Za chwilę pierwszy raz będę głosowała. Nie powiem na kogo, bo to nie ma znaczenia. Na pewno nie na kandydata, którego popiera mój chłopak. On jest dosłownie wyznawcą Janusza Korwin-Mikkego. Martwi mnie to i drażni, bo można mieć własne poglądy, ale on się strasznie zaangażował. Ciągle mówi o pomysłach Korwina, wszystkich próbuje przekonywać, obraża innych kandydatów. No i wszędzie widzi „lewactwo” i ma nadzieję, że jego dziewczyna przypadkiem nie jest też „lewa”.
Zachowuje się tak, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Na każdy temat ma własną opinię, która tak naprawdę nie jest jego. Należy do jego ulubionego polityka. Zero podatków, wszystko prywatne, płatne szkoły i tym podobne bzdury. Łatwo to mówić komuś, kto nigdy nie pracował i chodzi do państwowej szkoły.
A najbardziej martwi mnie, że może mieć podobne poglądy na temat kobiet...
Wiadomo co Korwin o nas myśli. Dla niego jesteśmy niemal podludźmi, jakimś gorszym gatunkiem. Według niego kobiety są zawsze głupsze od facetów i dlatego nie nadają się do rządzenia. Najchętniej odebrałby nam nawet prawa wyborcze. Jesteśmy od tego, żeby zajmować się domem i zadowalać mężczyzn w sypialni. Bardzo się dziwię, że niektóre dziewczyny pomimo to go popierają.
Oddając głos na kogoś takiego, okazałabym brak szacunku do samej siebie. No, ale nie o mnie chcę pisać. Skoro mój chłopak jest takim wyznawcą, to prawdopodobnie popiera też jego zdanie odnośnie kobiet. Głośno się do tego nie przyznaje. Jak zapytałam, to stwierdził, żebym się zajęła gospodarką, a nie pierdołami.
Czy zadowolona z siebie i ambitna dziewczyna może być z kimś, kto tak źle myśli o płci przeciwnej?
Pomimo tego, że sam mi nie odpowiedział, to wygarnęłam mu. Poprosiłam, żeby wreszcie zmądrzał, bo popiera kogoś, kto MNIE chce wyeliminować z życia publicznego. Zaraz się okaże, że nawet w związku nie będę miała nic do powiedzenia, bo Korwin mu tak doradził. Nie chcę być niczyim popychadłem, ani przedstawicielką gorszego gatunku. Mam w sobie trochę feministycznych zapędów i na to nie pozwolę.
Z drugiej strony bardzo go kocham i nie chcę, żeby polityka to zniszczyła. Za dużo jej wszędzie i wdarła się także w moje życie prywatne. Tylko nie potrafię przejść nad tym do porządku dziennego. Poglądy są ważne, bo od nich zależy, jak będzie mnie traktował. Już nie wiem, kim dla niego jestem. Może tylko głupią laską?
Jak z tym żyć?
Diana
/img2.papilot.pl/800w/2015/04/x-12922626.jpg)
/img2.papilot.pl/800w/2015/04/x-76659002.jpg)
Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie.
Więcej szczegółów w naszej