Mam 22 lata i jestem na co dzień sympatyczną oraz grzeczną dziewczyną. Pochodzę z mniejszego miasta, więc w takim mieście jest jak na wsi - ludzie się znają, plotki szybko się rozchodzą. Chciałabym napisać, że nie warto iść do technikum z piątkami i czwórkami na świadectwie ukończenia gimnazjum. Ja taki błąd popełniłam i teraz żałuję.
Od 16 roku życia walczę z depresją. Główną przyczyną mojego złego samopoczucia były chamskie zaczepki i dziecinne docinki pustych „gwiazdek'' typu „jestem niekulturalna i ćpam''. Głośno oceniały na mieście moje spodnie, bo kupiłam je rok wcześniej. Na początku miałam to w nosie, ale później zaczęło być coraz gorzej. W klasie mała paczka koleżanek zaczęła mi dokuczać. W domu moi rodzice nie akceptowali moich ocen i zachowywali się agresywnie wobec mnie, bo ich marzeniem było żebym poszła do liceum ogólnokształcącego. Przez półtora roku w gimnazjum mało się odzywałam, a jak opowiadałam o problemach z rodzicami, to one nie wierzyły. Ja nadal byłam przygnębiona. W trzeciej klasie gimnazjum pojechałam z rodzicami do Warszawy, a dokładnie do psychologa. Pani zdiagnozowała mi depresję, później lekarka przepisała mi receptę na leki.
Kiedy ukończyłam gimnazjum, złożyłam ostatecznie papiery do technikum, ponieważ stwierdziłam że będzie mi łatwiej i nie będzie tych koleżanek, które mi dokuczały w szkole. Miałam rzeczywiście fajniejszą klasę w szkole średniej, niż w gimnazjum, ale w pewnej kwestii się myliłam. Moi rodzice coraz mniej akceptowali moje zachowanie, bo przynosiłam mierne oceny z kursu z języka angielskiego, a we wcześniejszych latach miałam piątki i zaczęłam częściej siedzieć w internecie (głównie na naszej klasie lub na facebooku), co dla nich było nieprzyzwoite (dla nich moim głównym zajęciem powinno być wkuwanie zagadnień do prac klasowych itp.).
W ostatnim roku technikum cały czas się uczyłam, jak nie w szkole, to na kursie rysunku, bo moim marzeniem było dostać się na wzornictwo. Uczyłam się też na kursie przygotowującym do matury z języka angielskiego. Chodziłam na korepetycje z matematyki i oczywiście uczyłam się w domu, więc nie było czasu się uczyć do zbędnego egzaminu zawodowego, bo i tak przy rozmowie kwalifikacyjnych papiery na technika nie mają znaczenia. Wcześniej planowałam studiować marketing. Ale niestety moi rodzice się nie zgodzili, ponieważ stwierdzili, że do takich studiów się nie nadaję. Mają taką opinię, że ludzie po technikum i zawodówkach nie dają sobie rady w życiu, a ludzie po ogólniakach są inteligentnymi ludźmi i po ukończeniu państwowych szkół będą zarabiać sporo pieniędzy w wielkich miastach.
W końcu po moich protestach rodzice zgodzili się żebym składała papiery na wzornictwo, bo pokazałam im, że potrafię rysować. Kiedy za pierwszym razem nie dostałam się na wymarzone studia, to się załamałam. W tym samym czasie było jeszcze wesele mojego kuzyna, na które nie chciałam iść, bo znów byłyby głupie pytania ze strony moich wujków, ciotek i kuzynów: Jak to? Dlaczego się nie dostałaś?
Ten rok poświęciłam na naukę rysunku, na poprawę matury z rozszerzonego angielskiego oraz na pracę, ale niestety znów nigdzie się nie dostałam. Więc wybrałam sobie jeszcze dodatkowe kierunki, gdzie nie jest wymagany egzamin z rysunku w drugiej turze, bo zostało sporo miejsc na wielu kierunkach. Poza tym znów podchodzę do egzaminu z rysunku na wzornictwo.
Jak chodziłam do szkoły języka angielskiego przez 4 lata to zauważyłam, że moi koledzy, którzy chodzili do liceum umieli więcej, bo byli z językiem do przodu, a ja miałam wrażenie że stanęłam w miejscu. Dzięki technikum poczułam, że mniej potrafię, a wcześniej naprawdę byłam pilną uczennicą. Teraz nie chcę iść do szkoły policealnej, bo tak naprawdę takie szkoły nie zapewniają pracy i nie po to uczyłam się do matury, żeby zrobić technika! Już naprawdę po szkole średniej wolę iść od razu do pracy niż marnować czas w studium policealnym.
Z.