Rok temu wyprowadziłam się na swoje. Wynajęłam z chłopakiem mieszkanie i mogłam wreszcie żyć całkiem po swojemu. Zdecydowałam się kupić psa, bo zawsze o nim marzyłam. Rodzice nawet nie chcieli o tym słyszeć, kiedy z nimi mieszkałam. Bo to duży problem, odpowiedzialność, wydatki. Nie wierzyłam im, a teraz chyba muszę to odszczekać. Przyznaję się do swojej porażki!
Wzięłam psa do domu, moja wymarzona rasa. Śliczny, malutki, nie sprawiał większych kłopotów. Jak się zesikał na podłogę, to nawet nie narzekałam. Po miesiącu odczułam ten fakt w kieszeni, bo na jego karmienie wydaję sporo pieniędzy. To bym jeszcze jakoś zniosła, ale on ciągle na coś choruje, a to mnie już wykańcza.
Żałuję, że nie posłuchałam rodziców. Mam nauczkę, ale nie wiem co dalej!
fot. Thinkstock
Najpierw wiadomo – wizyty u weterynarza, bo trzeba go było szczepić, odrobaczać, sprawdzać zęby itd. Mnóstwo kasy na to poszło. Myślałam, że jak już trochę podrośnie, to będzie łatwiej. Nic z tego... Po wizycie z nim u rodziny na wsi, złapał jakieś robactwo od kundla, którego tam trzymają. Potem zapalenie oczu, teraz odmraża sobie łapki. To jest niekończąca się historia, która mnie doprowadza do rozpaczy. Za dużo nerwów i pieniędzy na to tracę.
Je też coraz więcej, a przyzwyczaił się do znanych marek, więc tylko takie mu kupuję. Czasami jego dzienne wyżywienie jest droższe od mojej diety. Nawet nie mówię o tym, że trzeba z nim wychodzić 3-4 dziennie, bo inaczej się załatwia w mieszkaniu. Jestem uwięziona w domu, wyjazdy na weekend praktycznie odpadają. Zwłaszcza, że nie mamy samochodu.
Miało być super, a teraz tego bardzo żałuję.
fot. Thinkstock
Nie wiem, gdybym znalazła jakiś dobry dom, to chyba nawet byłabym w stanie go oddać. Nie stać mnie na tego psa. Nie mam też warunków, żeby z nim normalnie żyć. Podjęłam złą decyzję i umiem się do tego przyznać. Tylko co dalej? Jeszcze wiele lat będę go miała, a skoro już teraz jest kiepsko, to z czasem będzie jeszcze gorzej. Żałuję, że tak lekkomyślnie postąpiłam.
Piszę o tym, bo niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy, jaką odpowiedzialnością jest posiadanie żywego zwierzaka. Ja nie wiedziałam i mam teraz za swoje. Jutro znowu idę z nim do weterynarza, bo pojawiły mu się jakieś plamy na skórze.
Już tego nie wytrzymuję... Ten pies nie sprawia mi żadnej radości!
Anonim