W Polsce nie ma pracy? Jest, ale młodzi za dużo oczekują! A.

Chciałabym odpowiedzieć na list Anny, która ukończyła porządne studia, ale nie może, albo nie chce znaleźć pracy. Zgodzę się z Tobą, że nasz kraj nie ma młodym ludziom wiele do zaoferowania. W ostatnich latach zaczęto wmawiać nam - młodym, iż bez matury i studiów niczego nie osiągniemy i w najlepszym wypadku będziemy zamiatać ulice. Dziś, po paru latach, kiedy większość młodych pokończyło studia okazuje się, że nas, wykształconych, jest za dużo. Brakuje za to fachowców, ludzi po niegdyś popularnych zawodówkach. To zrozumiałe, że kończąc studia, po latach nauki i wyrzeczeń liczymy na dobrą i godziwie płatną posadę. Jednak realia są zupełnie inne: rozpoczynając swoją pierwszą pracę najczęściej zaczynasz od najniższej pensji, ale to nie znaczy, że całe życie będziesz pracować za 1500 zł. Ja swoją pierwsza pracę zaczęłam ponad 5 lat temu. Byłam wówczas na pierwszym roku studiów (niestacjonarnych) i podjęłam pracę w pewnej instytucji finansowej. Przez pierwsze dwa lata pracowałam na najniższym stanowisku na umowę zlecenie.   
12.06.2014

Chciałabym odpowiedzieć na list Anny, która ukończyła porządne studia, ale nie może, albo nie chce znaleźć pracy.

Zgodzę się z Tobą, że nasz kraj nie ma młodym ludziom wiele do zaoferowania. W ostatnich latach zaczęto wmawiać nam - młodym, iż bez matury i studiów niczego nie osiągniemy i w najlepszym wypadku będziemy zamiatać ulice. Dziś, po paru latach, kiedy większość młodych pokończyło studia okazuje się, że nas, wykształconych, jest za dużo. Brakuje za to fachowców, ludzi po niegdyś popularnych zawodówkach. To zrozumiałe, że kończąc studia, po latach nauki i wyrzeczeń liczymy na dobrą i godziwie płatną posadę.

Jednak realia są zupełnie inne: rozpoczynając swoją pierwszą pracę najczęściej zaczynasz od najniższej pensji, ale to nie znaczy, że całe życie będziesz pracować za 1500 zł. Ja swoją pierwsza pracę zaczęłam ponad 5 lat temu. Byłam wówczas na pierwszym roku studiów (niestacjonarnych) i podjęłam pracę w pewnej instytucji finansowej. Przez pierwsze dwa lata pracowałam na najniższym stanowisku na umowę zlecenie. 

 

Po tym czasie awansowałam na nieco wyższe stanowisko i umowę o pracę, ale z pensją 1500 zł netto. Choć pensja mnie nie satysfakcjonowała wiedziałam, że zmiana stanowiska to możliwość rozwoju. Mówiłam sobie wtedy, że od czegoś przecież trzeba zacząć. Dzisiaj jestem na jeszcze wyższym stanowisku, z każdym rokiem zarabiam więcej i jestem zadowolona, że zostałam w tej firmie. Studia ukończyłam roku temu, ale nie szukam pracy w swoim zawodzie, ponieważ wiem, że miałabym podobny problem do Twojego. 

Na moim przykładzie staram się Tobie pokazać, że do wszystkiego dochodzi się z czasem i na wszystko trzeba sobie w życiu zapracować. Idąc po ukończeniu studiów do pracy nie dostaniesz 2500 zł netto i nie ważne czy jesteś po kierunku humanistycznym, czy ścisłym. Dla pracodawców liczy się w tej chwili doświadczenie, które musisz nabyć, a jak już je nabędziesz, to pieniądze do Ciebie „przyjdą”. 

Odnosząc się do pracy kasjerki, o której napisałaś. Twierdzisz, że zostałabyś wyśmiana, bo chcesz pracować na tak niskim stanowisku z tak wysokim wykształceniem. 

Zapewniam Cię, że w sklepach pracuje mnóstwo osób po studiach. Myślę, że to taka wymówka, bo przecież masz wyższe aspiracje. Zastanów się, czy nie warto nieco obniżyć poprzeczki. Moim zdaniem nie jest wstydem pracować w hipermarkecie „na kasie”, wstydem jest być na utrzymaniu rodziców i brać od nich pieniądze na swoje wydatki w wieku dwudziestu kilku lat. I tak masz szczęście, że masz rodziców, którzy są w stanie i mają chęci, żeby Cię utrzymywać. 

Nie traktuj moich słów jako krytyki Twojej osoby, tylko przemyśl raz jeszcze co możesz zrobić, żeby poprawić swoją sytuację. Czasem to co na początku wydaje się niekorzystne wychodzi nam w życiu na dobre!

A.

To odpowiedź na list: „Skończyłam studia i siedzę na bezrobociu. Na kasę do sklepu nie pójdę!”.

Polecane wideo

Komentarze (104)
Ocena: 4.8 / 5
Przeżyję (Ocena: 4) 18.01.2022 19:55
Ja mam wykształcenie średnie ale dobrze znam angielski, maturę z matematyki napisałem na 96%. To świadczy oczywiście o umiejętności myślenia logicznego i analitycznego i taki wynik jest w stanie osiągnąć mały procent osób. Nikt mnie jednak nie chce zatrudnić do pracy intelektualnej - skończyło się, że przez kilka lat wnosiłem ludziom pralki do domu bo to przynajmniej praca z godnymi zarobkami - napiwki mniejsze/większe, reszty i - co najważniejsze - sprzęty z odzysku. Jak jest się silnym i nie ma szans na normalną, rozwijającą pracę to w miarę dobry wybór. Dzisiaj już prawie rok nie mam pracy, od kiedy mnie zwolnili, ale doradzę wam jedno. Jak nie musicie to nie idźcie w ogóle do prac które nie rozwijają. Gadu gadu, że od czegoś trzeba zacząć, będzie lepiej i tak dalej. Nie będzie. Praca musi być rozwijająca i z tym się nie dyskutuje. Człowiek cierpi musząc przebywać z głupszymi od siebie, będąc zmuszanym do myślenia za nich, a wszystko za taką samą pensję jak oni. Nie będę się dłużej godził na to. Inteligentnych ludzi szkoda jest wtedy gdy nie miał kto załatwić tej pierwszej dobrej pracy żeby mieć punkt zaczepienia w CV. Ja tak mam i bardzo tego żałuję, widząc jak osoby z tym samym poziomem wykształcenia co ja robią karierę bo mieli gdzie się tego nauczyć. Jestem konsekwentny w szukaniu, wysyłaniu CV, szczegółowych listów motywacyjnych do prac gdzie chcę pracować i tylko tyle i aż tyle. Wyżyję sobie ze swoich, zainwestowanych w drożejące dobra - za czasów niezłych zarobków - pieniędzy i w żadnym wypadku nie pójdę już do pracy która do niczego konkretnego nie prowadzi. Nie ze mną te numery. Wolę się nawet wyprzedawać, kupując jednocześnie co innego co zdrożeje i tak w kółko. Ubywa bardzo powolutku i cieszę się, że mam to co mam. A na tym jak jest finalnie oczywiście traci państwo bo ja wiem skąd wziąć pieniądze na zupę a składek i podatków nie ma. Najlepsze, że jestem gotów iść do pracy za minimalną krajową, byle była rozwijająca i choć trochę zgodna z zainteresowaniami. Szkoda, że nikt nie docenia ludzi którzy potrafią myśleć i działać a nawet nie są w ogóle roszczeniowi na początek pracy.
odpowiedz
gość (Ocena: 4) 17.10.2021 14:49
Ja też skończyłam dwa kierunki i miałam problem ze znalezieniem konkretnej pracy (choć pracę już miałam). Nie przedłużono mi okresu próbnego, gdyż po prostu... sitwa. A jeszcze wcześniej przez całą drugą połowę trzeciego roku (od marca do maja) jeden pracodawca wodził mnie za nos, przepuszczał przez trzy etapy rekrutacji, aby na końcu... podziękować. To już lepiej trzeba było od razu powiedzieć, że NIE, dziękujemy! Wypięłam się na nich i zaczęłam prowadzić własną działalność (freelancing). Dalej szukam pracy, żeby mieć stały dochód, ale firma się powoli rozwija. Ale jest wtedy coś za coś. Trzeba być zorganizowanym, konsekwentnym i samodyscyplinującym się. Najgorsze to jest czekać na gotowe. Tutaj jest znak, że trzeba być kreatywnym!
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 25.02.2021 22:57
G.. prawda. W Warszawie jest mnóstwo młodych ludzi, którzy wzięliby każdą pracę, by cokolwiek zarobić (po studiach i bez). Przez pracodawców sa traktowani skandalicznie (np. słyszą, ze są przyjęci do pracy, po czym nikt sie nie odzywa). Albo sa nagminnie zwalniani po paru tygodniach, bo "nie podobają się" brygadziście czy innemu "szefowi" (a tak naprawdę pokazuje po prostu, że ma nad ludźmi władzę, bo chętnych na jedno miejsce pracy jest dużo) - co jest karalne wg kodeksu pracy, ale kto się tym przejmuje, skoro nie podpisuje się z tymi młodymi umów o pracę? Polska pod tym względem zamieniła sie w bagno, ale polityków czy urzędników to nie interesuje.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 18.05.2019 20:23
Ja już mloda nie jestem, mam 35 lat, mam 11 letnie doswiaczenie zawodowe. Mowie płynnie po angielsku, ukonczylam 4 rozne kierunku studiow. W czasie studiow dziennych robiłam bezpłatne staze i praktyki, by zdobyc doświadczenie zawodowe. Mieszkalam ostatnie 6 lat w Londynie. Przylecialam do Polski, z nadzieja na godne zarobki i ciekawa prace - bo podobno już tak super w Polsce. Poprawilo się od 2013 roku - tak slyszalam, bedac zagranica. Przylecialam, wyslalam ponad 100 CV i odzew ? - ZERO! Zero rozmow o prace, zero interview. Siedzialam tu i aplikowalam 2 miesiące...., po czym już stracilam cierpliwość i zdecydowalam się wrocic do Anglii, bo tam mam prace od reki, w biurze, z pensja 5 razy taka, jaka w Polsce. Tyle ze ja chciałabym mieszkac w Polsce, mieć te 4 000 na reke, bo odlozylam tyle, by kupil własne 2 pokoje mieszkanie, także za 4 000 na reke, i bez kredytu będę w stanie się utrzymać w Warszawie, i to realna pensja na początek. Jestem singielka, także na 1 osobe wystarczy. Tyle ze nie mam zadnych rozmow o prace! Kompletnie nic. Co ciekawe na to same CV firmy w Londynie się odzywaja, i miałam 5 firm oferujących mi stanowiska w UK. Nie rozumiem o co chodzi... , naprawdę zglupialam :((( Nie chce dluzej siedzieć na bezrobociu w Polsce, wracam do Londynu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.08.2015 23:23
To co napisze będzie dla niektórych ciężkie do uwierzenia, ale mi w wyjściu na prostą pomógł rytuał przyciągnięcia pieniędzy ze strony energiaduchowa.pl , sama wcześniej nie wierzyłam w takie rzeczy, ale po tym rytuale naprawdę moje finanse znacznie się polepszyły.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie