
odpowiedz
tomek (Ocena: 5) 19.10.2013 03:08
Bedzie dobrze nie martw się za bardzo, ale zawsz musisz o tym pamiętać, niestety kiedyś opieka i odpowiedzialność spadnie na Ciebie, ja to juz sobie uświadomiłem i wiem ze nie będzie łatwo, mam 34 lata, rodzinę i wiem ze absolutnie nie nikt mi w tym nie pomoże. Zakoncze życie na nowo pozdrawiam, powodzenia.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie