Tyle razy słyszałam dowcipy o teściowych... Często się z nich śmiałam, ale dzisiaj to raczej śmiech przez łzy. Mój chłopak chyba nie będzie narzekał, bo moja mama go uwielbia i doskonale się dogadują. Gorzej ze mną i jego matką. Tu nie chodzi o to, że nie do końca przypadłyśmy sobie do gustu. To wręcz nienawiść! Oczywiście tylko z jej strony, bo ja nigdy nie pozwoliłabym sobie na takie zachowanie. Po pierwsze – jest starsza, a po drugie – przecież jest najbliższą osobą dla mojego ukochanego.
Nie wiem skąd w niej tyle jadu i złej woli, ale nie potrafi przepuścić żadnej okazji, żeby mi dokopać. Drobne uszczypliwości jeszcze jakoś bym przełknęła, ale to prawdziwe tyrady na mój temat. Bez względu na to, czy nie ma mnie w pobliżu, czy może siedzę tuż obok niej. Według mojej przyszłej teściowej jestem totalnym zerem, nierobem, pasztetem, prostakiem i może jeszcze idiotką! Oczywiście nie mówi tego wprost, bo udaje wielką damę, ale właśnie o to chodzi.
Zaprosiłam rodziców chłopaka na obiad – okazało się, że ziemniaki mają nieodpowiednią konsystencję, mięso jest zbyt suche, wino źle dobrane, a serwetki leżą nie pod takim kątem, jak powinny. Jego tata zajadał i było widać, że mu smakuje, a ona... Siedziała jak na szpilkach, brzydziła się dotknąć posiłku nawet widelcem, komentowała każdy kęs i wreszcie zostawiła połowę.
Poszliśmy na ślub i wesele jego starszego brata – okazało się, że jestem ubrana niestosownie do okazji. Sukienka była zbyt krótka, z nieodpowiedniego materiału, źle się na mnie układała, poszerzała mnie, na dodatek biust był za bardzo widoczny, buty na zbyt niskim obcasie i z paseczkiem skracały moje nogi. Wyglądałam jak łachmaniarz lub kobieta lekkich obyczajów, na dodatek pozbawiona gustu. Tak jest ze wszystkim. Czasami mam ochotę dać jej w twarz.
Tak, jest matką mojego przyszłego męża, wiele jej zawdzięcza, na dodatek jest starszą ode mnie osobą, podobno bardziej doświadczoną i należy jej się szacunek. Tylko szlag mnie trafia, kiedy tylko otworzy usta. Cała drżę, żeby przypadkiem nie zlinczowała mnie publicznie za jakąś pierdołę. Krytyka w cztery oczy jakoś mnie nie boli, bo mogłabym to olać. Problem w tym, że najchętniej miesza mnie z błotem przy innych.
Niestety, jak tak silną osobowością, że zdominowała wszystkich wokół. Nie odzywa się ani mój chłopak, ani jego tata, który wydaje się sensownym facetem. Na ringu zostaję tylko ja i ona. Z tą różnicą, że ona może uderzać gołą pięścią, a ja jestem przywiązana do narożnika i czekam na ciosy. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, bo nie pozbędę się jej ze swojego życia. Przecież nie rozstanę się z najwspanialszym facetem tylko dlatego, że ma szurniętą matkę...
Alina