W połowie czerwca moja siostra bierze ślub i przygotowania idą pełną parą. Większość spraw już dawno załatwili, ale do ustalenia zostały szczegóły. Nadal nie wiadomo co z muzyką w czasie wesela. Najpierw coś mówili o zespole biesiadnym, potem miała być jakaś śpiewająca uczennica szkoły muzycznej, była też opcja DJ-a, a teraz to już nic nie wiadomo.
Mnie oczywiście nie chcą słuchać, a ja naprawdę byłam już na przynajmniej kilkunastu ślubach i wiem jak to wygląda. Nie warto wydziwiać, bo potem ludzie się beznadziejnie bawią. Przyjęło się, że jak zabawa z alkoholem, to ma być disco polo i z czym tu dyskutować? No, ale nie. Oni chcą być lepsi od innych.
Byłam już na takich weselach i nic dobrego z tego nie wyszło. Dlaczego siostra nie chce mnie zrozumieć?
fot. Thinkstock
Przecież ja nie chcę jej zrobić obciachu. Doradzam jak najlepiej potrafię. To nie to, że mi się coś wydaje. Ja WIEM, czego ludzie oczekują po takiej imprezie. Byłam np. na weselu, gdzie była muzyka klasyczna. Goście ziewali i zabawa skończyła się pół godziny po północy! Dramat. Raz był też zespół rockowy, więc niektórzy nie mogli wytrzymać i normalnie sobie poszli.
DJ jeszcze może być, ale pod warunkiem, że będzie puszczał piosenki disco polo. Czasami może jakieś inne poważniejsze polskie przeboje. Współczesne kawałki się nie sprawdzają. A najlepiej to zespół, który ma obcykane hity z tego gatunku. Wtedy ludzie siedzą do rana i jeszcze im mało.
Dlaczego mamy mieć z tego powodu kompleksy? To nasza polska tradycja!
fot. Thinkstock
Siostra niby przyznaje mi rację, ale potem mówi, że marzyła o bardziej eleganckim przyjęciu. Jej disco polo kojarzy się z remizą, a nie po to wynajmowali hotel nad jeziorem... Co to w ogóle za argument? W takim miejscu nie wypada się dobrze bawić? Goście mają przysypiać przy stolikach przy jakichś „poważnych” piosenkach? Ja tego nie pojmuję.
Chcę dla siostry i jej narzeczonego dobrze, więc wiercę im dziurę w brzuchu. Ciągle słyszę, że decyzja jeszcze nie zapadła. I ciągle jest jakieś „ale”. Bo disco polo to dla plebsu, wstyd, brak klasy... To dla mnie sztuczne. Dlaczego próbują być inni, niż są naprawdę?
Sama widziałam jak wywijali przy „Majteczkach w kropeczki” i wtedy im to nie przeszkadzało. Jak ich przekonać?
Łucja