Mam dopiero 16 lat, ale czuję się taka stara. Moje koleżanki mają takie problemy jak: co ubrać na dyskotekę, jaki film w kinie wybrać, jaki kolor paznokci im pasuje... Ja mam inny: jak normalnie żyć w patologicznej rodzinie i dłużej się nie wstydzić. Nie pamiętam ani jednego dnia, kiedy mogłabym być spokojna. Żyję w ciągłym strachu. Czy ojciec znowu zacznie bić? Czy obudzi nas w środku nocy? Czy zarzyga dywan? Czy będzie nam ubliżał? To jest moja rzeczywistość.
Nigdy nie zaprosiłam koleżanki do swojego domu. Nigdy nie wyjechałam nigdzie ze swoimi rodzicami. Nigdy nie usłyszałam od taty, że jest ze mnie dumny. Nigdy nie czułam się bezpiecznie. Nigdy nie byłam pewna, czy za chwilę nie odwinie mi w twarz. I chyba nigdy nie będę normalna. Ojciec pije od wielu lat. Kiedyś był trzeźwy na Wigilię, ale to chyba jakiś cud. Teraz albo amok, albo leczenie kaca. Oczywiście kolejną setką lub tanim winem. Tak się nie da żyć.
fot. Thinkstock
Marzę o tym, żeby kiedyś nie myśleć o jego problemie. Że albo zniknąłby ojciec, albo jego problem. Od dawna nas nie uderzył, bo się tego boi. Mama kiedyś pękła i wezwała policję. Groziło mu więzienie i eksmisja, ale nic z tego nie wyszło. Bardziej chodziło o to, żeby nim wstrząsnąć. Przynajmniej już nie bije, ale bez alkoholu dalej nie może żyć. A ja jestem córką tego brudnego pijaka, który zatacza się codziennie po naszej miejscowości.
Ludzie ze szkoły dobrze o nim wiedzą. Kiedyś słyszałam prosto w twarz, że jestem córką menela. Teraz już tego nie komentują, ale to nic nie zmienia. Dalej wstydzę się nie tyle swojego ojca, co samej siebie. On pije i ma wszystko gdzieś, a ja na trzeźwo muszę o tym myśleć, muszę się bać. Nikt nie chce się ze mną kolegować i chyba się nie dziwię. Kto by chciał?
fot. Thinkstock
Nieważne są moje dobre oceny, to że się dobrze zachowuję i jestem pomocna. I tak wszyscy mnie skreślają, bo myślą, że patologia jest zaraźliwa. Przyjaciółki, chłopcy, dyskoteki... Widzę jak żyją moi rówieśnicy. A ja nie mam takich możliwości, ani odwagi. Z alkoholizmem taty wiąże się też nasza bieda, więc już w ogóle gorzej być nie może. Kogoś takiego nikt nie szanuje.
Wstydzę się odbicia w lustrze, boję się własnego cienia. Nie wiem po co się żalę. Większość nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w głowie kogoś takiego. Ale ja tak bardzo chciałabym być normalna i normalnie żyć. Martwić się o ten głupi kolor lakieru do paznokci...
Klaudia