Obroniłam magisterkę, a rodzice tego nie docenili. Nie dostałam nawet złamanego kwiatka! Paulina

Przez 5 lat studiowałam naprawdę trudny kierunek. Kosztowało mnie to wiele stresu, nieprzespanych nocy, przesiadywania w bibliotece. Nie żalę się, ani się nie chwalę. Po prostu stwierdzam fakty. To był wymagający czas. Zamiast imprezować, ja wolałam się uczyć. Chciałam być pierwszą osobą w rodzinie, która zdobędzie wyższe wykształcenie i kilka dni temu mi się to udało. Obroniłam się na 5 i jestem naprawdę z siebie dumna. Gorzej z reakcją moich rodziców, bo oni w ogóle tego nie docenili. Ja nie mówię, że powinnam z tej okazji dostać samochód albo wakacje w tropikach, ale przydałoby się chociaż jedno dobre słowo, pokazanie dumy z córki, może jakiś drobny upominek z tej okazji. A tutaj zupełnie nic... Żadnej reakcji z ich strony. Co prawda padło słowo „gratulacje”, ale zaraz potem matka zaczęła dopytywać, dlaczego porozrzucałam buty po przedpokoju i kiedy to wreszcie posprzątam. Dla mnie to był najważniejszy dzień w życiu, a dla nich nie znaczył kompletnie nic!  
Obroniłam magisterkę, a rodzice tego nie docenili. Nie dostałam nawet złamanego kwiatka! Paulina
16.07.2015

Przez 5 lat studiowałam naprawdę trudny kierunek. Kosztowało mnie to wiele stresu, nieprzespanych nocy, przesiadywania w bibliotece. Nie żalę się, ani się nie chwalę. Po prostu stwierdzam fakty. To był wymagający czas. Zamiast imprezować, ja wolałam się uczyć. Chciałam być pierwszą osobą w rodzinie, która zdobędzie wyższe wykształcenie i kilka dni temu mi się to udało. Obroniłam się na 5 i jestem naprawdę z siebie dumna. Gorzej z reakcją moich rodziców, bo oni w ogóle tego nie docenili.

Ja nie mówię, że powinnam z tej okazji dostać samochód albo wakacje w tropikach, ale przydałoby się chociaż jedno dobre słowo, pokazanie dumy z córki, może jakiś drobny upominek z tej okazji. A tutaj zupełnie nic... Żadnej reakcji z ich strony. Co prawda padło słowo „gratulacje”, ale zaraz potem matka zaczęła dopytywać, dlaczego porozrzucałam buty po przedpokoju i kiedy to wreszcie posprzątam. Dla mnie to był najważniejszy dzień w życiu, a dla nich nie znaczył kompletnie nic!

 

obrona magisterki

To nie jest tak, że wyobrażałam sobie nie wiadomo co. Nie oczekiwałam przyjęcia i świętowania do rana, ale z takiej okazji coś mi się chyba należy. Byłam przekonana, że dostanę kwiaty, może butelkę szampana albo ojciec zaprosi nas na obiad do restauracji. Tymczasem usłyszałam, że mam się przebrać, bo zupa już gotowa, a potem mam im pomóc na podwórku. Chwilę później plewiłam ogródek, bo nikt nie uznał za stosowne, żeby jakoś inaczej zorganizować ten dzień. Studiowałam i obroniłam się, ale to nic, bo życie toczy się dalej.

Nie wiem z czego to wynika. Pomyślałam sobie nawet, że wyszły z nich kompleksy, bo mama skończyła na maturze, a ojciec nawet tego nie osiągnął. Oni mogą z tego powodu czuć się gorsi ode mnie. Ale czy to moja wina? Czy nie zasłużyłam na jakiś prezent lub przynajmniej chwilę spokoju? Ani razu się w tym dniu nie uśmiechnęli, a ja żałowałam, że wróciłam do domu. Dumna z siebie jak nigdy, ale tylko do czasu przekroczenia progu.

obrona magisterki

Wiem od koleżanek, że ich rodzice zareagowali zupełnie inaczej. Były uściski, uśmiechy i ogromna duma. Jedna dostała w kopercie pieniądze na zasłużone wakacje, na inną czekał odświętny obiad, a jeszcze inna dostała nowego laptopa. Moi w ogóle się nie wysilili. Zupełnie tak, jakbym niczego nie osiągnęła i tytuł magistra spadł mi z nieba. A to było kilka lat ciężkiej pracy! Należy mi się przynajmniej jakiś gest. Strasznie mi popsuli humor, bo od nich oczekiwałam chociaż odrobiny sympatii.

Nigdy nie byli za bardzo wylewni, ale chyba niecodziennie ich dziecko zdobywa wyższe wykształcenie... Strasznie mnie to zdemobilizowało. Przez chwilę uwierzyłam, że jestem kimś i zrobiłam coś fajnego. Ale z takim nastawieniem najbliższych już wszystkiego mi się odechciewa!

Paulina

Polecane wideo

Komentarze (45)
Ocena: 4.87 / 5
orientalista (Ocena: 5) 14.02.2017 18:39
Ja miałem tak, że rodzice usiłowali odwlec obronę mojej pracy magisterskiej pod różnymi pretekstami np. wyjazdu na stypendium i podjęciu pracy tymczasowej, żebym zarobił a termin pracy odroczył. Gdy mówiłem że muszę się jak najszybciej bronić, to były krzyki, zastraszanie, szczucie, że "to mi nie ucieknie". Doprowadziło to do tego, że zastawiłem się na pracę, której nie dostałem, a ze względu na nią odroczyłem obronę pracy. Wyszedłem na głupiego, doprowadziło to do tego, że nie zostałbym dopuszczony do obrony pracy magisterskiej, gdyż wystawiłem się na pośmiewisko. Gy się obroniłem, oczywiście ciepłe słowa były, ale nie wiele brakowało, a NIGDY bym w życiu nie otrzymał przed nazwiskiem tytułu naukowago magistra.
odpowiedz
jjjjj (Ocena: 5) 18.07.2015 21:04
Mój brat i bratowa mają średnie wykształcenie, nie mają matury. Zawsze mnie hejtowali z tego powodu, że chcę i lubię się uczyć, rozwijać, zdobywać wykształcenie. Mam pomysł na siebie i cele, do których dążę. Ich możliwości rozumowe to jednak przekraczało, zawsze byłam ta gorsza, bo siedzę w książkach. Obroniłam się 6.07.2015 r., to było dla mnie duże wydarzenie, bo też studiowałam wymagający kierunek (to samo: stres, masa egzaminów, wysokie wymagania, masa notatek do przyswojenia, nieprzespane noce itd. itp.). Oczywiście też nie usłyszałam od nich gratulacji- ale wiesz, gdzie to mam? Głęboko w d.... :) Liczy się własna satysfakcja i udowodnienie sobie, że potrafisz i coś osiągniesz.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.07.2015 06:55
na Twoim miejscu od razu po takim zachowaniu rodziców wyszłabym z domu i poszła świętować z kimś, kto to docenia ;)
odpowiedz
Melissa (Ocena: 5) 16.07.2015 23:00
Powiedz im to w twarz. chyba masz odwage.
odpowiedz
n. (Ocena: 5) 16.07.2015 21:19
Nie wiem, o co Ci chodzi. Tytuł magistra to nie nagroda Nobla, nie spinaj się tak. Obecnie z 90% dwudziestoparolatków ma wyższe, czym się chwalić? Jak sama się broniłam, to też nie usłyszałam nic, poza "gratulacje" do taty i "no wreszcie, może pójdziesz do normalnej roboty" od matki. Życie, deal with it.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie