Nie wiem, czy bardziej chcę się komuś wygadać, czy szukam porady. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa, ale zawsze potrafiłam znaleźć sobie grupę znajomych, z którą mogłam się trzymać. Nie jestem odludkiem ani dziwakiem, tylko zwykłą dziewczyną, nie wydaje mi się też, żebym była brzydka, jak każda kobieta mam swoje mocne strony i kompleksy.
A mimo to, nigdy nie byłam w związku. Ba, nigdy się nawet nikomu nie spodobałam. Mam mnóstwo kolegów, wszyscy zgodnie uważają, ze jestem świetna i zabawna, ale mimo to nikt nie próbował się ze mną związać, mimo tego, jaka „świetna” jestem. Nigdy nikt mnie nie zaczepił na ulicy, nikt mi nigdy nie stawiał drinka w pubie czy klubie, nikt nigdy nie prosił do tańca. A naprawdę nie jest tak, że stoję jak święta krowa, tylko rzeczywiście próbuję się uśmiechać do mężczyzn czy w jakiś inny sposób ich uwodzić.
No właśnie... Próbuję, bo to nigdy nie działa. Ja wiem, że mój problem leży gdzieś w mojej psychice, na pewno, natomiast za nic w świecie nie potrafię go znaleźć.
Drugim moim problemem jest moja waga. Generalnie, nie jestem gruba, mieszczę się w kategorii „szczupła”, momentami „lekko zaokrąglona”, natomiast moja waga waha się strasznie. Raz na bardzo długi czas rzeczywiście potrafię się uprzeć i schudnąć, nigdy jednak nie jestem w stanie tej wagi utrzymać. Próbuję trzymać dietę, ale nie mogę, to jest silniejsze ode mnie, a ja codziennie staję na wadze i widzę coraz to wyższą liczbę. Jedyna rzecz, jaką jestem w stanie zrobić, to płakać.
Nie wiem, czy jesteście mnie w stanie zrozumieć, dla wielu ta przemożna chęć sięgnięcia po coś do jedzenia jest niepojęta.
Ja potrafię się najeść, mieć wyrzuty sumienia, sprowokować wymioty, po czym jeść dalej, bo nie jestem w stanie się powstrzymać. Zastanawiałam się, czy pójść z tym do psychologa, ale to wiązałoby się z wydaniem dosyć sporej ilości pieniędzy. No i nie jestem pewna, czy potrafiłabym powiedzieć komuś o swoim problemie na żywo, napisać zawsze jest łatwiej.
Zastanawiam się, co jest źródłem moich problemów z mężczyznami, ale też czy powinnam rzeczywiście wybrać się do lekarza. Co byście zrobiły na moim miejscu?
Ania