Mam dość wydawania majątku na bratanicę! Jak się z tego wyplątać? Weronika, 22 l.

Robię za jej nianię, szofera, kupuję prezenty... Bratu i jego żonie jest to na rękę.
Mam dość wydawania majątku na bratanicę! Jak się z tego wyplątać? Weronika, 22 l.
fot. Thinkstock
10.01.2017

Piszę do Was, bo wiem, że odwiedzają Was kobiety w różnym wieku, o różnych poglądach i na których opinii bardzo mi zależy. Bardzo proszę o pomoc, bo chciałabym wiedzieć czy obce osoby mają takie samo zdanie na temat mojej sytuacji. Zacznę od tego, że mam 22 lata. Pracuję od roku w dużej firmie. Zarabiam niezłe pieniądze. Zaocznie kontynuuję studia. Nie narzekam na swoje życie. Mam też starszego o kilka lat brata, który ma żonę i dziecko w wieku 4 lat.

Mój problem może wydać się Wam błahy, jednak ja czuję, że nie mogę dłużej tak żyć. Do pracy dojeżdżam samochodem, który sama sobie kupiłam i który utrzymuję za własne pieniądze, w czym nikt mi nie pomaga. Mogłabym dojeżdżać autobusem, jednak połączenie jest dość kiepskie i zajęłoby sporo czasu. Mieszkam co prawda z rodzicami, jednak do rachunków również się dokładam. Rodzice są bardzo zadowoleni z mojej pomocy i zaradności, jednak mam wrażenie, że brat i jego żona będą na mnie żerować jeszcze co najmniej kilka lat. Mój brat pracuje w tej chwili w mieście na drugim końcu kraju. Jego żona i córka mieszkają w odległości 4 kilometrów ode mnie. Jako że bratowa nie posiada nawet prawa jazdy, a podjęła się pracy, ja jestem zmuszona wszędzie wozić jej córkę.

 

 

bratanica

fot. Thinkstock

Mój dzień wygląda zatem następująco: wstaję przed 6 rano i szykuję się do pracy. Około 7 wyjeżdżam z domu i jadę te 4 kilometry w zupełnie przeciwnym kierunku, by zabrać moją bratanicę do przedszkola. Nigdy nie jest gotowa, więc czekam co najmniej 15-20 minut aż się ubierze, zje śniadanie, a mama uczesze jej włosy. Potem wiozę ją do przedszkola, które od miejsca jej zamieszkania znajduje się około 15 kilometrów. Dopiero potem jadę do pracy, kolejne kilka kilometrów. Następnie mam za zadanie odebrać małą z przedszkola i jechać z nią do domu. Tam czekamy na moją bratową, która kończy pracę 2 godziny później ode mnie. Nie dość więc, że ryzykuję spóźnieniem się do pracy, to jeszcze dziennie jeżdżę 50 kilometrów, podczas gdy mogłabym pokonywać zaledwie 15 w dwie strony i jeszcze jestem darmową opiekunką do dziecka

Ostatnio bratowa wymyśliła, że zapisze córkę na tańce, na które będę ją wozić 2 razy w tygodniu. Jeszcze jakbym na basen z nią poszła to byłoby super. Problem w tym, że... nikt mi nie oddaje nawet pieniędzy za paliwo! Oni uważają, że jestem darmową taksówką. Do tego muszę dostosowywać całe swoje życie prywatne do kaprysów 4-latki i jej mamusi! Serio, gdybym miała ochotę na takie zobowiązania, wówczas sama urodziłabym dziecko. Moja bratowa uważa jednak, że to wszystko mój obowiązek. Jednak uważam, że wydawanie kilkuset złotych miesięcznie na paliwo, a dodatkowo kupowanie drogich prezentów na każdą okazję i fundowanie atrakcji, by się dziecko za bardzo nie nudziło czekając na matkę, zdecydowanie przekracza moje możliwości finansowe. Nie zarabiam źle, jednak nie pracuję na czyjeś dziecko tylko na siebie! Bratowa ostatnio obraziła się na mnie bo musiała wziąć 3 dni urlopu w pracy i zająć się małą. Bo mi zepsuło się auto. Zażądała nawet, bym na te 3 dni sama wzięła wolne i zajęła się nią, skoro to ja nie zapewniam jej transportu!

