Chciałabym jakoś namówić moich rodziców, żeby mi pomogli, ale już nie wiem jak. Próbowałam zagrać na ich współczuciu i zdrowym rozsądku, ale nic z tego. Według nich młoda mama powinna siedzieć w domu, a nie „szlajać się po imprezach”. Chodzi o to, że chciałam wyskoczyć na Sylwestra i się trochę rozerwać. Oni i tak się nigdzie nie wybierają, więc mogliby się zająć córką. W każdy inny dzień mogą, ale teraz akurat nie. Podobno to dla mojego dobra...
Im się wydaje, że jak urodziłam, to mam być matką na pełny etat. Siedzieć w domu, bawić dziecko, czuwać nad nim, wszędzie z nim chodzić i nie mieć żadnego innego życia. Ja już tak nie wyrabiam. Urodziłam 5 miesięcy temu, ale oczywiście ten stan trwa już dłużej. Od początku ciąży ograniczałam wszelkie takie wyjścia. To prawie półtora roku siedzenia w czterech ścianach. Czuję, że za chwilę zwariuję!
fot. Thinkstock
Bardzo się nastawiłam, że pójdę i trochę się wyluzuję. Czy oni nie słyszeli, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko? Ja jestem już przemęczona i znudzona. Każdy mój dzień wygląda tak samo. Chcę jakiegoś urozmaicenia, ale nie mogę liczyć nawet na pomoc najbliższych mi ludzi. Nie wiem, może opiekunkę wynajmę? Tylko jak się rodzice o tym dowiedzą, to będzie jeszcze gorzej. Nie dość, że porzuciłam dziecko, to jeszcze zostawiłam ją z obcą osobą. To igranie z życiem i tak dalej.
Jak tak dalej pójdzie, to przesiedzę Sylwestra w domu i będę ryczała do rana. O co im tak naprawdę chodzi?
Aneta
fot. Thinkstock
Nie uważam, że jestem złą matką, bo chcę raz na rok uwolnić się od dziecka. Dla niej to żadna różnica, a dla mnie ogromna! Chciałabym posiedzieć z ludźmi, pogadać, może zatańczyć i poczuć się beztrosko. Alkohol nie wchodzi w grę, bo karmię piersią. Kulturalne wyjście ze znajomymi i tyle. Wyszłabym o 21, wróciła o 2, a tu taki wrzask, jakbym wyjeżdżała na miesiąc i porzucała własne dziecko. Dlaczego moi rodzice tak mi wszystko utrudniają?
Córka śpi jak suseł, budzi się w nocy tylko raz. Odciągnę pokarm i wszystko będzie gotowe. Dla nich to też by była frajda, bo nie siedzieliby sami. Ale nie. Matce nie wypada łazić gdzieś po nocach. Jak to słyszę, to zaczynam się czuć jak jakiś potwór. Tylko wiem, że ja tego potrzebuję dla równowagi psychicznej. Gdybym miała wybór, to zostawiłabym małą z przyjaciółką albo bratem, ale oni też się gdzieś wybierają. Nie wiem co mam zrobić.