Nie wiem czy to w ogóle jest jakiś problem. Ale może... Skoro poczułam, że warto napisać, to może podświadomie tak to odbieram. Mam 24 lata, nie jestem więc smarkulą, która nic nie wie o życiu. Urodę mam zwykłą, ale za brzydką się nie uważam. Wyglądam raczej średnio, ale kompleksów nie mam. W sumie to nawet lubię siebie i niewiele bym chciała zmienić. Nawet z ciałem nie mam większych problemów. Jestem szczupła, nie za chuda, tłuszcz też ze mnie nie zwisa. Znowu średnio i dobrze. Czy chciałabym schudnąć? Chyba nie, bo wtedy wyglądałabym gorzej. To od razu widać na twarzy. A mimo wszystko od jakiegoś czasu fascynuję się bardzo chudymi ciałami...
Nie jestem lesbijką, ale uwielbiam oglądać zdjęcia kobiet. Im są szczuplejsze, tym lepiej. Często odwiedzam strony pro-ana, chociaż wcale nie jestem zwolenniczką anoreksji. Uważam, że to paskudna choroba, którą trzeba leczyć. Ale popatrzeć lubię i to może się wydawać dziwne. Wiadomo, są szkieletory, które mnie obrzydzają, ale jak widzę wystające żebra czy inne kości, to nawet mi się to podoba. Nie dlatego, że sama chciałabym taka być, ale moim zdaniem widać wtedy piękno człowieka.
fot. Thinkstock
Wiem, że to niespójne... Z jednej strony wiem, że to wyniszczająca choroba, ale z drugiej – nie każda skrajnie chuda kobieta to od razu anorektyczka. Niektóre mają taką urodę i tyle. Jak przeglądam zdjęcia takich osób, to się nie zastanawiam, czy ta głoduje, a tamta je normalnie. Interesuje mnie tylko jej wygląd. A ten mi się coraz bardziej podoba. Mam na komputerze cały katalog z takimi fotkami i często do niego zaglądam. Jasne, zastanawiam się czasem, czy mogłabym być taka, jak one, ale dochodzę do wniosku, że nie chcę.
Żeby było śmieszniej, studiuję psychologię i sama nie umiem odpowiedzieć na pytanie, skąd ta moja fascynacja. Gdyby to miał być impuls do zmiany swojego życia, to zaczęłabym się głodzić. Nie robię tego. Dla mnie to taka sama sytuacja, jak wtedy, kiedy koleżanki oglądają katalogi z ubraniami albo blogi szafiarek. Przyjemność sama w sobie. Ostatnio prawie się to wydało, bo pozwoliłam mamie skorzystać z mojego laptopa i odnalazła ten katalog. Wytłumaczyłam, że to do projektu na uczelnię...
fot. Thinkstock
Niby nie robię nic złego, ale głupio mi się do tego przyznać. Nie wiem, czy ktokolwiek byłby w stanie to zrozumieć. Skoro wiem, że anoreksja to choroba, ludzie na to umierają, to jak mogę się zachwycać chudością? No, ale taka niestety jestem i chyba tego nie zmienię. Fascynuje mnie ludzkie ciało, ale jak jest za bardzo otłuszczone, to mi się zbiera na wymioty. Wystające obojczyki, biodra i żebra mają w sobie coś ładnego. Do psychologa się z tego powodu nie wybieram, ale nie chodzi o moje „wyleczenie”.
Zastanawiam się tylko, czy są jeszcze osoby, które tak samo podchodzą do tego tematu? Tylko mi nie mówcie, że jestem jedyną zdrową kobietą, która potrafi znaleźć piękno w chorym ciele... Powtarzam, jak ktoś jest strasznie chudy, to nie zawsze jest chory.
Co o tym myślicie?
Agnieszka