Robi mi się niedobrze na widok partnera mamy. On zniszczył mi życie! Anonim

Parę słów o  Panie  G. -partnerze mojej matki - gdyż jest to doskonały moment. Zmarnował mi 17 lat życia. Mama przyprowadziła go do domu, kiedy byłam dorastającą dziewczynką.  Moja mama była sama od 11 lat, kiedy rozwiodła się z moim ojcem. Poznała faceta i przyprowadziła go do domu. Owszem, widywałyśmy go kilka razy wcześniej, bo przychodził się przymilać i przekupywać słodyczami, bo a nuż dzieciaki się nabiorą na słodkie słówka i słodycze. Podobno pytała mnie i mojej siostry czy może z nami zamieszkać. Niestety, ani ja ani siostra nie pamiętamy, aby ta rozmowa kiedykolwiek miała miejsce. Faktem stała się jego przeprowadzka do nas. Już od samego początku nie darzyłam go sympatią. Później moje uczucia względem jego były coraz gorsze aż zmieniły się w nienawiść. Wiele lat walczyłam ze swoją niską samooceną przez tego mężczyznę. Tak jak pisałam wcześniej, kiedy pojawił się w moim życiu byłam dorastającą dziewczynką, która wkraczała w fizyczny, kobiecy świat. Codziennie słyszałam jego dogadywania a propos dojrzewania i towarzyszącym temu procesom. Nie było dnia bez słów dokuczania, naśmiewania się, znęcania się nad dziewczynką, która jeszcze do końca nie rozumiała co się dzieje z jej ciałem, które przecież musiało dostosować się do roli kobiety.     
Robi mi się niedobrze na widok partnera mamy. On zniszczył mi życie! Anonim
fot. Thinkstock
31.05.2016

Parę słów o  Panie  G. -partnerze mojej matki - gdyż jest to doskonały moment. Zmarnował mi 17 lat życia. Mama przyprowadziła go do domu, kiedy byłam dorastającą dziewczynką.  Moja mama była sama od 11 lat, kiedy rozwiodła się z moim ojcem. Poznała faceta i przyprowadziła go do domu. Owszem, widywałyśmy go kilka razy wcześniej, bo przychodził się przymilać i przekupywać słodyczami, bo a nuż dzieciaki się nabiorą na słodkie słówka i słodycze. Podobno pytała mnie i mojej siostry czy może z nami zamieszkać. Niestety, ani ja ani siostra nie pamiętamy, aby ta rozmowa kiedykolwiek miała miejsce.

Faktem stała się jego przeprowadzka do nas. Już od samego początku nie darzyłam go sympatią. Później moje uczucia względem jego były coraz gorsze aż zmieniły się w nienawiść. Wiele lat walczyłam ze swoją niską samooceną przez tego mężczyznę. Tak jak pisałam wcześniej, kiedy pojawił się w moim życiu byłam dorastającą dziewczynką, która wkraczała w fizyczny, kobiecy świat.

Codziennie słyszałam jego dogadywania a propos dojrzewania i towarzyszącym temu procesom. Nie było dnia bez słów dokuczania, naśmiewania się, znęcania się nad dziewczynką, która jeszcze do końca nie rozumiała co się dzieje z jej ciałem, które przecież musiało dostosować się do roli kobiety. 

 

 

x

fot. Thinkstock

Nie było wsparcia. Był śmiech, wytykanie palcami. Przez rok płakałam każdą noc. Rok zajęła przemiana dziewczynki w kobietę i rok musiałam słuchać docinek o tym jak wielkie mam cycki, że wyglądam jak dojna krowa, jak wielki mam tyłek i że zamieniam się w wieloryba. Że moja cera wygląda jak pokryty kraterami księżyc - przechodziłam wtedy trądzik. Nie potrafiłam zaakceptować tego, co się ze mną dzieje. Co się dzieje z moim ciałem. 

Ubierałam obszerne koszulki i bluzy by ukryć swoją przemianę w kobietę. Teraz jestem dumna z tego jak wyglądam lecz jego słowa, jego dokuczanie wypaliło w moim umyślę to, że jestem beznadziejna i do tej pory czasem patrzenie na siebie w lustrze napawa mnie złością i wstydem. Nikt mnie wtedy nie pocieszał, nawet moja matka, bo była zajęta sobą i swoją cudowną miłością. 

Zamiast porozmawiać z dorastającą dziewczynką na temat zmiany w kobietę i cielesności bez ogródek pozwalała na to by pan G niby to przypadkiem wchodził do pokoju kiedy się ubierałam bądź rozbierałam, lub kiedy niby przypadkiem wchodził do łazienki kiedy chciałam brać kąpiel. 

 

x

fot. Thinkstock

Uważała to za zabawne numery, a ja krzyczę i panikuję bo zobaczył kawałek tyłka czy cyka i nie ma się czym przejmować, bo to tylko ciało. Dla dojrzewającej dziewczynki która zaczęła postrzegać swoje ciało inaczej i się go wstydzi był to koszmar. Pan G nigdy nie szanował mojej matki, a ona nigdy nie szanowała jego. Ubzdurali sobie związek i trwali w tej toksynie wiele lat.

Wiele lat nienawiści, pretensji, pustych obietnic, krzywd słownych. To co teraz napiszę może wydawać się strasznie ale jest on  jedyną osobą na której widok mnie mdli. Zwyczajnie robi mi się niedobrze.

Mężczyzna który o siebie nie dba, wylewa się tłuszcz na wszystkie strony, śmierdzi, który przynosi wstyd w towarzystwie i uważa się za władcę i wielkiego pana. Wiele razy przynosił nam wstyd w towarzystwie i śmie twierdzić, że dzięki niemu żyjemy. Że mamy co jeść i wszystkie powinnyśmy być mu wdzięczne wielbić go i mu usługiwać.

 

x

fot. Thinkstock

Moja matka zawsze broniła jego, a nie swoje córki. W końcu siostra uciekła za granicę. Wszystkim mówiła, że do pracy ale ja wiem, że uciekła po to by być daleko od nich. Ja uciekłam na rok do mężczyzny, którego nawet nie kochałam. Spakowałam się i wyjechałam. Powiedziałam sobie, że wytrwam w tym związku mimo że go nie kochałam. Byle tylko być jak najdalej od Pana G. Chciałam uciec z domu i uciekłam. Ale zrozumiałam, że siedzenie z mężczyzną, którego nie kocham nie ma sensu. Musiałam wrócić do domu bo gdzie miałam się udać? Nie miałam pracy nie miałam mężczyzny, który by mnie ochronił i przygarnął.

I tak kolejny raz musiałam znosić jego obrazę, dogadywanie i pomiatanie. Wielokrotnie, kiedy skarżyłam się, że nie mogę znaleźć pracy dokuczał mi, że mam zarabiać na ulicy. Miałam pracować jako prostytutka? Niedoczekanie. Dziś znów mama wyrzuciła go z domu. Pytanie czy znów pokazówka czy przyjmie go z powrotem. Dla mnie mógłby już nigdy nie wrócić. Nienawidzę tego człowieka z całego serca. Moja złość i nienawiść do niego przekroczyła wszelkie granice. 

Wiem, że źle robię życząc mu wszystkiego co najgorsze, ale nie mogę się powstrzymać. Wielokrotnie życzyłam mu śmierci, kalectwa i ogólnie dostania od życia po tyłku. W życiu bym nie pomyślała, że można kogoś tak nienawidzić, by życzyć mu śmierci

Anonim

Polecane wideo

Komentarze (13)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2016 23:55
Ale ja nie lubię histeryczek. Żartowanie z dziecka to głupota, dorosła osoba powinna wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi, ale już nie przesadzajmy, znęcaniem psychicznym tego nazwać nie można. Poza tym, minęło wiele lat, trzeba spojrzeć na przeszłość z odrobiną dystansu. Wyciągnąć lekcję, nie powtarzać cudzych błędów, a nie tłumaczyć swoje niepowodzenia tym, że się zostało nazwanym dojną krową w dzieciństwie :D Masakra, nie rozumiem ludzi, którzy szukają winy swoich porażek w zachowaniu innych. Moja siostra taka jest. Nasz ojciec jest trudnym facetem, czasem powie o kilka słów za dużo, bywał agresywny, ale jakoś ja mogłam udźwignąć ten "ciężar", a siostra dalej się lubi paprać w tych gorszych wspomnieniach, chociaż ma już prawie 40 lat na karku. Wstyd i histeryzowanie.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2016 19:32
Obleśny facet;/ Ale dużo też jest winy Twojej matki. Tak to jest, kiedy dla kobiety facet jest najważniejszy na świecie, ważniejszy nawet od własnego dziecka. Współczuję bardzo.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2016 15:40
Zboczony i ohydny koleś . Jak można się tak naśmiewać i bezczelnie włazić gdy się rozbierałaś .
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2016 13:28
Pogadaj z siostrą, może ściągnie Cie do siebie, pomoże. Tutaj w Polsce i tak nie ma perspektyw, więc wyjazd za granice jest ogólnie dobry. Szczególnie jeśli rzeczywiście nie możesz znaleźć pracy.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.05.2016 09:12
No ale co On Jej w końcu takiego zrobił? Mnie matka biologiczna gorzej traktowała i niż konkubent Jej matki. Autorka to jakaś histeryczka.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie