Moi rodzice są ateistami. Wstyd mi za nich! M., 18 l.

Bóg jest dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie życia w takim domu. Może oni nigdy nie wierzyli?
Moi rodzice są ateistami. Wstyd mi za nich! M., 18 l.
fot. Thinkstock
10.09.2016

Moja rodzina zawsze była bardzo wierząca. Ale tak naprawdę, trochę inaczej niż to wygląda u większości. Chodziliśmy do kościoła co niedzielę, na Wigilii zawsze czytaliśmy Biblię, czasami gromadziliśmy się w pokoju rodziców i wspólnie się modliliśmy. Nie było problemu, żeby sobie posiedzieć i poczytać Pismo Święte albo wyciągnąć różaniec. To było dla nas ważne.

To duża zasługa mojej babci, która mieszkała z nami od wielu lat. Kiedy zmarł mój dziadek, rodzice wzięli ją do siebie. Wcześniej była daleko, sama, już nie dawała sobie rady z domem i to było najlepsze wyjście. Dzięki niej w naszym życiu było jeszcze więcej wiary. Nie musiała mnie namawiać, żebyśmy razem poszły do kościoła nawet w dzień powszedni.

Rodzice też tacy byli. Po mszy kupowali religijne gazetki, oglądaliśmy razem Anioł Pański z Watykanu. Czułam, że razem się w tym wspieramy. Teraz to wszystko się zmieniło.

ateizm

fot. Thinkstock

W kwietniu babcia zmarła. Na szczęście nie chorowała długo i nie patrzyliśmy na jej cierpienie. Po prostu pewnego dnia się nie obudziła. To był szok. Jeszcze bardziej pogrążyłam się w modlitwie, bo chciałam, żeby trafiła do nieba. Przez 2 tygodnie chodziłam do kościoła prawie codziennie. Jak rodzice mieli czas, to byli razem ze mną. Wiedziałam, że tylko wiara pomoże mi to przetrwać.

Ale potem zaczęło być już zupełnie inaczej. Najpierw przestaliśmy się wspólnie modlić. Nie mieli czasu, ochoty, nie mogli się skupić i tak dalej. Potem praktycznie przestali chodzić do kościoła. Nawet w niedzielę. Ja się szykowałam, czekałam na nich, a wreszcie wychodziło na to, że muszę pójść sama. Skończyły się rozmowy o Bogu. Dzisiaj w moim domu praktycznie nie ma już religii.

Tylko ja pozostałam twarda. Dalej się modlę, chodzę na msze, odmawiam różaniec. Najmocniej modlę się o nawrócenie rodziców.

ateizm

fot. Thinkstock

Oni mówią, że wcale nie przestali wierzyć, ale tak jakoś wyszło. Na pewno niedługo się pozbierają i znowu będzie jak dawniej. Przestaję w to wierzyć. Coraz bardziej wydaje mi się, że oni to wszystko robili na pokaz. Dla babci. Może bali jej się przyznać, że nie wierzą? A przede mną też odgrywali, żebym jej nie doniosła? Nie rozumiem tego i jest mi bardzo przykro.

Bóg jest dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie życia w takim domu. Jeszcze tego brakuje, żeby oni zostali ateistami... A może zawsze byli, tylko udawali? Dla niektórych to może się wydać śmieszne, ale gdybyście byli wychowywani w duchu wiary przez tyle lat i nagle się to skończyło, to byście zrozumieli. Mam jeszcze resztki nadziei, że zmądrzeją.

Bardzo się na nich zawiodłam!

M

Polecane wideo

Komentarze (17)
Ocena: 3.94 / 5
gość (Ocena: 5) 28.04.2023 13:31
Niewierzący rodzice to dramat. Po latach wszystko staje się jasne kiedy Bóg odnajdzie zgubioną duszę wychodzi na jaw że całe dzieciństwo było piekłem bez miłości ciągłej pogardy kpin i bicia pasem za każde przewinienie. Jako dziecko płakałem nie rozumiejąc o co chodzi dlaczego mnie tak nienawidzą. Teraz jako dorosły po przejściach z paskudną przeszłością kiedy Bóg mnie odnalazł próbuję pokazać im że Bóg jest miłością, w odpowiedzi słyszę że papieże wszyscy to pedofile że czarne wrony to źli ludzie a ja jestem fanatykiem religijnym. Mówię im : otwórzcie Biblię i czytajcie. W odpowiedzi słyszę tam się wszyscy tylko mordują w tym Starym Testamencie itp. Tak jakby celowo wybierali to co złe aby to naświetlić. A przecież Stary Testament mówi o grzesznej naturze człowieka pokazuje do czego doprowadza zło. I potem Bóg posyła Zbawiciela Pana Jezusa i Nowy Testament mówi o miłości do bliźniego i do Boga. Ale to trzeba w Duchu świętym rozumieć bo bez Ducha nie można rozumieć Biblii. I jest to też w Słowie Bożym napisane. Niewierzący rodzice są cierniem wbitym w serce, żalem za przeszłość za smutne dzieciństwo i przegrane wiele lat w życiu za rozbite rodziny nałogi...i na końcu żalem że dalej nas własnych dzieci niecierpią, zazdroszczą nowego życia z Bogiem bo chcieli widzieć jak zapijaczeni żebramy o parę groszy pod sklepem a jednak Ktoś nas uratował, KTOŚ nas pokochał i kochał nawet wtedy kiedy GO nie znaliśmy. Chwała Panu Jezusowi na wieki wieków Amen!
odpowiedz
Jestem wierząca (Ocena: 5) 19.03.2023 23:56
Popieram
odpowiedz
Ateistka (Ocena: 5) 19.03.2023 23:55
Nie, mylisz się, każdy wierzy w co wierzy. Wiedzieliście że jezus miał dzieci i żonę? Był, też Testament judasza czy jak to sue tam nazywa. Ale kościół chciał to inaczej rozegrać pousuwał to. Co mu suę nie podobało i narzuca się innym. Moją panią od bierzmowania codziennoe chyba nawiewdza, to straszne, ma nawet jezusa na tapecie to po prostu przekształca się w patologię
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.09.2016 08:10
Jesli kocha sie osobe, to chca sie z nia przebywac, chce sie z nia rozmawiac, ufa sie tej osobie. Pragnie sie jej obecnosci. Tak samo jest z nasza wiara i miloscia do Boga- Jezusa. Dlatego predzej czy pozniej wychodzi jak czlowiek kocha Boga, jego sie nie oszuka. Mozna robic cos na pokaz ale On zna nasze serca i wie, kto naprawde Go kocha a kto nie. To ludzie probuja falszowasc swoje prawdziwe uczucia z egoizmu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.09.2016 10:05
Autorka to typowy "katol" (nie mylić z katolikami) - we wszystko chce się wtrącać. Skoro Tobie rodzice nie zabraniają, to co Ciebie obchodzi, co oni robią? Mnie byłoby wstyd za tak nietolerancyjną córkę!
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie