Rodzice twierdzą, że sama powinnam doładowywać telefon. Niby za co?! Julia

Ciągle się muszę tłumaczyć dlaczego komuś nie odpisuję i jest mi wstyd.
Rodzice twierdzą, że sama powinnam doładowywać telefon. Niby za co?! Julia
fot. Thinkstock
24.08.2016

Nie wiem co ja mam zrobić... Moi znajomi już przestają się do mnie odzywać i im się nawet nie dziwię. Wszystko przez moich rodziców. Oni nie potrafią zrozumieć jednej rzeczy – BEZ TELEFONU NIE DA SIĘ ŻYĆ. Kto tak mówi, to niech spróbuje. Przecież jestem młoda, mam z kim pogadać, czasami trzeba wysłać sms-a, albo sprawdzić coś w necie. Ale ja oczywiście nie mogę, bo ciągle mam puste konto. Nie wiem po co oni się zgodzili na moją komórkę, skoro się do tego nie dokładają.

Usłyszałam, że to jest moja sprawa, a za przyjemności mam płacić sobie sama. Nie wiem, w jakim świecie oni żyją... Jak tak bardzo chcą, żebym była samodzielna, to proszę bardzo. Rzucę szkołę, pójdę do roboty i będę miała na „przyjemności”. Wiadomo, że na to nie pozwolą, a ja jestem jak jakiś odludek przez nich. Ciągle się muszę tłumaczyć dlaczego komuś nie odpisuję i jest mi wstyd.

x

fot. Thinkstock

Nie dostaję od nich kieszonkowego, więc nie mam jak sobie doładować konta. Jestem przeszczęśliwa, jak dostanę na urodziny albo imieniny kasę od kogoś. Wtedy oszczędzam, żeby mieć na kilka razy. Ale to się szybko kończy i co dalej? Potem się dziwią, że niektóre głupie dziewczyny puszczają się za doładowania... Ja taka nie jestem, ale tak się przecież zdarza. One to robią z upokorzenia.

Bo dzisiaj to naprawdę wstyd, żeby mieć kilkanaście lat i nie móc sobie spokojnie pogadać przez telefon albo wysłać sms-a. Od razu jest śmiech i wyszydzanie, że jesteś biedakiem i nawet na to cię nie stać. Ja już kilka razy miałam takie sytuacje. Musiałam się głupio tłumaczyć, że nie mogłam zadzwonić, bo coś tam. Tak naprawdę miałam telefon w ręce, ale pusto na koncie!

x

fot. Thinkstock

Ja dobrze wiem, że mnie niektórzy wyśmieją, bo to przecież żaden problem. Raczej nie powie tak nikt, kto musiał błagać o głupie doładowanie telefonu. Dla mnie to jest upokarzające, żebym musiała się płaszczyć przed rodzicami o taką bzdurę... Jeszcze gdyby to coś dawało, ale nie. Teraz np. od tygodnia nie mam ani grosza na telefonie i jestem odcięta od swoich znajomych. Nie zawsze da się pogadać przez net. Oni jakoś nie mają takich problemów. Albo rodzice im dają kasę na doładowanie, albo płacą abonament.

Jak mam im to wytłumaczyć, żeby wreszcie zrozumieli? Mam już serdecznie dość...

Julia

Polecane wideo

Komentarze (9)
Ocena: 4.67 / 5
gość (Ocena: 5) 26.08.2016 17:54
Nie rozumiem takiego postępowania rodziców. Sorry ale mamy takie czasy ze doładowany telefon jest potrzebny choćby żeby użyć internetu. Dlaczego rodzice skazują dziecko na życie w przysłowiowym średniowieczu? Nie mowię aby dawali pieniądze na każde sinienie palcem ale żeby chociaż 50 Albo 100 zł miesięcznie Chyba tyle powinno wystarczy nastolatce na ważność konta i kontakt z rówieśnikami. Po ci wogole kupować telefon? Niestety takie czasy ze telefon ma prawie każdy a wsród nastolatków już każdy. To niestety zgoda ze strony rodziców na wykluczenie dziecka
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.08.2016 18:17
Przyjdź do domu kilka razy o kilka godzin za późno. Potem powiedz, że zadzwoniłabyś, ale przecież nie masz nic na koncie, bo pieniędzy na to z powietrza nie weźmiesz.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 25.08.2016 13:10
Miałam identyczną sytuację jak Ty w Twoim wieku, ale to dotyczyło wszystkiego, nawet błahych wycieczek szkolnych, czy tych comiesięcznych składek, po prostu ze wszystkim był wiecznie problem, kończyło się na płaczu, wymuszaniu i takim upokorzeniu, że jak już dostawałam tą kasę (najczęściej po kilku dniach płaszczenia się) to miałam ochotę rzucić ją rodzicom w twarz zamiast 'no podziękuj przecież tata dał ci pieniądze' brrrr. Szybko mnie to nauczyło, że lepiej samemu coś wymyślić. A tu co możesz zrobić: na początek to dowiedz się, w jakiej sieci ma telefon większość Twoich znajomych. W mojej sieci mam darmowe smsy i połączenia do osób z tej samej sieci, a doładowuję czasem kwotą 15 zł raz na parę miesięcy. Za bardzo nie mam nikogo poza tą siecią więc doładowuję w zasadzie tylko po to, żeby utrzymywać jaką taką ważność konta. A ja w twoim wieku starałam się złapać wszystkiego co mogłam - malowałam ludziom wzorki na paznokciach za jakieś śmieszne kwoty, nałożyłam cioci farbę na włosy to dostałam dychę itd itp. Czasem wystarczy posprzątać babci pokój - może się jakoś odwdzięczy przysłowiowymi paroma groszami. Próbuj :)
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 24.08.2016 08:25
Wiem jak to jest bo w gimnazjum też nie dostawałam kieszonkowego tylko "na bieżąco" jak na coś potrzebowałam czyli musiałam się prosić ale zawsze w końcu miałam to doładowanie. Tylko to było ponad 10 lat temu, wtedy jeszcze nie było internetu w komórkach ani smartfonów. Postaraj się dogadać z rodzicami żeby Ci chociaż raz na 3 miesiące doładowywali np za 50zł (nie wiem jak w innych sieciach ale w orange 50zł starcza na 3 miechy ważności konta) w zamian np za posprzątanie mieszkania czy jakąś inną pomoc. Możesz sobie włączyć jakieś pakiety żeby obniżyć koszty to Ci doładowanie na dłużej starczy. Jak Ci kupili telefon a jesteś dopiero nastolatką to powinni też zadbać o to żebyś nie chodziła z pustym kontem. Ważne też żebyś znała umiar bo jeśli np. doładowanie za 25zł starcza Ci tylko na tydzień to się im trochę nie dziwie, wtedy lepiej pokombinuj jednak z pakietami, (niektóre nawet są darmowe) u mojej sieci np. za 30zł mam smsy i minuty bez limitu do wszystkich sieci i 6gb netu. Sorry, że tak chaotycznie napisane ale się spieszę :P
zobacz odpowiedzi (4)

Polecane dla Ciebie