Pracuję jako prostytutka. Ostatnio natknęłam się w burdelu na swojego wujka... A.

Drogie Papilotki, obawiam się, że moja historia wiele z Was może mocno zbulwersować i nic dziwnego - to, co zrobiłam, dalekie jest od moralności, o której tak lubimy w Polsce mówić. Sądzę, że mój problem wykracza poza typowe „mój chłopak mnie zdradza”. Zacznę od tego, że jakiś rok temu przeprowadziłam się do Warszawy z niewielkiego miasteczka na południu Polski. Usilnie starałam się znaleźć pracę, którą mogłabym pogodzić ze studiami. Niestety, żeby zarobić tyle, na ile liczyłam, musiałabym zrezygnować ze szkoły. Na początku na ogłoszeniach typu: „Młoda, atrakcyjna pani, dyskrecja gwarantowana, wysokie zarobki” w ogóle się nie koncentrowałam. Po pewnym czasie zadzwoniłam pod jeden z podanych numerów z czystej ciekawości. A po tygodniu zaczęłam rozważać poważniej opcję pracy w „dyskretnej” agencji towarzyskiej. OK, na pewno już mnie oceniacie: „dziwka!”. No taka prawda - zostałam dziwką i muszę przyznać, że znosiłam to lepiej, niż się spodziewałam. Po pierwsze, klientela była na poziomie, więc czułam się bardziej jak dama do towarzystwa niż prostytutka, więc tak też o sobie myślałam. Po drugie, pracowałam tylko wieczorami, więc rano bez problemu chodziłam na zajęcia. Po trzecie, zarabiałam tyle, że stać mnie było na kaprysy, na które wcześniej pozwolić sobie nie mogłam. Z tymi trzema myślami w głowie oddawałam się obcym panom za ponad 500 zł za godzinę.
13.07.2015

Drogie Papilotki,

obawiam się, że moja historia wiele z Was może mocno zbulwersować i nic dziwnego - to, co zrobiłam, dalekie jest od moralności, o której tak lubimy w Polsce mówić.

Sądzę, że mój problem wykracza poza typowe „mój chłopak mnie zdradza”. Zacznę od tego, że jakiś rok temu przeprowadziłam się do Warszawy z niewielkiego miasteczka na południu Polski. Usilnie starałam się znaleźć pracę, którą mogłabym pogodzić ze studiami. Niestety, żeby zarobić tyle, na ile liczyłam, musiałabym zrezygnować ze szkoły. Na początku na ogłoszeniach typu: „Młoda, atrakcyjna pani, dyskrecja gwarantowana, wysokie zarobki” w ogóle się nie koncentrowałam.

Po pewnym czasie zadzwoniłam pod jeden z podanych numerów z czystej ciekawości. A po tygodniu zaczęłam rozważać poważniej opcję pracy w „dyskretnej” agencji towarzyskiej. OK, na pewno już mnie oceniacie: „dziwka!”. No taka prawda - zostałam dziwką i muszę przyznać, że znosiłam to lepiej, niż się spodziewałam. Po pierwsze, klientela była na poziomie, więc czułam się bardziej jak dama do towarzystwa niż prostytutka, więc tak też o sobie myślałam. Po drugie, pracowałam tylko wieczorami, więc rano bez problemu chodziłam na zajęcia. Po trzecie, zarabiałam tyle, że stać mnie było na kaprysy, na które wcześniej pozwolić sobie nie mogłam. Z tymi trzema myślami w głowie oddawałam się obcym panom za ponad 500 zł za godzinę.

Nie było praktycznie żadnych wyskoków i niespodziewanych sytuacji, aż do pewnej chłodnej, kwietniowej nocy. Tego dnia miałam pracować w pokoju o nazwie „salon dominacji”. Nie przepadałam za tym, bo wtedy nigdy nie wiedziałam, na kogo trafię. Szybko znalazł się chętny do sponiewierania. Gdy wszedł, siedziałam tyłem, powiedziałam tylko, żeby się rozebrał. Po chwili spojrzałam na niego i nogi się pode mną ugięły. Przede mną stał brat mojej mamy we własnej osobie.

Dodam, że moja rodzina nie miała bladego pojęcia, czym się zajmuję. Byłam w szoku, oboje nas zamurowało, a jego postawiło w jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji, bo w końcu był pozbawiony ubrania. W mojej głowie przelatywały myśli: „O Boże! On już wie, że jestem dziwką…”, „Na pewno teraz cała rodzina pozna prawdę”. Na końcu dotarło do mnie - „On zdradza żonę!”. Wyobrażacie sobie, jak okropnie się czułam? Serce biło mi tak, że obawiałam się, że zaraz się zerwie i wyskoczy, w głowie mi szumiało, czułam, że za chwilę zwymiotuję.

 

Wujek w panice ubrał się i wybiegł, a ja zostałam sama, nie wiedząc, co począć. Tej nocy już nie mogłam pracować. Wróciłam do domu, nie zasnęłam do rana. Na domiar złego, w weekend miała się odbyć rodzinna impreza, na której on miał być obecny. Wymyśliłam pretekst, żeby nie jechać, ale wiedziałam, że od tego nie ucieknę, że kiedyś będziemy musieli spojrzeć sobie w oczy. Miałam jednak gwarancję, że nikt się nie dowie - wujek, który od 15 lat był mężem cioci, za nic nie ujawniłby swojej wizyty w burdelu.

Do naszego pierwszego spotkania doszło dopiero w maju, na komunii ich młodszej córki. Było strasznie, przetrwałam to, ale wiecznie nie da się siebie unikać. Czy powinnam z nim porozmawiać? A może przyznać się do tego, co robię i przy okazji wtajemniczyć ciocię w postępki jej męża? Pomóżcie mi podjąć jakąś decyzję.

A.

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 4.44 / 5
gość (Ocena: 5) 11.03.2022 13:14
połącz się w parę i działajcie razem
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.12.2020 17:25
dać mu dupy
odpowiedz
KUSIASZ (Ocena: 5) 06.05.2020 18:23
Mów Odrazu tej ciotki rodzina powinna cie zrozumiec!
odpowiedz
masakra (Ocena: 5) 25.01.2020 22:10
lepiej zmien swoje zachowanie ... najpierw swoje a pozniej wujka..
odpowiedz
agnisia (Ocena: 5) 02.10.2019 00:13
niemow nic
odpowiedz

Polecane dla Ciebie