Mam bardzo dobrą przyjaciółkę od wielu lat. Znamy się pod początku gimnazjum, potem to samo liceum i teraz wybieramy się na takie same studia. Mam nadzieję, że się dostaniemy, bo na wyniki matury trzeba jeszcze poczekać. Myślałam, że wiem o niej wszystko, ale ona mnie bardzo zaskoczyła niedawno. Siedziałyśmy sobie same wieczorem u niej, piłyśmy wino i przyznała się, że jest biseksualna. Nie mogłam tego wiedzieć, bo niby jak się domyślić? Kiedyś miała chłopaka. To niczego nie wyklucza.
Przytuliłam ją wtedy, bo widziałam, jak się stresuje. Dalej traktuję ją jak koleżankę, ale przyznam się uczciwie, że to dla mnie niekomfortowa sytuacja. Wolałabym się zadawać z kimś „normalnym”. Nie mówię, że bi lub les są nienormalne, ale jakoś inaczej to wygląda. Teraz będę się zastanawiała czy przypadkiem czegoś do mnie nie czuje albo czy nie kocha się w jakiejś innej naszej koleżance. To jest problem!
Nie jestem żadną homofobką. Jak dla mnie, ona może mieć dziewczynę i chętnie ją poznam. Tutaj chodzi o relacje między nami, a te się chyba popsują. Czy teraz już zawsze będę się zastanawiała, czy ona uśmiecha się do mnie lub robi coś dla mnie z sympatii, a nie głębszego uczucia? Na razie tak to wygląda. Już sobie nawet wmówiłam, że być może przez tyle lat trzymała się ze mną, bo chciała czegoś więcej... A może, kiedy mi to wyznała, liczyła, że powiem to samo?
Ja wiem, że nie każdy człowiek bi czy homo rzuca się na swoich znajomych, ale ja jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. Planowałam z nią zamieszkać w akademiku, a tak się trochę boję. Teraz będzie już inaczej, bo nie rozbiorę się przy niej swobodnie, jak kiedyś. Będę się bała, że to ją podnieci albo coś takiego... Na pewno nie chcę zrywać tej przyjaźni. Muszę się nauczyć z tym żyć, ale nie wiem jak. Zapytać ją wprost co do mnie czuje?
Ale przecież może się obrazić. A nawet jeśli się we mnie zakochała, to przecież mi tego nie powie. Nie teraz, kiedy powiedziałam jej, że mnie interesują tylko faceci. O swoich obawach też nie umiem rozmawiać, bo naprawdę nie chcę jej urazić. Sytuacja robi się napięta. Myślałam, że to przyjaźń na całe życie, a może nam się to nie udać.
Chcę, żeby było jak dawniej, ale mam jakąś blokadę. Nie potrafię tego sensowniej wytłumaczyć. Tacy ludzie ogólnie mi nie przeszkadzają, ale jak ktoś taki pojawi się tak blisko, to już jest inaczej. Nie mam zamiaru się od niej odsuwać, bo wyszłabym na skończoną świnię.
Tylko jak się z tym oswoić?
A.