 

bratanica

fot. Thinkstock

Chciałabym bardziej zadbać o własny wygląd oraz rozwój. Mam dużo planów na przyszłość, jednak w tej chwili nie jestem w stanie zbyt dużo odłożyć. Kilkaset złotych miesięcznie to kwota maksymalna, mimo że chciałam odkładać co najmniej tysiąc złotych, przynajmniej dopóki nie mam zobowiązań. Mój brat i bratowa uważają jednak, że dowiezienie ich dziecka do przedszkola i zabranie go stamtąd kosztem mojego czasu to mój psi obowiązek. W ogóle nie rozumieją, że mam prawo do własnego życia, planów, że chciałabym czasem po pracy pójść na zakupy, odprężyć się, spotkać ze znajomymi. Zaproponowałam im ostatnio, by przenieśli córkę do pobliskiego przedszkola, znajdującego się po drodze do pracy mojej bratowej. Odmówili, tłumacząc, że ich córka nie będzie chodziła do „byle jakiego” przedszkola, ma zostać w elitarnej placówce prawie w ścisłym centrum miasta. Mój chłopak rozumie całą sytuację, ale też jest już zmęczony tym, że możemy spotykać się dopiero koło godziny 19, nigdy wcześniej, mimo że oboje pracujemy do 16.

Nie zrozumcie mnie źle - kocham tę dziewczynkę, ale to ja powinnam decydować kiedy chcę jej kupić prezent czy zabrać ją na miasto. Ta cała sytuacja już mnie przerasta. Trwa to już kilka miesięcy i nie zapowiada się, żeby miało to się szybko zmienić. Rodzice próbowali wpłynąć jakoś na mojego brata, by sytuację rozwiązał, jednak bez skutku... Zaproponowali nawet, że pokryją koszt kursu na prawo jazdy, żeby bratowa była bardziej samodzielna, jednak odmówiła. Co robić?

Weronika

Polecane wideo

Komentarze (32)
Ocena: 5 / 5
MI (Ocena: 5) 13.01.2017 19:56
Każdy chyba po przeczytaniu wie o co chodzi twojej bratowej. Po co ma kupować auto, wydawać pieniądze na paliwo jak może wykorzystać Ciebie.Musiałaby również wcześniej wstać żeby się wyrobić do pracy, ale po co jak znalazła naiwną która za nią to zrobi i zawiezie jej dziecko do przedszkola . Twoja bratowa i brat robią to z premedytacją i nie mają żadnych wyrzutów. Mogę się założyć,że jak im odmowisz to będą strasznie obrazeni i zakończą z Tobą znajomość. Przyjrzyj jak najszybciej na oczy i zacznij żyć swoim życiem. Powodzenia
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.01.2017 13:55
Wyhoduj kręgosłup i naucz się asertywności.
odpowiedz
Iwona (Ocena: 5) 12.01.2017 00:35
Porozmawiaj z nią w cztery oczy po tym jak przyjeżdża do domu z pracy, że to jest dla Ciebie problem (np w czwartek), że to jest Twój prywatny czas (policz ile tracisz w ciągu tygodnia), za który nikt Tobie nie płaci, mogłabyś się pouczyć, spotkać ze swoim mężczyzną. Że chętnie pomożesz, ale nie możesz wypełniać obowiązków rodziców. Jeśli to nie pomoże, powiedz, że przykro Tobie ale sytuacja i tak się zmieni bo on nowego tygodnia będziesz siedziała nad projektem w pracy, który wymaga większej ilości godzin. Wcześniejsze przyjście, późniejsze wyjście. TY nie wiesz ile to potrwa, z miesiąc na pewno. Gdy po miesiącu zwróci się jakbyś miała wrocic do obowiązków Matki to kategorycznie odmów. Będzie musiała sobie poradzić sama. Druga rzecz - rozumiem, że ciężko z pracą. Ale mężczyzna nie powinien zostawić kobiety z małym dzieckiem, tym bardziej,że sama sobie nie radzi.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.01.2017 20:21
ja nie rozumiem po co to w ogole robisz
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.01.2017 15:41
Niedaj się bo będzie jeszcze gorzej ja bym powiedziała dość ! ileż można! jeszcze nie masz swojego dziecka żeby mieć obowiązki więc niech sami sobie radzą. Jak zrobiły niech wezmą za nią odpowiedzialność a nie ciebie tym obarczają.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie