Piszę tutaj gdyż mam ogromny problem. Jestem samotną matką z dzieckiem od której odwróciła się rodzina. Jednak moje dziecko nie jest typowym dzieckiem… Jest ciemnoskóre. ocham swojego syna bardzo mocno i zupełnie nie przeszkadza mi to jaki ma kolor skóry. Jednak najbliższa rodzina potępiła mnie i nie chce utrzymywać kontaktów. Zostałam zupełnie sama. ochodziłam z konserwatywnej rodziny. Oczywiście wszystkie święta i niedziele obowiązkowo na mszy, żadne wychodzenie na imprezy przed siedemnastymi urodzinami. Alkohol dopiero dozwolony po osiemnastce i to w niewielkich ilościach.
Pełna kontrola nad moim życiem. Starałam się z tym walczyć, stawiać na swoim, jednak rodzice skutecznie ograniczali mnie i zabijali każdy przejaw buntu. Gdy skończyłam liceum wyjechałam na studia do innego miasta. Przez trzy lata miałam spokój i poznałam w końcu co to wolność. Po obronie licencjatu razem z koleżankami z roku postanowiłyśmy wyjechać na tydzień na wakacje, gdzieś za granicę. Słońce, plaża i imprezy na odstresowanie. Wybrałyśmy kurort w Hiszpanii w całkiem rozsądnej cenie. Muszę zaznaczyć, że nie polegałam zupełnie na rodzicach. Wspierali mnie finansowo, jednak dorabiałam w wolnym czasie, aby zbytnio ich nie obciążać, więc na wyjazd zarobiłam samodzielnie odkładając przez jakiś czas. Wiadomo - młode dziewczyny, alkohol imprezy do rana… Poniosło mnie. Przespałam się z kilkoma facetami.
I gdy wróciłam do Polski, okazało się, że wpadłam… Nie mogłam w nieskończoność udawać przed rodzicami tego, że jestem w ciąży. Przyznałam się i spotkało mnie istne piekło. Zostałam wyzwana od różnych, że jestem ladacznicą i bezbożnicą. Jak mogłam to zrobić przed ślubem i to jeszcze z nieznanym facetem. Mam szukać ojca dziecka, tego nie da się tak zostawić. Przeżywałam horror i nawet planowałam aborcję. Myślałam, że wykończę się nerwowo…
Po pół roku rodzina na szczęście ochłonęła i było całkiem normalnie. Zaczęli nawet cieszyć się z wnuka, wybierać ze mną mebelki do dziecięcego pokoju, pieluszki, butelki i małe ubranka. Pod koniec ciąży wszyscy mnie naprawdę wspierali i dbali o mnie. Jednak mój spokój nie mógł trwać wiecznie… Okazało się, że urodziłam ciemnoskóre dziecko… To dla mnie był szok. Nie przypuszczałam, że zaszłam w ciążę z Murzynem… Już na drugi dzień po porodzie przyjechali szczęśliwi dziadkowie. Gdy zobaczyli wnuka, prawie zemdlali. Ojciec wyszedł ze szpitala, matka powiedziała, że czarne dziecko jej wnukiem nie będzie, potem zrobiła mi awanturę i wywlekła wszystkie brudy przy pielęgniarkach i innych matkach na sali. Myślałam, że pęknie mi serce.
Czułam się naprawdę zraniona. W końcu takie słowa z ust najbliższych mi osób nie są łatwe do przełknięcia. Rodzice załatwili mi mieszkanie po ciotce, która ze względu na swój wiek zamieszkała z nimi. Powiedzieli, że nie pozwolą żebym przymierała głodem dlatego wpłacają mi co miesiąc na konto pieniądze, abym miała za co żyć. Nie jest to dużo i ledwo starcza na wszystkie potrzeby. Dlatego oddałam syna do żłobka, a ja dorabiam jako kasjerka w sklepie. Jestem wdzięczna za ich pomóc, bo dzięki nim mam dach nad głową i wiąże koniec z końcem. Jednak chciałabym, żeby zaakceptowali mojego syna.
Dziecko musi mieć rodzinę. Jest pozbawione ojca i ma nie mieć dziadków? Dorośnie i zacznie pytać czemu dziadkowie go nie lubią, dlaczego nigdy nie odwiedzają… Nie wiem co mam robić. Mam nadzieję, że kiedyś moim rodzicom przejdzie ta niechęć i mój syn będzie mieć prawdziwą rodzinę.
Anonim