Niektórzy mają straszny ubaw z takich, jak ja, ale co poradzić. Ja uczciwie wszystkim mówię, że poszłam na studia, bo tak wypada. A kierunek wybrałam taki, żeby się specjalnie nie namęczyć. Nie moja wina, że w Polsce panuje kult magistrów i jak nie masz tytułu, to znaczy, że jesteś nikim. No to ja wolę być kimś, nawet jeśli zdobyta w ten sposób wiedza do niczego mi się nie przyda.
Zaczynam socjologię. Po 1 - tam się dostałam na dzienne i to bez żadnego problemu. Po 2 - kierunek jak kierunek, liczy się dyplom. Po 3 - to chyba najbardziej przyjazna specjalizacja dla osób, które nie wiedzą, co chcą w życiu robić. Po 4 - bo dlaczego nie?
Kierunek tak samo przydatny jak dziesiątki innych. Przecież się nie łudzę, że dostanę pracę, bo jestem po socjologii. Zrobię karierę, bo mam wyższe wykształcenie.
fot. Thinkstock
Tak naprawdę nie jest istotne, co kończysz. Chyba, że mówimy o medycynie czy innej architekturze. Pozostałe kierunki są tyle samo warte. Jako socjolog będę miała takie same szanse na zatrudnienie, jak ktoś po administracji, zarządzaniu, AWF-ie itp. Ale przynajmniej jakieś będę miała, bo osoby tylko po szkole średniej mogą się pożegnać z karierą.
Źle to sobie wymyśliłam? Nie sądzę. Widzę po moich starszych znajomych, jak to wygląda. Męczyli się 5 lat, uczyli się trudnych rzeczy, zarywali noce, a teraz nikogo nie interesuje, czego się nauczyli. Pada tylko pytanie - wykształcenie wyższe pan/pani posiada?
Po tej niedocenianej socjologii ja będę mogła powiedzieć - posiadam! I już mam kilka dodatkowych punktów przy rekrutacji.
fot. Thinkstock
Nie czuję się głupsza z tego powodu, że wybrałam kierunek niby mniej ambitny i potrzebny. Uważam, że jest tym raczej spryt i logiczne myślenie. Tytuł zdobędę, a z czego, to już mało istotne. Przynajmniej jakoś zlecą mi te lata na uczelni, nie przemęczę się i będę miała czas na rozmyślania o przyszłości. Inni harują, a potem rzeczywistość weryfikuje plany.
Bo czy naprawdę jest różnica między magistrem socjologii i dajmy na to marketingu? Tylko kierunki medyczne i bardzo techniczne mają jakiś sens. Reszta to jedna wielka ściema. Dlatego mnie nie rusza, jak ktoś się głupio uśmiecha, kiedy mówię o swoich planach. Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni.
Aneta